Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

JEŻELI NIE CZYTAŁ*Ś PIERWSZEJ CZĘŚCI, ZRÓB TO ZANIM PRZECZYTASZ TĘ! CZĘŚĆ PIERWSZA: WYŁANNICZKA ANIOŁÓW

- Wszystkiego najlepszego z okazji 20 urodzin! - krzyknąłem wchodząc do pokoju Iny. Collins posłała mi piorunujące spojrzenie i wróciła do robienia makijażu. Rzuciłem się na jej łóżko i podłożyłem ręce pod głowę, wcześniej zrzucając plecak z ramion- Jakieś plany na dziś?

- Zero. - odwróciła się do mnie z uśmiechem - Co wymyśliłeś? - uśmiechnąłem się szeroko.

- Pakuj rzeczy do torby. Zabieram cię na cały weekend. - powiedziałem, mając nadzieję, że ucieszy się z niespodzianki.

- Mam się bać? - spytała poważnie i po chwili parsknęła śmiechem - Za pięć minut będę przed szkołą. Byłabym gotowa szybciej, ale muszę się jeszcze ogarnąć. - skinąłem głową i wyszedłem z pokoju, chwytając plecak.

Podszedłem do mojego Dodge'a i wrzuciłem plecak na tylny fotel, po czym oparłem się o karoserię, czekając na Inę.

Cała niespodzianka polegała na spędzeniu nocy pod gołym niebem, na plaży, ze starymi przyjaciółmi: Iną, Jane, Rico, Mikem i mną. Mieliśmy spotkać się wszyscy wieczorem i następny dzień spędzić wszyscy razem, a dzisiaj ja mogłem ją zabrać na urodzinową niespodziankę, na coś, o czym mówiła od bardzo dawna: parku rozrywki. Miałem wykupione bilety "vip", dzięki którym nie trzeba czekać w kolejkach. Były droższe, ale raczej będzie to tego warte, pomyślałam.

Zacząłem się zastanawiać nad naszą dziwną relacją. Żadne z nas nie powiedziało temu drugiemu kocham, a za każdym razem kiedy próbuję poruszyć ten temat, Ina się płoszy, ale postanowiłem, że odbędziemy na ten temat rozmowę, co prawda w jej urodziny, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.

- To gdzie jedziemy? - zapytała szatynka, wyrywając mnie z zamyślenia. Uśmiechnąłem się do niej lekko, zabrałem torbę i wrzuciłem na tylne siedzenia, po czym otworzyłem drzwi od strony kierowcy w zapraszającym geście. Jej oczy błyszczały - Serio mogę?! - roześmiałem się i pokiwałem głową. Szarooka pisnęła i przytuliła mnie - Dziękuję! - powiedziała i wsiadła do środka, zamykając drzwi tak szybko, jakby myślała, że się rozmyślę. Pokręciłem rozbawiony głową i usiadłem na miejscu pilota.

- GPS jest ustawiony na cel naszej wycieczki. - powiedziałem i w tej samej chwili Charger obudził się z rykiem do życia.

- Nie wierzę. Mogę prowadzić Dodge'a. - szepnęła Ina i wyjechała z parkingu - Ścisz to radio. To cudeńko go nie potrzebuje. - powiedziała Collins, uśmiechając się, gdy dodawała gazu. Parsknąłem śmiechem.

- Wyglądałem tak samo, gdy pierwszy raz wsiadłem za kółko Chargera. - przyznałem.

- Okey, jak długo się tam jedzie, cokolwiek to jest? - zapytała.

- Droga powinna zająć jakieś pół godziny. - odpowiedziałem.

- Okey. - zmieniła pas - Piętnaście. - zaśmialiśmy się.

Trzydzieści minut później, byliśmy na miejscu.

- To przez ten korek. - powiedziała patrząc szeroko otwartymi oczami na park rozrywki - Nie wierzę. Dziękuję ci, to chyba będą najlepsze urodziny w życiu. - szepnęła,  przytulając się do mojego boku.

- Idziemy? - zapytałem i ruszyliśmy do wesołego miasteczka.

Skorzystaliśmy ze wszystkich możliwych atrakcji i wyszliśmy stamtąd w znakomitych humorach.

- Okey, więc gdzie teraz? - zapytała, gdy usiadła na miejscu pilota.

- Niespodzianka. - odpowiedziałem jej z uśmiechem, na co przewróciła oczami.

- Dzięki, a spodoba mi się tak jak ta?

- Jak nie bardziej. - spojrzała na mnie zdziwiona.

- Nieźle. Widzę, że to coś super. - zaśmiałem się.

- Żebyś wiedziała.

Niedługo później Ina zginęła mi z wzroku, przykryta trzema osobami, które ją dusiły, jak to powiedziała.

- Jak dobrze was widzieć. - powiedziała, gdy ją puścili - Dziękuję wam. - powiedziała patrząc na każdego z osobna - Tylko... Nie wzięłam żadnego koca. - Jane pokiwała głową.

- Wiem, dlatego wzięłam dwa. Nie chcieliśmy ci mówić, żebyś miała niespodziankę. - odpowiedziała ruda.

- Dziękuję.

Zauważyłem, że Mike trzyma się za rękę z Jane. Miło, że znalazł sobie dziewczynę, pomyślałem.

- Dobra. - Rico klasnął w dłonie - Ja jestem padnięty, a jutro musimy nadrobić stracony czas, więc radzę iść spać.

Rozpaliliśmy ognisko i położyliśmy koce dookoła niego. Przez jakiś czas jeszcze rozmawialiśmy, a około północy, położyliśmy się do snu. Taak, rudy położył się bardzo wcześnie, pomyślałem z przekąsem.

- O czym tak myślisz? - zapytałem pół godziny później, gdy zauważyłem, że Ina leży zapatrzona w gwiazdy. Westchnęła i odwróciła się w moją stronę, podkładając rękę pod policzek.

- Zastanawiam się dlaczego w ciągu ubiegłego roku nikt w akademii nigdy nic nie powiedział mi jeszcze o aniołach, poza tym, że czasami łowcy je widzą. - westchnęła - Czy kiedykolwiek dowiem się historii łowców? - wzruszyłem ramionami.

- Nie wiem, ale ja sam także szukałem informacji. Nie widziałem żadnej książki, która by tego dotyczyła.

- Nie ważne. Chyba pójdę spać. Nie mogę tak myśleć w nieskończoność. - szepnęła i szczelniej otuliła się kocem, zamykając oczy. Po chwili sam poszedłem w jej ślady.

Niedługo później, kiedy byłem na granicy snu, usłyszałem jak ktoś się wierci. Westchnąłem i wyciągnąłem rękę w kierunku Iny.

- Skąd wiedziałeś? Mógł to być ktoś inny. - szepnęła.

- Przeczucie. - mruknąłem sennie i poczułem, że łapie mnie za rękę, więc przyciągnąłem ją do siebie i przykryłem kocem.

- Zack, mogę cię o coś zapytać? - szepnęła.

- O co chodzi? - spytałem już trochę bardziej rozbudzony.

- Zastanawiałam się czy anioły istnieją... Widziałeś kiedyś jakiegoś? - spytała, odwracając się w moją stronę. Zastanowiłem się chwilę.

- Tylko jednego. - powiedziałem dotykając jej nosa, na co ta go zmarszczyła.

- Serio? Kiedy? Jaki był? - dopytywała.

- Właśnie na niego patrzę. - odpowiedziałem i zauważyłem rumieniec na jej policzku, który pogładziłem dłonią.

- Um, Zack? - powiedziała nieco zdenerwowana - Nie wiem czy powinieneś mi mówić takie rzeczy. - szepnęła, a ja zmarszczyłem brwi - Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz? - zapytała.

- Ino, wiesz, że czuję do ciebie coś więcej. I wiem także, że ty czujesz coś do mnie. Dlaczego wzbraniasz się przed tym uczuciem? - zapytałem, a ona odwróciła wzrok - Może spróbujemy? Ino, zostaniesz moją dziewczyną? - zapytałem, na co Collins chciała odejść, a ja westchnąłem i przyciągnąłem ją do siebie - Rozumiem, zapomnij. - szepnąłem i objąłem ją w pasie - Przepraszam, ale nie odchodź. - szepnąłem, a ona pokręciła głową.

- To nie twoja wina. - odparła niemrawo udając, że nie dosłyszała mojej dalszej części wypowiedzi i tymi słowami zakończyliśmy naszą konwersację. Zastanawiałem się, czy nic nie zniszczyłem tym jednym pytaniem.

Informacja!

Rozdziały nie będą się pojawiały w miesiącu październik, ponieważ jeżdżę na różne obozy naukowe, podczas których nie mam czasu na pisanie na wttp, mam nadzieję, że rozumiecie!

Marta

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro