Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX Ten dzień

Nadeszła sobota, czyli 17-stka Marinette.
Od rana wszyscy działali: rodzice zajęli się nastolatką, a przyjaciele organizowali przyjęcie.

Wybiła dziesiąta rano.
- Marinette? Wstawaj śpiochu!
- Mamo...jeszcze chwila no - powiedziała przykrywając sobie twarz kołdrą.
- Wszystkiego najlepszego! - Tom wszedł do pokoju córki trzymając w rękach tace ze smakołykami. Oboje zaśpiewali głośno ''Sto lat!''i najczulej jak mogli ją uściskali.

"Zjadłam pyszne śniadanie: croissant z czekoladą, omlet z brzoskwiniami, świeżo wyciskany sok z pomarańczy... Jeny jak to szybko zleciało, siedemnastka, czyli ostatni rok dzieciństwa, ostatni rok szkoły, potem studia i się zobaczy co dalej."

Fiołkowooka zebrała się z łóżka i poszła do łazienki, ogarnąć się. Wzięła szybki prysznic, rozczesała i ładnie ułożyła włosy. Na siebie ubrała jasnoniebieski t-shirt i ciemną, jeansową spódniczkę. Zrobiła sobie delikatny, dziewczęcy makijaż i zeszła na dół.

- Kochanie pięknie wyglądasz
- Dzięki tato, to gdzie w końcu idziemy?
- Najpierw pojedziesz ze mną do galerii i coś sobie kupisz - zaczęła wymieniać Sabine - potem wybierzemy sie wszyscy na obiad do restauracji, no a potem zobaczymy co dalej.                               
- Oki, to idę po torebkę i zaraz wracam. 

Na górze postanowiła jeszcze porozmawiać z Tikki, która dała jej wcześniej naszyjnik z Ying-Yangiem
- Tikki, teraz jestem na sto procent pewna, że Władca Ciem szykuje potężny atak. Boję się, że tego nie pokonamy, nie wiadomo co wymyślił - powiedziała zmartwiona
- Na pewno damy radę - uśmiechnęła się - Czarny Kot i reszta twoich przyjaciół na pewną pomogą
- W to nie wątpię, jednak mimo wszystko... 
- Musimy być po prostu czujni
- Marinette! Idziesz? - rozmowe przerwało wołanie Sabine
- Tikki wskakuj! - otworzyła torbę - Tak! Już idę!

Dziewczyny najpierw poszły do "élégamment". Obie spędziły tam ponad dwie godziny, a nogi chciały im odpaść z bólu. Granatowowłosa wybrała dla siebie śliczną, jasnoturkusową, sięgającą przed kolana, sukienkę. Do tego dobrała zwiewną, białą huste na ramiona. Uznała, że będzie idealna na obiad z rodzicami, a potem na spotkanie z babcią. Nie wiedziała, że jej plany na wieczór od początku były inne, impreza i tak dalej. Co prawda i tak spotkałaby się z babcią, ale dopiero za tydzień.

- Cicho! Mari dzwoni! - krzyknęła Alya, by wszystkich uciszyć - Halo
- Hej, powiedz mi masz dzisiaj wolny wieczór? Teraz jade z rodzicami na obiad, ale potem nie chcę być sama. Właśnie się dowiedziałam, że babcia nie przyleci dzisiaj, bo odwołali jej loty na najbliższy tydzień
- Przepraszam, ale już jakiś czas temu obiecałam mamie, że jej pomogę... - z trudem powtrzymywała śmiech
- Oh... no nic. Pooglądam coś na kompie i będzie git - powiedziała ze smutkiem nastolatka
- Naprawdę przepraszam, wynagrodzę ci to, obiecuję
- Dobrze, już dobrze! Ok, muszę kończyć, bo jestem już prawie na miejscu.                                             
- Ok, a i jeszcze jedno: wszystkiego najlepszego
- Dzięki, papa! 

- Fiuuu! Prawie nie wytrzymałam - dziewczyna wybuchnęła śmiechem, po czym posmutniała - ale z drugiej strony, naprawdę było jej przykro...
- Na pewno jej się poprawi humor, jak tylko wróci do domu - zapewniła wszystkich Alix.                   
- Oby
- Na sto procent
- Wymyśliłaś taką imprezę, że nie ma innej opcji! - dołączył Kim.
- Okej, wszyscy już są! Teraz tylko czekać na naszą solenizantkę!

- Dziękuję, że mnie tutaj zabraliście dzisiaj - uśmiechnęła się fiołkowooka.
- Nie ma sprawy kochanie...gdzie to jest?
- Co takiego mamo?
- Twój prezent! Został w domu - niezauważalnie mrugnęła do męża.
- Ojej, nie trzeba było. Mówiłam, że nic nie chce, no ale jak już to dacie mi go w domu - złapała rodziców za ręce.
- To co? Idziemy? - spytał Tom, jednocześnie dawajac znak ukochanej, by powiadomiła przyjaciółkę córki, że już za niedługo będą na miejscu.
- Tak, tylko skoczę do łazienki - potwierdziła kobieta.

Przyjaciele po otrzymaniu wiadomości zaczęli poprawiać ostatnie drobiazgi i poczęli chować się w salonie.

Marinette niczego nie świadoma spokojnie weszła do domu. W ekspresowym tempie małżeństwo wyprzedziło nastolatkę. Ona trochę zdziwiona zaczęła ściągać buty, lecz nie zdążyła. Jakieś lekkie światło błyskające z salonu zwróciło jej uwagę.

"Co to za światło? Eh najpierw muszę to sprawdzić... A rodzice gdzie pognali? Co tu się dzieje? Jeju jednak tu jest ciem-"

Myśl przerwał jej widok przyjaciół w przystrojonym pokoju. Alya trzymała z Nino piękny tort, reszta stała za nimi trzymając wielki transparent z napisem "Sto lat Marinette!". Gdy ją zobaczyli zaśpiewali urodzinową pieśń. Granatowowłosa stała jak wryta. Do jej oczu momentalnie napłynęły łzy, łzy szczęścia. Zdmuchnęła świeczki, po czym zaczęła domagać się wytłumaczeń.

- A-Ale jak to? Zrobiliście to wszystko d-dla mnie?
- Nie, dla twojej siostry bliźniaczki - zaśmiała się Alix, z nią cała reszta.
- Nie wiem co mam powiedzieć. Dziękuję wam!

Wszyscy przytulili Marinette. Następnie każdy darował dziewczynie prezent i składał życzenia. W między czasie niektórzy zaczęli już imprezować. Z głośników wydobywała się rozrywkowa muzyka, przy której od razu chciało się bawić. Nastolatka każdemu serdecznie podziękowała. W tedy nadeszła kolej Adriena. Gdy tylko przed nią stanął, zarumienił się.

- Marinette chciałbym Ci życzyć wszystkiego co najlepsze. Abyś da... - fiołkowooka widząc zawstdzenie chłopaka przytuliła go. Był w szoku. Po krótkiej chwili podał jej malutkie pudełeczko. - proszę. To dla ciebie.
- Oh, co to jest?
- Zobacz - szczerze się uśmiechnął - i jak?
-...
- Nie podoba Ci się?
- Jest cudowna! Dziękuję!

Chłopak pomógł jej założyć bransoletkę, a następnie poprosił ją do tańca. Ona nie odmówiła.
Tańczyli i tańczyli, w pewnym momencie rzekł:
- Słuchaj... To dopiero była pierwsza część prezentu...
- No coś ty? Ale...
- Spodoba Ci się... - w tym momencie zakręcił dziewczynę wokół jej własnej osi. Bawili się tak jeszcze przez dłuższą chwilę.
Każdy z obecnych chłopaków także poprosił ją do tańca, Tom również.

Po dłuższym czasie impreza przeniosła się do pokoju solenizankti. Rodzice chcieli przeszkadzać już gupce przyjaciół i postanowili wyjść na dłuższy spacer po pięknie oświetlonych ulicach Paryża. Zabwa trwała w najlepsze od kilku godzin. Większości nogi były już bardzo obolałe od tanća i podskoków. Wszyscy siedzieli i leżeli na ziemi. Powoli nuda zaczęła pożerać zabawowiczów. Nagle Kim, widząc zaistniałą sytuację zaproponował pewną znaną grę:

- Pograjmy w butelkę
- Serio
 - Nie jesteśmy już w podstawówce! - wszyscy roześmiali się
- Ej, ale w sumie to nie jest taki zły pomysł - część spojrzała na Lukę skrzywionym wzrokiem, reszta sie tylko przytakująco uśmiechnęła - no co?
- Postanowione! - zadecydowała Alya.
Marinette była trochę zmieszana tym pomysłem, ale zgodziła się.

W tedy padło pierwsze zakręcenie butelką...                                                    

                                 
No hej maluchy!
Wiem, że długo nie było rozdziału. Ja wiem! 

Za dużo spraw szkolnych, sami rozumiecie: koniec semestru, poprawy, mnóstwo ostatnich sprawdzianów, itd. 

Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podobał? I mam prośbę, piszcie coś w kom 😂

W ogóle co tu się stało?!

Dziękuję z całego serduszka także za ponad 400 odczytów i 40 głosów.
Może to niewiele, ale dla mnie to dużo znaczy ❤️

No więc do następnego! 😄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro