♡ || imagine || cameron dallas
Mam na imię Caroline Caniff i jestem młodszą siostrą Taylor'a Caniff'a. W szkole każdy mi mówił, że życie z gwiazdą jest super i mi zazdrościli, ale prawda jest taka, że to jest strasznie uciążliwe. Kiedyś jak wychodziłam z domu jakiś dziennikarz zapytał się mnie czy jestem jego nową dziewczyną. Chciałam już mu coś odpyskować, ale przypomniały mi się słowa brata i odpuściłam.
Tak właściwie jeszcze nigdy nie rozmawiałam z nikim z magcon, co jest dziwne, bo brat często ich tu przyprowadzał, ale jakoś nie było najzwyczajniej okazji. Właśnie dziś miał być ten dzień, w którym spotkam chłopaków. Mieli przyjść o 17 a jest 14:34, więc mam czas na uszykowane się.
W międzyczasie, weszłam na snapchata i instagrama sprawdzając, czy ktoś dodał coś nowego. O 15:30 postanowiłam, że zacznę się zbierać, bo zawsze trzeba wyjść na pierwszym spotkaniu jak najlepiej.
Gdy się ubrałam zeszłam na dół, a tam zastałam szok. Cała kuchnia i salon były w puszkach po piwie i papierkach. Jak widać pod moją nieobecność, mój kochany braciszek zrobił imprezę.
-TAYLOOOOOR! Złaź szybko na dół. Liczę do czterech. - zaczęłam się drzeć po całym domu. Po chwili na schodach pojawił się Taylor, który trzymał się ręką za głowę.
- Młoda, zamknij się, łeb mi pęka. - wyjęczał.
-Trzeba było nie organizować imprezy, to by cię głowa nie bolała i nie musiałbyś teraz tego całego burdelu sprzątać.
- Ale jak to! Ja tego sam nie posprzątam, musisz mi pomóc. Proszę?~ - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej. No ale trudno. Za półtorej godziny będą chłopcy, musimy to posprzątać.
Od razu zabraliśmy się za sprzątanie, które zajęło nam godzinę.
- A myślałam, że będzie gorzej. Dobra brat, idź się przebrać, bo raczej w samych gaciach nie masz zamiaru ich powitać. - machnęłam na niego ręką i poszłam do kuchni.
- Dobra już idę. - skierował się w stronę schodów, a za nim wszedł po schodach pokazał mi język. Olałam to, z resztą nie będę zawracać sobie głowy takim idiotą.
W kuchni uszykowałam przekąski i jakiś sok, a gdy wróciłam w salonie siedzieli już wszyscy mianowicie Aaron, Nash, Cameron, Carter, Matt, Jack Johnson i Jack Gilinsky. Zdziwiło mnie to i to bardzo, bo ja nie usłyszałam dzwonka, a Taylor był jeszcze na górze.
- Jak wy się tu dodaliście? - skrzywiłam się
- Weszliśmy przez drzwi, to chyba normalne? - skwitował Aaron
- No normalne, ale przecież nie otwierałam drzwi, a tym bardziej Taylor.
- Weszliśmy bez pukania.
-Mhm...
Po jakim czasie przyszedł Taylor i zapytał się nas co będziemy robić.
- Ja proponuje butelkę! - wtrącił Cameron
Wszyscy przytaknęli. Coś czuje, że ta gra nie skończy się super, bo siedmiu chłopaków i jedna dziewczyna to niedobre rozwiązanie.
- Ja pójdę po butelkę. - powiedziałam i skierowałam się do kuchni w nadziei, że znajdę pustą butelkę. Gdy znalazłam, poszłam do salonu gdzie czekali na mnie chłopcy siedzący, już w kółku. Usiadłam pomiędzy Nashem a Mattem.
Na początku kręcił Taylor i wypadło na Nasha, który wybrał wyzwanie. Miał wyjść na zewnątrz i krzyknąć ,, Eo, eo lubię czekoladę, pieprz mnie, pieprz mnie, lubię czekoladę.'' ( pozdrawiam moją koleżankę, która to wymyśliła )
Wszyscy mieli z niego ubaw jedynie nie on. Nash zakręcił i wypadło na Aarona, musiał podejść do Gliny i wyznać mu miłość. Gdy Aaron kręcił, główka butelki wskazała na Camerona i wybrał wyzwanie.
- Podejdź do Caroliny i całuj ją przez pięć sekund w usta. - wszyscy zaczęli buczeć, a ja siedziałam jak sparaliżowana i patrzyłam na Camerona, który się cały czas uśmiechał. Chłopak podszedł do mnie, wziął mój podbródek i zachłannie wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, który był moim najlepszym pocałunkiem w życiu.
;
Przepraszam, że go sknociłam. Jakby były jakieś błędy to piszcie w komentarzach. Jeśli macie tez jakieś uwagi, co do mojego pisania imagines to tez piszcie, to zawsze polepszy pisanie. Komentujcie i dajcie gwiazdki, jeśli wam się spodobał imagine, to tez straszne motywuje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro