Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XV Smutna Prawda

- Powiesz mi co się stało?
- Mój ojciec...nie było nikogo w domu i...
- I co?
- Znalazłem ją.
- Co? Kogo?
- Mamę... - po policzku spłynęła mu łza.
- Jak to?
- On ją ukrywał!
- Co ty mówisz?
- Za ścianą był ukryty pokój, wszedłem tam i...i ona leżała w szklanej trumnie...
- O Jezu - zakryła dłonią swoje usta.
- Ona żyje, ona musi żyć!
- Adrien, nie wiem co powiedzieć, ale dlaczego tak uciekałeś?
- Ojciec mnie nakrył, okazało się, że wrócił gdy ja tam byłem. I w sumie nie uciekałem.
- I?
- Pokłóciliśmy się, a on chciał mnie wyrzucić z domu. Jak widać wyprowadzę się jeszcze przed osiemnastką.
- Tak mi przykro - przytuliła go ponownie.
- Przepraszam, że ci przeszkodziłem, ale nie wiedziałem co robić.
- Nie przeszkodziłeś, poczekaj napisze mamie, że zostaniesz, a jak wróci to jej wytłumaczę - Marinette uśmiechnęła się - No już, chodź. - złapała go za rękę i zaprowadziła do kuchni.
- Mari jesteś najlepszą osobą jaką w życiu spotkałem.
- Oh, dziękuję - zarumieniła się.
- Tyle mi pomagasz, nie wiem jak ci się odwdzięczyć...
- Uśmiechnij się, tyle. Dowiemy się co z twoją mamą, musimy.
- To za mało - przytulił ją.

Razem z ciepłą herbatą powędrowali do pokoju siedemnastolatki. Dużo rozmawiali, przez co zielonooki czuł się o wiele lepiej. Potem ta rozmowa przeszła na inne, czasem trudniejsze tematy. Omawiali też sytuację nastolatka, gdzie się wyprowadzi, czy to w ogóle będzie konieczne i tak dalej.

Granatowowłosa zapewniła przyjacielowi pomoc i dalej pocieszała go po odkryciu tej smutnej prawdy. Żeby zabić czas do powrotu rodzicielki nastolatki, włączyli film i zamówili pizzę.

Pani Dupain-Cheng zrozumiała sytuację zielookiego i nie miała żadnych zastrzeżeń, żeby mógł zostać jeszcze dłużej. Wrócił do domu, zabrał trochę swoich rzeczy i bez słowa opuścił willę. Natalie próbowała go zatrzymać i namówić na rozmowę z jego ojcem, lecz on nie miał najmniejszego zamiaru tego robić.

Nastał nowy dzień. Do początku roku szkolnego zostało zaledwie kilka dni, więc rozpoczęły się przygotowania: dokupowanie ostatnich ołówków czy długopisów, sprawdzanie czy książki i zeszyty są na swoim miejscu.

Ubrana w fioletowy t-shirt, czarną bluzę i ciemne jeansy Marinette, wspólnie z Adrienem wybrała się na ostatnie spotkanie wakacyjne z Alyą i Nino. Siedemnastolatka w najbliższej wolnej chwili wzięła przyjaciółkę na bok i zaczęła omawiać ostatnie wydarzenia związane z najlepszym przyjacielem jej chłopaka. Zielonooki także wykorzystał to i opowiedział okularnikowi wszystko od początku do końca.

Rudowłosa poznała wszystkie szczegóły, ale te zatrzymanie na jakiś czas u granatowowłosej ją zdziwiło.

- I ty się zgodziłaś?
- Oczywiście, co miałam zrobić? On potrzebuje pomocy...
- Wiem, ale nie będzie Ci to przeszkadzać? Jakby co to Nino na pewno go przenocuje, ja także.
- W to nie wątpię.
- No, a co z tą jego mamą?
- Wydaje mi to podejrzane, dlaczego ją ukrywał?
- Nie wiem kochana, ale wątpię, że z tym możesz coś zrobić.
- W jakim sensie?
- To sprawa między Adrienem, a jego ojcem. Nie powinnaś się w to wtrącać.
- Ale ja go z tym samego nie zostawię.
- Dobrze, wspierać go jak najbardziej możesz, ale nie wchodź w to głębiej, bo to może tylko zaszkodzić tej sprawie.
- Niby tak, Adrien musi sam porozmawiać z tatą, ja mogę spróbować go do tego tylko namówić, bo nie ma zamiaru z nim o czym kolwiek rozmawiać.
- Jestem pewna, że Nino już się dowiedział co się stało, więc jak będziemy u niego to o tym z nim pogadam. Mimo wszystko postaramy się jak najbardziej pomóc.
- Dziękuję - objęła przyjaciółkę.

Brązowowłosy tak samo jak jego dziewczyna, zapewnił zielnookiemu pomoc. Przed pożegnaniem grupka przyjaciół poszła wspólnie na lody i posiedzieć w parku na kocyku. Głównym tematem rozmów były wspomnienia i "podsumowanie" tych wakacji. Przypominali sobie te wydarzenia: wypadek Biedronki, odkrycie drugiej wersji granatowowłosej czy nieszczęsne odwiedziny jakiegoś typa, Wspominali też te miłe chwile, czyli spotkania nad rzeką, wspólne obiady i wypady na miasto, urodziny Marinette, a przy tym również gra w butelkę i skwaszone miny Juleki i Luki.
Każdy miał również swoje własne przeżycia, ale jednak najwięcej ich było w tym składzie.

Dochodziła piąta wieczorem, a znajomi już rozdzielili się i powędrowali do swoich domów. Adrien leżał na łóżku i oglądał jakieś filmiki na telefonie.

- Zaraz wracam, idę pod prysznic
- Spoko, ale nie siedź tam godzinę!
- Postaram się - roześmiali się.

Blondyn chwilę tak jeszcze się zajmował sobą, ale przerwał mu dzwoniący Nino.

- Hej brachu!
- Hej, co tam?
- Słuchaj no, Mari nie przeszkadza twoja obecność?
- No chyba nie, tak mi się wydaje.
- Wiesz, że jak coś to zapraszam do siebie?
- Tak, ale mi tu narazie dobrze i póki ona mnie stąd wie wykurzy, to tu zostaje! - zaśmiał się - nie no, nie chce jej obciążać czy coś.
- Rozumiem...
- Hm?
- Nie, nic nic.
- O co ci chodzi ziom?
- Serio nic.
- Mów!
- Ależ ty uparty no!
- M-mów?
- Czy ona dalej jest dla ciebie "tylko przyjaciółką"?
- Ee...no nie do końca.
- Czyli jeszcze nie jestem w pełni ślepy!
- Ćpałeś coś?
- Stary, no się nie spodziewałem! Do teraz pamiętam jak wszystkim wciskałeś ten kit "ona jest tylko przyjaciółką" albo "Mari? To super kumpela"
- Bo tak było Nino.
- Czyli od tak ci się zmieniło? W tedy kiedy ona sobie ciebie odpuściła?
- To skomplikowane.
- Ustaw sobie taki status na fejsie!
- Spadaj, dobra musze kończyć, Marinette wraca.
- No dobra, Elo!
- Elo.

"Teraz Nino mi to uświadomił, Mari serio już mnie nie chce. Nie no hit! Ja to mam wyczucie czasu normalnie."

- Na życzenie nie siedziałam długo.
- Ale jesteś piękn - nie dokończył, bo zdał sobie sprawę, że mówi na głos.
- Co? Dzięki - jej policzki oblały się rumieńcem. - to co? Oglądamy?
- T-tak.

Oboje zasiadli już do oglądania filmu, ale wyskoczyła aktualizacja - norma. Postanowili w tym czasie zejść do kuchni i przyszykować jakieś przekąski. Mama nastolatki siedziała w salonie i słuchała wiadomości, rozwiązując krzyżówkę, kątem oka spoglądała na dwójkę "przyjaciół" i uśmiechała się pod nosem.

I pewnie się domyślacie dlaczego, to nie było zwykłe robienie jedzenia. Ponieważ zaczęli robić pizzę, obsypywali się maką. Zielonooki jogurtem zrobił kropkę ma nosie granatowowłosej, a ona odwdzięczyła się prawie tym samym - usmarowała mu całą twarz. Śmiechu było co nie miara, oboje gonili się po brudnej od zabawy, kuchni. Pani Dupen-Cheng nie zwracała na to uwagi, bo widziała, że jej córka jest szczęśliwa i dobrze wiedziała co się święci.

Fiołkowooka wstawiła dwie duże pizze do pieca, a Adrien poszedł po wiadro z wodą. Razem rozpoczęli sprzątanie. Przy nim również się bawili, może nawet lepiej niż przy robieniu tego całego bałaganu.

Ten wakacyjny dzień zakończyli dość wcześnie, ale zmachali się tą całą zabawą. Adrien zasnął pierwszy, ale Marinette przez pewien czas rozmyślała nad zachowaniem przyjaciela.

Heja!
Wiem, że długo ( 6 dni xD) nie było rozdziału, ale wena postanowiła mnie opuścić :/

Kiedy to pisze jest 6:30 i właśnie wyłączyli mi latarnie za oknem.
Tak oto obudziłam się i nie mogłam spać przez 3 godziny i wena przypłynęła *face palm*

Nie wiem w sumie po co to pisze, ale dobra xD

Mam nadzieję, że tym razem również się wam spodobało? Piszcie co myślicie, co się stanie itd.

Już za tydzień rozpoczynam ferie, więc może pomyślimy nad małym maratonikiem?

Chciałabym jeszcze dodać, że brakuje 4 odczytów do 1k!!! 😍
Nie wiem jak to się stało, ale pisać książkę zaczęłam w sylwestra xD
Jestem mega wam wdzięczna i dziękuję z całego mojego dużego serduszka! ❤️

Wiem długie zakończenie, ale no 😂

Głosik? ❤️

Do następnego! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro