♡ || imagine || shawn mendes
imagine dla martynaaw1
Boże, jak ja nie cierpię zimy.Nie cierpię też dzisiejszego dnia. Gorzej już być nie może.
Oto moje powody dlaczego tak bardzo nienawidzę tego dnia. Dzisiaj, gdy biegłam na autobus się poślizgnęłam, nie dość, że dupa mnie tak boli, że nie mogę siedzieć to jeszcze zbiłam sobie szybkę w telefonie. Nie powiem tego rodzicom bo i tak nie kupią mi nowego. Na dodatek tego wszystkiego, gdy czekałam na autobus jechał jakiś wariat i ochlapał mnie całą błotem. Musiałam iść do domu, żeby się przebrać i nie zdążyłam na pierwszą lekcję. Po prostu żyć i nie umierać.
*Po lekcjach*
Czekałam pod szkołą na moja przyjaciółkę. Spóźniała się już 15 minut. Postanowiłam, że pójdę bez niej. Po tym dniu nie mam na nic już siły. Pójdę tylko jeszcze do mojej ulubionej kawiarenki.
Po krótkim czasie weszłam do lokalu. Unosił się w nim zapach świeżo parzonej kawy i czekoladowego ciastka. Podeszłam do lady i zamówiłam latte macchiato. Jak na złość wszystkie stoliki były zajęte, co było dziwne, zazwyczaj mało ludzi tu przychodzi. Postanowiłam dosiąść się do chłopaka prawdopodobnie w moim wieku.
-Przepraszam, mogę się dosiąść? Wszystkie stoliki są zajęte i nie mam gdzie usiąść. - chłopak odwrócił wzrok znad telefonu i pokiwał głową na znak zgody. - Dziękuje.
Po chwili chłopak wstał z krzesła, podszedł do lady, zapłacił i wyszedł. Dostałam swój napój, zapłaciłam odpowiednią kwotę i wyszłam. W spokoju dopiłam kawę i poszłam do domu.
Gdy chciałam wyrzucić kubek zauważyłam jakąś żółtą karteczkę na spodzie z drugiej strony (mam nadzieje, że wiecie o co chodzi). Oderwałam karteczkę, kubek wyrzuciłam do kosza i udałam się w stronę mojego pokoju. Na karteczce było napisane żebym przyszła do parku o 19. Tylko kto mógł to napisać? Nikogo nie znałam z obsługi w kawiarence. Też nikogo nie zauważyłam znajomego. Może to ten chłopak z którym siedziałam przy stoliku. Ale jego też nie znam. No trudno. Muszę się dowiedzieć kto to napisał. Pójdę tam, nie jestem tchórzem. Nie boję się. No, może trochę. Spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze 2 godziny. Pójdę coś zjeść.
*19*
Jestem już na umówionym miejscu. Jak na razie nikogo nie widziałam. Może to były tylko żarty? Poczekam jeszcze chwilę i jak nikt nie przyjdzie po 10 minutach to sobie pójdę.
Przeglądałam coś w komórce, gdy usłyszałam jakiś szelest. Spojrzałam w prawo i na ławce siedział jakiś mężczyzna. Może to był ten sam co w kawiarence. Musiałam długo tak na niego patrzeć, bo aż sam na mnie spojrzał. Szybko odwróciłam głowę.
-Jednak przyszłaś, myślałem że stchórzysz i nie przyjdziesz. Miła niespodzianka. - spojrzałam na chłopaka, który uśmiechał się w moją stronę
-Phh, nie jestem tchórzem. Chciałam tylko wiedzieć kto napisał tą karteczkę. - na twarzy chłopaka ujrzałam jeszcze większy uśmiech niż na początku. Jego uśmiech był taki ładny, wręcz idealny. Oczywiście było już ciemno ale jego zęby były tak białe, że z daleka bym je zobaczyła. - Tak w ogóle po co chciałeś mnie jeszcze raz zobaczyć skoro się nie znamy.
-Nie wiem, zaintrygowałaś mnie, chciałem cię lepiej poznać. - wzruszył ramionami. Nie wiem dlaczego ale chyba się zaczerwieniłam.
-Ale nic nie robisz, żeby mnie lepiej poznać. Gadasz tylko bezsensownie a nie wiesz nawet kim jestem. Nie chce mi się tu siedzieć, dupa mi przymarza do tej ławki. Jeśli mogę, to już sobie pójdę. - wstałam i miałam iść, tylko utrudniła mi to silna ręka.
-Shawn, a ty jak się nazywasz? - popatrzyłam na niego zdezorientowana i znów usiadłam.
-Miło mi cię poznać Shawn, jestem [t.i].
-Ciebie również miło poznać [t.i]. - chłopak uśmiechnął się do mnie a ja to odwzajemniłam. - Może przejdziemy się po parku? - zaproponował a ja się zgodziłam.
Chodziliśmy po parku już drugą godzinę, chociaż nikogo nie obchodziło, która jest godzina. Rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od kilku lat. Nawet z moją przyjaciółką tak nigdy nie gadałam. Przy nim czuję się swobodnie. Pomimo tego, że prawię się nie znamy czuję, że będzie z tego przyjaźń.
-Czas już wracać, twoi rodzice na pewno się martwią. Odprowadzę cię. - przytaknęłam i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-To już tutaj. - oznajmiłam.
-Świetnie się dzisiaj bawiłem, może dasz swój numer to jutro też gdzieś wyskoczymy?
-Ja też się świetnie bawiłam. - uśmiechnęłam się i podałam mu mój numer.
-Do zobaczenia. - mrugnął do mnie
-Pa. - odpowiedziałam i złożyłam szybkiego całusa na jego policzku. Jak najszybciej pobiegłam do domu. Ostatnie co zobaczyłam to promienny uśmiech i czerwone plamki na policzkach. Może jednak dzisiejszy dzień nie był taki zły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro