Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.Jak się poznaliście?

Przyznam się mogłam przekręcić któreś nazwy czy imiona. 

I mogłam poprzekręcać któreś fakty więc jeśli coś dostrzegacie to piszcie


❤Jon:

-Mam jechać tam sama!- krzyknęłaś na swoją matkę.

-Twój brat nie chce jechać, ja muszę z nim zostać- mówiła kobieta.- Musisz przekazać ciotce wieści o ojcu, nie mogę powierzyć tego krukom.

Nie miałaś ochoty więcej z nią gadać, poszłaś do swojego pokoju. Zamknęłaś drzwi a potem wzięłaś głęboki oddech.  Twoja matka właśnie wysłała cie samą do Winterfell, nie chciałaś tam jechać szczególnie biorąc pod uwagę, że jechałaś tam sama. Niby mieszka tam twoja rodzina ale widziałaś ich może dwa razy gdy byłaś mała.

***

Podróż nie była aż taka straszna jechałaś tan razem z zaufanym rycerzem. Zeszłaś z konia a mężczyzna dyskretnie wprowadził Cię do zamku, nikt nie mógł wiedzieć że tu jesteś.

-Witaj [T.i] twoja mama pisała, że przyjedziesz. Chodź dziecko przedstawię Cie twoju kuzynostwu- powiedziała Catelyn gdy tylko Cię zobaczyła. Poznałaś całą swoją rodzinkę, Robba, Sanse Brana i Rickona, Arya niestety się gdzieś zaszła więc jej nie widziałaś. Potem twoje rodzeństwo postanowiło Cię poznać z jeszcze jednym członkiem rodziny.

-To nasz przyrodni brat, Jon Snow- mówił Robb.

-Snow? Bękart?-spytałaś.

-Tak, o to on- mówiła Sansa wskazując na stojącego tyłem chłopaka.

-Jon- powiedział Bran podbiegając do chłopaka. Ciemnowłosy odwrócił się i wziął dziecko na ręce. Trzeba przyznać przystojny był, miał delikatny zarost i piękne oczy. Tak właśnie poznałaś Jona Snowa a tak właściwie to Aegona Targaryena (ale tego jeszcze nie wiecie)

❤Tyrion :Byłaś połykaczem ognia w jednej z karczm w królewskiej przystani. Dużo ludzi twierdzi, że zawarłaś pakt z diabłem, inni uważają Cię za czarownice, która najlepiej spalić na stosie. Ale w końcu jesteś główną atrakcją tego lokalu.

Był to jeden z zwyczajnych dni. Ubrałaś dość skąpy strój i zaczęłaś swoje przedstawienie. Po kilku pierwszych sztuczkach zobaczyłeś, że na widowni siedzi nie kto inny jak Tyrion Lannister. Podeszłaś bliżej niego z myślą o sporym "napiwku".

-Niesamowite jak ty to robisz?- spytał mężczyzna gdy zobaczył kolejne sztuczki. Byłaś na tyle blisko że bez problemu dostrzegłaś ledwo zagojoną bliznę.

-Można by powiedzieć, że mam dar- mówiłaś z cwaniackim uśmiechem.

***
Po występie odwiedził Cię nie kto inny jak Tyrion, na początku spytał cie trochę o występ ale potem znaleźliście wspólny język. Mężczyzna okazał się bardzo rozmowny a potem zaprosił Cię do zamku.

❤Jaime: Wiedziałaś, że do obozu Robba Starka przywieziono Jaimego Lannistera, chciałaś zobaczyć jak wygląda rycerz o którym trąbi cały świat.

Zakradałaś się do miejsca gdzie przetrzymywano mężczyznę, niestety był pilnowany przez jakiegoś strażnika. Bez zbędnego myślenia wzięłaś nieduży kamień i rzuciła w głowę mężczyzny, ten zemdlał. Podbiegłaś do więźnia, Królobójca spojrzał na ciebie z zaskoczeniem,pewnie nie spodziewał się gości.

-Chciałaś zobaczyć jak przystojny jest słynny Jaime Lannister- powiedział z uśmiechem.

-Może, a może jak połowa tych ludzi chcę twojej śmierci- mówiła te słowa poważnie z kamienną twarzą, chciałaś go trochę zastraszyć.

-Zabiłeś dużo osób w tym wielu moich przyjaciół, nie wszyscy są jak miłosierny Robb Stark i nie wszyscy chcą żebyś tu siedział bo patrzenie na twoją śmierć było by dla nich dużo większą atrakcją- uklękłaś przy min a gdy w jego oczach zobaczyłaś strach wyjęłam wodę.

-Trucizna?! Pff mogłaś się bardziej postarać- powiedział.

-Nie jest zatruta, masz napij się- podałaś mu wodę.

-Panie przodem- przewróciłaś oczami na jego słowa i wzięłaś łuk. Potem dałaś Krolobójcy, na tym nie skończyła się twoja wizyta trochę się z nim droczyłaś trochę porozmawiałaś.

Od tamtego czasu coraz częściej do niego przychodziłaś, dużo rozmawialiście czasami przynosiłaś mu coś do jedzenia albo picia.

❤Robb: O Robbie Starku słyszałaś dużo, w końcu miałaś zostać jego żoną. Twój ojciec był teraz dowódcą nocnej straży, brat został wygnany na drugi koniec świata. Twój świat praktycznie się rozpadł a teraz jeszcze miałaś poznać swojego narzeczonego. Mimo że prawie od twojego urodzenia było wiadomo że zostaniesz Lady Stark to jeszcze nigdy nie spotkałaś swojego Lorda.
Pojechałaś do siedziby Statków. Byłaś się strasznie w końcu niedługo miałaś poznać swojego przyszłego męża. Przez całą drogę myślałaś jak może wyglądać Robb, wyobrażałaś sobie przystojnego ciemnowłosego mężczyznę o niebieskich oczach.

-Spokojnie to dobry chłopak na pewno się pokochacie- powiedział żartobliwie twój wuj, ojciec Lyanny. Nie odpowiedziałaś mu. Chwile później powoź się zatrzymał. Twój towarzysz wsiadł jako pierwszy i podał ci dłoń.

-Ned miło Cię widzieć- powiedział mężczyzna i przytulił Lorda Winnterfell.

-To jest moja bratanica [T.i.]-powiedział pokazując na ciebie dłonią.

-Witaj Lordzie- powiedziałaś kłaniając się lekko.

-Witaj moja droga. Pozwól że przedstawię ci mojego najstarszego syna Robba.

-Cudownie Cię poznać Lady- powiedział młody mężczyzna całując twoją dłoń, poczułaś że twoja twarz robi się cieplejsza co oznaczało że się rumienisz.

Przedstawiono ci też resztę rodziny Lady Stark, Sanse, Brandona, Arye i małego Rickona. Większość czasu spędziłaś z Robbem, dogadywaliście się. Młody Stark mało tego że miły i uprzejmy był jeszcze niewiarygodnie przystojny.

❤Viserys: Będąc w Pentos natknęłaś się na plemię dotrakow. Na początku kilku chciało się do ciebie dobrać ale jak potraktowałaś jednego sztyletem prosto w krtań, reszta odpuściła. Chciałaś zobaczyć co spowodowało takie zgromadzenie.

Rozglądałaś się po okolicy i nagle uderzyłaś w coś twardego po czym upadłaś na ziemie.

-Uważaj jak łazisz głupia kurwo- powiedział mężczyzna o włosach tak jasnych że prawie białych. Bardzo zdenerwowała Cię jego uwaga.

-A ty uważaj do kogo się tak odzywasz- powiedziałaś szybko wstając przyglądając mu sztylet do gardła.

-Jestem [T.I] Martell pochodzę ze słonecznej włóczni, wiec dobieraj lepiej słowa do przeciwnika- chciałaś iść w drugą stronę lecz gdy zdążyłaś schować sztylet coś przytrzymało Cię w miejscu.

-Viserys Targaryen, trzeci tego imienia, prawowity król andalów i pierwszych ludzi, ostatni smok- Odpowiedział mężczyzna patrząc ci głęboko w oczy. Tak właśnie poznałaś Viserysa Targaryena. Nie było to zbyt przyjemne spotkanie ale wyszło ci na dobre.

❤Tormund: Słyszałaś jak dzicy nakładają na twoją wioskę, w porę zdążyłaś się schować pomiędzy pułkami spiżarni. Słyszałaś krzyki ale po chwili milkły zapasione tylko upadającymi ciałami. Ciarki przeszły ci po plecach, modliłaś się żeby nikt Cię nie znalazł. Gdy wszystko umilkło delikatnie odsunęłaś materiał którym przykryte były pułki i wtedy wiedziałaś że popełniłaś błąd w pomieszczeniu stał wysoki mężczyzna. Odwrócił się w twoją stronę, miał rude włosy i brodę. Był uśmiechnięty jakby te wszystkie trupy lezące dookoła w ogóle nie istniały.

-To nie jest dobra kryjówka- odpowiedział a tobie serce zaczęło tak lokować że nie słyszałaś nic poza nim. Mężczyzna odsłonił materiał dalej a ty dalej stałaś  w ty samym miejscu.

-Hmm ładniutka- stwierdził patrząc w twój dekolt.

-Szkoda takiej buźki, dołączysz do nas- Stwierdził wyciągnął Cię z kryjówki

-Tormund jestem a jak ci na imię?- powiedział dalej trzynasta Cię za przedramię.

-[T.i]- odpowiedziałaś, nie miałaś nic do gadania mogłaś albo iść z nim i się słuchać albo zostać tutaj i zginąć ja reszta wioski.

❤Poldrick: Bez pukania wyszłaś do komnaty swojego wuja, nudziło ci się wiec chciałaś go trochę podenerwować.

-Witaj wuju jak tam twarz ? Nie martw się nikt nie zauważy różnicy/ bez blizny tez wyglądałeś okropnie- powiedziałaś podchodząc do stolika, przy którym siedział Tyrion i Bron. Zabrałaś jednemu z nich kielich z winem.

-Ktoś musi pokazać jej gdzie jest jej miejsce-powiedział Bron gdy twój wuj powstrzymał go przed zabraniem  ci  kielicha. W tym momencie drzwi się otworzyły a do pomieszczenia wszedł ciemnowłosy chłopak w twoim wieku. Położył na stole sakiewkę z pieniędzmi. Nie wiedziałaś co to za mężczyzna i dlaczego daje pieniądze Tyriojowi.

-Kim jesteś?- zapytałaś wprost.

-Pordrick Payne Lady, jestem giermkiem Lorda Tyriona- odpowiedział.

❤Gendry: Kolejny raz w ciągu twojego pobytu w Karolewskiej Przystani przeszłaś obok kuźni, znów zobaczyłaś tam tego samego mężczyznę był dość młody ale bardzo dobrze zbudowany. Trzeba przyznać wpadł ci w oko.

-Szuka czegoś Lady?- spytał a ty nie wiedziałaś co masz odpowiedzieć.

-Widziałem już tu Panią kilka razy może mogę jakoś pomóc?- odpowiedział. W tym momencie przypomniało ci się o starym sztylecie który masz przypięty do paska, był on tępy i nic nie dało się nim zrobić.

-Mam tępy sztylet dał byś radę go naostrzyć- powiedziałaś pokazując mu narzędzie. Mężczyzna zrobił to, o co go porosłaś.

-Skąd wiedziałeś że jestem Lady?-Spytałaś po chwile nieco zdziwiona,  na szczęście nie było to wasze ostatnie spotkanie.

❤Oberyn: Zeszłaś ze statku już jakiś czas temu, nie wiedziałaś czego miałaś szukać. To miał być twój nowy dom musiałaś zacząć od zera. Kurczowo ściskałaś torbę ze swoimi rzeczami mimo że było tam tylko  kilka złotych monet. Nie za bardzo wiedziałaś co dalej zrobić.

-Hej mała. Ty chyba nowa jesteś- powiedział mężczyzna obejmując cie jedną ręką w pasie. Było czuć od niego alkohol.

-Widać że się zgubiłaś- mówił dalej. Miał ciemne włosy i zarost a ubrany był w żółte szlacheckie stroje. Mimo że był pijany dalej był miły i szarmancki, oprowadził Cię po mieście a następnie zaproponował nocek w pałacu. Myślałaś że żartuje ale gdy okazało się że jest księciem zaczęłaś wierzyć w jego słowa.

Przez całą drogo do zamku rozmawialiście. Dowiedziałaś się że niedawno stracił ukochaną i dlatego tak się upił. (Przyznajmy że Ellaria umarła, została otruta albo coś takiego. Lubie ją no ale na potrzebę preferencji Ellaria nie żyje) Spędziłaś z nim całą noc, nie w tym sensie . Rozmawialiście, tak z Oberynem też da się normalnie gadać a nie tylko bzykac.

Tak właśnie poznałaś księcia Oberyna. I tego nie zalejesz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro