Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XI Odwrotnie

- Uważaj! - Adrien rzucił się w stronę Marinette, odsłaniając ją przy tym od uderzenia. - ał!
- Co to? Muszę iść!
- Ale stój!
- Adrien biegnij do mnie i uprzedź resztę. Jeśli spotkasz moich rodziców, zabierz ich ze sobą, ok?
- Poczek...
- Pogadamy później! Zrobisz to?
- Jasne!
- Tikki kropkuj! Uważaj na siebie! - zarzuciła swoim kropkowanym jojem i po chwili zniknęła za budynkami.
- Plagg? Musimy iść! - skrył się w ciemną uliczkę - Plagg, wysuwaj pazury!

Bohater od razu udał się na miejsce walki. Zastał tam Biedronkę, która z przerażeniem w oczach stała i obserwowała co się dzieje. Gwieździste i czyste niebo zasłoniły prawie czarne, ogromne chmury. Moment później nastała przyprawiająca o dreszcze ciemność, tylko gdzieniegdzie prześwitywał księżyc i tylko dokładał mrocznego klimatu. Nagle pod niebem ukazał się ogromny znak fioletowego motyla. Z jego konturów wyrastały pojedyncze, ogromne i długie taśmy, które w powolnym tempie zmierzały ku przechodniom, by uwięzić ich w swoich uściskach, później w specjalnych pomieszczeniach, głęboko pod ziemiami Paryża.

Z różnych stron dobiegały krzyki i piski błagające o pomoc. Dwójka bohaterów próbowała walczyć z potężnymi wstęgami, ale ci którzy zostali uwolnieni, co graniczyło z cudem, natychmiast zostali znów zchwytani, tym razem na dobre. Dużo osób również została raniona poprzez szarpaninę z wielkim kawałkiem niezniszczalnego materiału.

- Kocie! - zawołała granatowowłosa, jednocześnie zmierzając się z kolejną wstęgą - Co to jest?!
- Nie wiem, Moja Pani - również wykonywał swoją pracę - ale z pewnością to do niczego dobrego nie prowadzi!
- No co ty nie powiesz! Wydaje mi się, że to coś jest tym razem silniejsze od nas! Potrzebujemy wsparcia, ale nie ma czasu, żeby po nie iść!
- Idź, dam sobie radę!
- Nie zostawię cię tu! Muszę coś wymyślić! - teraz na dosłownie chwilę się zatrzymała. I to mógł być jej najgorszy wybór w całym jej życiu. Wielka wstęga nie wiadomo jak podniosła kawał budynku i rzuciła nim w Biedronkę. W ostatnim momencie Adrien pod postacią superbohatera osłonił ukochaną od uderzenia, po raz kolejny, tylko że tym razem oberwał o wiele mocniej.

To był ułamek sekundy, gdy zielonooki leżał bezwładnie kilkanaście metrów dalej. Nie ruszał się. Fiołkowooka zostawiła wszystko i najszybciej jak mogła biegła do Kota.

- Kocie, nie! Halo Kotku, odezwij się proszę! - Miał ranę na czole, z której powoli sączyła krew oraz kilka innych, głębszych i płytszych zadrapań. - Proszę, mów do mnie! Nie rób mi tego...

Blondyn dalej nie reagował. Dziewczyna poczuła, że tym razem naprawdę nie dadzą rady, po pierwsze ten wypadek, po drugie Władca Ciem naszykował potężny atak, a po trzecie nie może wrócić się po wsparcie. Jej oczy zaszkliły się.

Zaczął się dramat. Dla Marinette czas jednocześnie się zatrzymał i przyśpieszył. Z jednej strony wstęgi pędziły po nią, z drugiej musiała pomóc nastolatkowi. Widziała, że zaraz zostanie porwana. Poczęła wołać z całych sił, to do Kota, to po pomoc, jakąkolwiek pomoc.

- Kocie proszę! Ko... - otworzył oczy - żyjesz! Myślałam, że cię stracę
- Spokojnie Biedrąsiu, jestem - uśmiechnął się, po czym leżąc objął siedemnastolatkę i przeturlał się z nią trzy metry dalej. Po raz kolejny cudem uniknęli spotkania z wielkim kawałkiem wyrzymałej tkaniny.

Zielonooki wstał pędem na nogi i pomógł jej wstać. Od razu skierowali się w stronę jakiegoś schronienia, by omówić plan działania. Na nieszczęście, przez wcześniejsze uderzenie, kulał na lewą nogę. Szybko jednak się pozbierał i przestał zwracać uwagę na ból.

- Okej, trzeba przechytrzyć to...cholera wie co.
- Tak, tyle że to nie będzie łatwe kochana.
- Wiem, kurde nie mamy czasu zaraz nas znajdą i... - przerwał jej potężny grzmot i czyjś głos.

- Biedronko i Czarny Kocie! Nie chcieliście po dobroci, to co powiecie na to?! - chmury ułożyły się na kształt głowy Władcy Ciem. Jego "oczy" zaczęły świecić mocnym, czerwonym światłem, a z ust wydobywały się błyskawice i kolejne pasy materiału, które łapały ostatnich mieszkańców Paryża i zmierzały ku superbohaterom. Kicikijek i Jojo pokolei uderzało o nie, ale prawie nic to nie dało. Oboje wymijali je sprytnie, ale opadały ich siły. To było naprawdę męczące, a nie wiedzieli jeszcze co mają zrobić.

- Władco Ciem!
- Słucham cię!
- Po co to wszystko robisz?! Co ci ten świat takiego zrobił?
- Chce was zniszczyć, ale najpierw zdobyć wasze Miracula!
- Po co ci one? - wtrącił zielonooki.
- To już nie wasza sprawa!
- Jeszcze nie jest za późno! Po prostu odpuść! Chcesz tym wszystkim ludziom zniszczyć życie? Sobie też?!
- Chce sobie je poprawić!
- Kosztem innych?!
- Tym razem zdobędę to, co powinno być moje!
- Poddaj się! Z nami nie wygrasz! - powiedziała to z dużym niedowierzaniem - Nie masz raczej ochoty z nami walczyć!
- A może i mam! Zamknę wszystkich w podziemiach, was też, ale w specjalnym pomieszczeniu i poczekam aż się przemienicie do swoich pierwotnych postaci! W tedy odbiorę wam Miracula i się z wami jeszcze pobawię!
- Spróbuj! - krzyknął bohater. Niestety jedna ze wstęg oplotła jego ciało, tak mocno, że nie był w stanie się ruszyć, ani cokolwiek zrobić. - Biedronko! Uciekaj!

Marinette naprawdę się wystraszyła i z automatu rzuciła słowami, które dawały jej moc.

- O nie! Szczęśliwy traf! - do rąk dziewczyny wpadł miecz, miecz wykonany z tego samego materiału co Miracula.

"Co to jest? Czy to...Miecz Żywiołów?! Nie możliwe, czytałam o nim w księdze u Mistrza, ale nie spodziewałam się, że może wypaść ze Szczęśliwego Trafu! Wychodzi na to, że będę musiała się zmierzyć z Władcą Ciem? Sama?! Muszę uratować miasto!"

- Miecz?!
- Widzisz? Wolisz walczyć?
- Jestem zmuszony!

Rozpoczęła się niebezpieczna walka. Złoczyńca przybrał ludzką postać, ale ciemność pozostała. Magiczne wstęgi wyłapały już wszystkich Paryżan i zwinęły się w małe kłębki. Okazało się, że czerwone rurki też miał takowy miecz mimo, że jest tylko jeden. To było bardzo dziwne zjawisko.

On zaczął powolnym krokiem podchodzić do właścicielki kolczyków, aż nagle skoczył i trafił mieczem obok Marinette. Ona odskoczyła z oczami jak pięć złotych i przyłączyła się do bitwy.

Cios za ciosem, uderzenie za uderzeniem. Trwało to już dobre pół godziny. Bohaterka znów opadała z sił. Minęło kolejne pół godziny. To była dla niej męczarnie, ale nie odpuszczała o dalej dzielnie walczyła.

To był ten moment. Miała oddać ostateczny cios, ale upadła. Władcę Ciem to wykorzystał i ponownie rzucił się w stronę Biedronki, zamachując się przy tym mieczem.

- To! Twój! Koniec! - zawołał przy tym.
- Otóż nie! - ktoś przerwał bitwę.
- Poddaj się Władco Ciem!
- Z nami nie wygrasz!
- Jak to się stało?! Co wy tu robicie?! - przed nosem stanęła mu grupa superbohaterów: Czarny Kot, Ruda Lisiczka, Królowa Pszczół i Pancernik.
- Kocie! - zdziwiła się granatowowłosa.
- Jestem Moja Pani! - biegł w stronę ukochanej, a reszta ruszyła do walki.

- Wszystko ok? Nic ci nie zrobił?
- Nie, ale jest naprawdę silny! I ja, i on mamy Miecz Żywiołów!
- Jak to? Przecież jest tylko jeden!
- Tak, on swój miał od początku, mój wypadł że Szczęśliwego Trafu!
- To musi być znak...
- Jaki znak? Kotku?
- Masz siłę wstać?
- Tak.
- Skryj się gdzieś, już za dużo czasu na to poświęciłaś.
- Nie ma mowy! Idę z wami!
- Ale!
- Idę z wami i kropka!

Dwójka bohaterów dołączyła do reszty grupy. Teraz było o wiele łatwiej, nie jeden na jeden, a pięć na jednego! Widać było, że teraz czerwone rurki tracił siły.

- I co? Dalej chcesz walczyć? - zapytała Ruda.
- M-muszę... - wstał, ale od razu upadł na kolana.
- Władco Ciem, przegrałeś! - złośliwie rzekła Królowa Pszczół.
- Wystarczy! - przerwał Kot.
- Teraz musisz się poddać. Teraz powiedz dlaczego to zrobiłeś i oddaj Miraculum, może zrobić Ci teraz krzywdę - próbowała załagodzić sytuację fiołkowooka.
- Teraz wszystko przepadło! Jesteście silniejszi ode mnie! Nie dam się! - wstał i rzucił Mieczem Żywiołów prosto w Biedronkę.
- Nie! - zawołał zielonooki i znów chciał ją uratować. Niestety było za późno...


No więc to koniec (na dziś oczywiście hah)!

Podobało się wam?
Napiszcie jak myślicie, co się stanie następnym razem?

Chciałabym z całego serduszka podziękować Wikitra za nową okładkę do książki. Serdecznie zapraszam do niej, by przeczytać jej książki "No Exist" i nową, miraculową "The Last Mission" 💕
Świetnie pisze i naprawdę zasługuje na więcej odczytów, głosów również 🙂

Chce poinformować, że wybiło 500 ODCZYTÓW! Dziękuję 😘

No więc jeszcze raz, piszcie w kompach co się wydarzy w następnym rozdziale i czy wam się podobało!

Głosik?

Loffciam i do następnego! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro