Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*93*

Czy jest coś gorszego od złamanego serca?

Złamane serce artysty.

Złamane serce artysty, który musi w założeniu pisać wesołą muzykę. Artysty, który każdego dnia musi udawać uśmiech by nikt nie zauważył bólu.

Nasza nowa płyta miała być radosna. O miłości. Tym czasem ja wciąż nie potrafiłem się pogodzić z jej utratą.

Pisałem teksty, które gdyby ktoś przeczytał, skoczyłby z mostu. Były depresyjne.

Mogłem nie pisać. Co by się stało gdybym raz nic nie napisał? Ale nie potrafiłem. Znaczyłoby to, że się poddałem, wypaliłem.

Jest lato. Niedługo minie rok, odkąd zniknęła.

Człowiek, który kochał spać, juz prawie tego nie robi. Chodzę przemęczony i zmordowany. Mam dość swojego życia.

Zawsze po próbach zamykam się w swoim pokoju. Chłopcy myślą, że idę spać. Ale ja po prostu uciekam od ich zmartwionych spojrzeń, nie chce być kłopotem. Kiedy niebo już jest niemal czarne wychodzę z dormu.

Idę na moje ulubione boisko i spoglądam w niebo. Hobi kiedyś powiedział durną rzecz. Niebo wszędzie jest takie samo. A ja mu uwierzyłem. I patrzę z nadzieją, że też to robi, że nie zapomniała, że tęskni tak jak ja.

Usłyszałem hałas z mojej lewej strony, ale nawet się nie poruszyłem. Byłem niemal pewien, że to bezdomny psiak. Przesiadywał ze mną codziennie.

Mały piesek wsunął swój zimny pyszczek pod moją dłoń. Odruchowo zacząłem go głaskać. Zatopiłem palce w jego długiej, miękkiej i kolorowej sierści.

Wsunąłem dłoń do kieszeni i wyciągnąłem małe opakowanie przysmaków które kupiłem po drodze. Dobre i to.

Chciałem go zabrać do siebie. Ogólnie niezbyt przepadałem za zwierzętami, ale Holly mnie do siebie przekonał. I do całego swojego gatunku.

A no i jeszcze mamy w domu kota. Tae bardzo się do niego przywiązał i myślę, że dlatego jego tez zostawiła.

Czułem się jak ten kot.

Oboje ją kochaliśmy. I obu nas zostawiła.

Obiecałem sobie, że gdy tylko będziemy mogli wrócić do domów by odpocząć, zabiorę tego psa ze sobą. Mam nadzieje, ze Holly go zaakceptuje i nie będzie się bał.

- Suga hyung?- usłyszałem za sobą.

Odwróciłem się zdziwiony, no bo kto chodzi tak późno w nocy i jeszcze wie kim jestem?

- Namjoon? Co ty tu robisz? - zapytałem.

Mężczyzna wszedł na boisko i usiadł obok mnie.

- Nie mogę spać- westchnął.

Spojrzał na mnie i dopiero teraz zauważył psiaka rozwalonego na moich kolanach.

- Czy to pies?- zapytał zdziwiony.

- Tak - mruknąłem i pogłaskałem zwierzę.

- Hyung... - zaczął.

- Wiem, wiem - uciąłem i spojrzałem w Niebo. - Przepraszam Namjoon. Ja nie wiem co się ze mną dzieje. Nic mi nie wychodzi... - powiedziałem nagle.

- O co ci chodzi?- spojrzał na mnie.

- Wiesz dlaczego od miesiąca nic nie dostałeś? - popatrzyłem w jego stronę.

- O czym ty mówisz? - zmarszczył brwi.

- Hoseok mnie kryje... Myślisz, ze dlaczego na kartkach nie ma mojego pisma - spojrzałem na niego wymownie.

Chłopak jeszcze przez chwilę nie wiedział co się dzieje, ale moment później jego oczy ukazały zrozumienie.

- Hyung, co się dzieje?- poprawił się na swoim miejscu.

- Nie potrafię pisać o szczęśliwej miłości, kiedy przez nią cierpię- westchnąłem.

- Mogłeś mi o tym powiedzieć! Przecież dopiero zaczynamy, możemy zmienić koncept - dotknął mojego ramienia.

- Nie chce, żeby to się działo przeze mnie. Nie chce być problemem - odwróciłem wzrok.

- Problemem? Hyung, jesteś naszym starszym bratem, nigdy nie będziesz problemem! - uniósł się odrobinę, przez co pies na moich kolanach skulił się.

Pogłaskałem zwierzę delikatnie, a to uspokoiło się pod wpływem dotyku. RM spojrzał przepraszającym spojrzeniem na psa, a ten jakby zrozumiał.

- Hyung posłuchaj. Nie możesz pisać, rapować, ani nawet promować czegoś czego nie czujesz. Nasza muzyka od zawsze była przesiąknięty naszym doświadczeniem i odczuciami. Tym razem musi być tak samo. Tylko coś szczerego ma prawo istnieć - mówił spokojnie, a ja przyznałem mu w duchu rację.

- I tak nic z tego się nie nadaje - westchnąłem.

- Pokaż - wyciągnął dłoń w moją stronę. - No dalej- zachęcał mnie gdy nie zrobiłem najmniejszego ruchu. - Wiem, ze zawsze przy sobie nosisz ten swój czarny notes - westchnął.

Nie byłem przekonany do tego. Jeszcze nikomu nie pozwoliłem tego przeczytać... No może Hobi widział jedną zwrotkę i kazał mi ją spalić. Nawet on, największy optymista świata popadał w depresję.

Namjoon złapał mnie i chwilę później sam wyciągnął z kieszeni notes. Chciałem go zabrać, ale w końcu dałem za wygraną. Może wczesniej zniszczy niż przeczyta?

Tylko szkoda mojego ulubionego zeszytu. Lepiej nie kłócić się z nim gdy ma go w dłoniach.

Patrzyłem na jego twarz, z której uśmiech opadał i co jakiś czas się marszczyła. Z przejęciem czytał kolejne kartki i rozszerzał czasem oczy.

- Okej, no może aż tak depresyjnego konceptu nie stworzymy... - mruknął pod nosem, a ja się załamałem. - Nie poczekaj hyung, tu jest coś dobrego - wskazał na kartkę z uśmiechem. - Zrobimy koncept takiego zranionego serca - spojrzał na mnie.

- Zranionego serca? To nie jest dobry pomysł Nam. Ja będę się w tym czuł na miejscu z uczuciami, ale młodsi? Przecież oni... - urwałem. - To zły pomysł - westchnąłem.

- Hyung, nie tylko ty znasz te odczucia. Przecież zranione serce to tęsknota za kimś. Spowodować to może odejście nie tylko dziewczyny. To może być ktoś z rodziny czy przyjaciół. Każdy kiedyś tego doświadczył - powiedział. - A ta piosenka się idealnie wpisuje - uśmiechnął się i oddał mój zeszyt. - Jutro z samego rana pogadam z prezesem - zapewnił.

Przewróciłem oczami po prostu się poddając. Siedzieliśmy w ciszy i wsłuchiwaliśmy się w żyjący Seul. Mam wrażenie, że jest jak Nowy Jork. Nigdy nie śpi. Tylko taki mniej zatłoczony nocą raczej.

Spojrzałem na niebo i przyglądałem się gwiazdą.

- Uwierzyłeś w To, hyung? - usłyszałem głos Namjoona.

- W co?- spytałem.

- W słowa Hobiego - odpowiedział.

- Które? - zmarszczyłem brwi.

- O tym niebie - westchnął.

Moja twarz złagodniała i spuściłem wzrok na ziemie. Podrapałem swój kark myśląc nad odpowiedzią. Wyjdę na ciotę i kogoś kto jednak na uczucia.

- Nie - odpowiedziałem wreszcie.

- To dlaczego to robisz? Każdej nocy znikasz i to robisz - spojrzał na mnie.

A jednaj wie, a skoro on wie, to reszta też. Jestem zbyt nie ostrożny.

- Sam nie wiem. Może dlatego, że tak łatwiej? Każdy musi w coś wierzyć - wzruszyłem ramionami.

- Ty tęsknisz hyung - odpowiedział.

- Prawdopodobnie - mruknąłem i zepchnąłem delikatnie psa z moich kolan.

Wstałem i ruszyłem przed siebie. Nie chce żeby oni wiedzieli za dużo. Nigdy nie lubiłem rozmawiać o moich uczuciach. Wolałem je ukrywać i się ich pozbyć.

- Ty nie tylko tęsknisz, hyung - usłyszałem za sobą. - Ty cierpisz - szepnął.

*

Boli mnie czerep 😂

Kiedy jesteś na imprezie i dopada cię wena ;-;

Mam jutro test z biologii 😊

Kocham was ❤

Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro