Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIV Wspólne Popołudnie

- Dzień dobry! - matka nastolatki szeroko się uśmiechnęła.
- Dzień dobry pani - Adrien odwzajemnił uśmiech.
- Hej mamo!
- Jesteście głodni? Usiądźcie - kiwnęła głową w stronę stołu.
- Gdzie tata? - zapytała granatowowłosa siadając na krześle.
- Musiał jechać na drugi koniec kraju.
- Co się stało? Dlaczego?
- Jakieś kilkudniowe warsztaty cukiernicze - położyła talerze z naleśnikami, a obok postawiła słoik z dżemem i kremem czekoladowym.
- Ale jemu nie są potrzebne jakieś warsztaty, jest najlepszym cukiernikiem na świecie! - rodzicielka razem z blondynem zaśmiali się.

Po śniadaniu para przyjaciół poszła do pokoju nastolatki. Tam rozpoczął się dialog o wszystkim i o niczym.

- Jeju! Nie mogę uwierzyć, że już za pół roku będę mógł się wyprowadzić od ojca!
- Pozwolił ci?
- Em, o tym nie pomyślałem. Ale z drugiej strony jednak będę pełnoletni...
- Znasz swojego tatę.
- No tak. Mama z pewnością by się zgodziła...

"Na te słowa przypomniał mi się mój sen, a dokładniej rozmowa z osobą z tego snu. To była mama Adriena, słynna Emilie Agreste. Co mnie zaciekawiło w jej zachowaniu to reakcja na wspomnienie o Gabrielu.
Podobno zaginęła, ale chodziły plotki, że nie żyje. Wróćmy do tematu, ewidentnie pomiędzy nią, a Agreste nie było aż tak kolorowo. Chciałabym wiedzieć o co chodzi, ale nie mam chyba odwagi spytać Adiego. I czy w ogóle powinnam mu powiedzieć o tych snach? Sama nie wiem, może lepiej nie, no ale z drugiej strony to jego mama. Kiedyś mu powiem, ale nie teraz. Najpierw muszę porozmawiać o tym z Czarnym Kotem."

Jakiś czas później chłopak zebrał się i wrócił do domu. Marinette potwierdziła Kotu, że ma wolny wieczór i jeśli może to niech do niej przyjdzie.

Nastał wieczór. Fiołkowooka siedziała na dachu i wyczekiwała obiecanych odwiedzin jej partnera.

- Jestem!
- No to dobrze - zaśmiała się.
- Więc tak jak wyglądał ten sen?
- Sny.
- Co?
- No sny, to się powtórzyło.
- O proszę, opowiadaj.
- Więc spotkałam się z tą kobietą, ale teraz już wiem kim jest no i pytałam ogólnie o co chodzi z tymi snami.
- Kto to?
- Co?
- O Jezu, kim ona jest?
- To mama Adriena Agresta Emilie, nie wiem czy znasz?
- S-słucham?!
- Co?
- Mo...znaczy jego mama?
- No tak? Kocie, wszystko w porządku? - dziewczyna zauważyła wielkie zdziwienie, jak i zmartwienie blondyna.
- Tak...
-Na pewno?
- Nie martw się.

Dwójka rozmawiała tak prawie dwie godziny. Co prawda rozmowa, którą wcześniej zaczęli zamieniła się w plotki i historie z życia wzięte. Za tydzień miał się rozpoczął nowy rok szkolny i o tym też musieli podyskutować. Na odchodne namiętnie się pocałowali.

Nastał nowy dzień. Niestety pogoda była prawie adekwatna do najbliższej pory roku i trzeba było go przesiedzieć w domu pod kocykiem.
Dość wyspana Marinette zebrała się po dziewiątej, zjadła porządne, ciepłe śniadanie i wdziała na siebie w miarę podomowe ubranie, to znaczy granatowa bluza ze Star Wars'ów i czarne legginsy.

Razem z Sabine piekły właśnie ciasto, przy tym gawędząc i śmiejąc się do rozpuku. Obie cieszyły się, że znalazły choć odrobinę czasu, który mogły spędzić razem. Przez całe wakacje jej rodzice musieli pracować i wyjeżdżać na różne szkolenia czy wystawy, konkursy i niekonkursy i tak dalej. Przez to nie wyjechali nigdzie na wakacje, ale dziewczyna nie miała tego za złe rodzicom. Tak czy tak  bawiła się z przyjaciółmi i naprawdę świetnie spędziła ten beztroski czas.

- Wiesz już gdzie pójdziesz po liceum?
- Raczej będę szukać jakiejś uczelni modowej.
- Jest jakaś dobra w Paryżu?
- Nie wiem, może będę musiała wyjechać. Z resztą zobaczymy no.
- Wyjechać mówisz?
- Wiem, ale spokojnie sama będę zarabiać, o to się nie martw - puściła oczko.
- Ale my z tatą ci pomożemy w razie czego.
*ding-dong*
- Pójdę otworzyć!

Fiołkowooka otworzyła drzwi, a za nimi ukazała się Alya trzymająca pudełko z paczkąmi.

- Cześć Alya!
- Witam! - obie się objęły.
- O dzień dobry Alyo.
- Dzień dobry Pani! - szczerze się uśmiechnęła.
- Co ty tu robisz?
- A no odwiedzam cię - roześmiała się.
- Usiądź, jeśli chwilę poczekasz to dostaniesz pyszne ciacho. Herbaty?
- Ooo, tak proszę.
- Ta co zawsze?
- A jak, ta co zawsze.
- Kochanie, wychodzę na urodziny Aghaty, pamiętasz?
- Tak mamo, mówiłaś mi.
- Tak, a mogłabyś mi doradzić? - kobieta pokazała dwa wieszaki: na jednym była długa beżowa suknia, na drugim koszula i spodnie na kant.
- Jeśli już to ta sukienka, ale mamo, nie masz nic bardziej odważnego?
- Potwierdzam, coś brakuje. - wtrąciła Alya.
- Myślicie?
- Mam pomysł! - dziewczyna mrugnęła porozumiewawczo do okularnicy, obie chwyciły pod ramię Sabine i zaprowadziły ją do łazienki.

Szatynka zaczęła robić mamie przyjaciółki olśniewający makijaż, a fiołkowooka miała skombinować sukienkę. Jak to nasza Marinette uwielbiała szyć, a akurat miała do dokończenia takowej dla mamy, ponieważ chciała jej zrobić w najbliższym czasie niespodziankę.

- Ja pójdę dokończyć sukienkę dla mamy, a ty zajmij się makijażem. Z fryzurą ci pomogę - wyszeptała przyjaciółce na ucho.
- No problema! - zaakcentowała nastolatka.

- Dziękuję wam! Ten makijaż i fryzura są przepiękne!
- Ale czekaj, czekaj mamusiu.
- Co tam masz?
- Ta dam! - obie przyjaciółki krzyknęły wyciągając za pleców rubinową, długą suknię wieczorową.
- T-to dla mnie?
- Tak!
- Nie wiem co powiedzieć.
- Mamo nie płacz, haha, bo ci się makijaż zepsuje - obie przytuliły kobietę.

Przyjaciółki odprowadziły mamę nastolatki i zasiadły na kanapie. Zjadły pyszny placek malinowy i chwilę poplotkowały. Niestety nie miały zbyt dużo czasu dla siebie, ponieważ Alya musiała wracać do domu i zająć się swoimi młodszymi siostrami.

Marinette pożegnała się ze swoim niezapowiedzianym gościem i wróciła się do kuchni. Zaczęła wkładać brudne naczynia do zmywarki. Tylko zaczęła, jednak musiała przerwać, bo usłyszała gwałtowne pukanie i dzwonienie do drzwi. Pewna, że to jej przyjaciółka czegoś zapomniała ze sobą zabrać krzyknęła pytająco:

- Alya? Zapomniałaś czegoś?
- Mari proszę otwórz!
- Adrien?
- Błagam, otwórz!
- Już poczekaj!

Dziewczyna pośpiesznym krokiem ruszyła w stronę przedpokoju. Zdyszany i mokry od deszczu chłopak wbiegł do domu i zatrzasnął za sobą drzwi. Złapał się za głowę i próbując złapać oddech przepraszał nastolatkę.

- A-Adrien wszystko w porządku? Co się stało?
- Ja...
- Co ty?
- On... - ledwo wymawiał słowa dalej łapiąc powietrze do płuc
- Kto?
- Nienawidzę go!
- O kim mówisz? - do oczu blondyna napływało coraz więcej łez. Widać, że to co się wydarzyło było dla niego okropnym wydarzeniem. - Hej, mów do mnie, proszę.
- Marinette ja już nie mogę. Mógłbym zostać u ciebie na noc?
- Jasne - przytuliła go.

I co myślicie?

O co chodzi Adrienowi?

Co takiego się stało?

Piszcie :)

I mamy 800 odczytów! (w sumie jak to pisze to jest już 840 al cii 🤫)
Dzięki z całego serduszka 😍

Na dziś dziękuję 😘

Głosik? ♥

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro