Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Tego dnia wszystko było inaczej. Harry zabrał kartki, długopis i koperty, więc Petunia pomyślała, że zaczyna wszystko wracać do normalności. Kiedyś Harry robił listy, dla sąsiadów, więc kobieta myślała, że tak jest także i tego dnia. Harry jednak nie pisał ani jednego listu dla sąsiadów, nasz dzielny bohater wszystkie listy adresował do siebie. Mały Dursley położył listy na wycieraczce pod drzwiami i wrócił do komórki. Zaczął bawić się małym plastikowym konikiem.
-Przyszła poczta?-spytał Vernon czytając gazetę z wiadomościami.
-Już idę sprawdzić!-krzyknął chłopiec wybiegając z komórki. Harry chwycił listy i podbiegł do ojca-Proszę wujku dziś same rachunki-rzekł.
-Jestem twoim tatą-szepnął Vernon ze smutkiem. Nie mógł znieść cierpienia jego dziecka, znaczy Harry niby nie cierpiał, ale dla Vernona był cierpiący.
-Nie to moje oddawaj!-krzyknął okularnik.
-Harry, ale o czym ty mówisz?-zapytał Dudley.
-Nie oddawaj! To list do mnie!-Harry potargał list i uciekł z płaczem do komórki. Vernon nie miał pojęcia co przed chwilą się wydarzyło. Powoli podszedł do komórki i delikatnie, tak jakby zaraz miała się rozlecieć, zapukał. Jak zwykle odpowiedziała mu głucha cisza. Mężczyzna lekko westchnął i poszedł do kuchni, gdzie Petunia gotowała obiad. -Petunio...-zaczął Vernon-Już jutro zaczyna się rok szkolny, a Harry ani trochę nie wyzdrowiał... Tak sobie pomyślałem, że to chyba nie dobry pomysł wysyłać go do szkoły. -Vernonie ja także się martwie, ale pamiętasz co mówił lekarz? Harry ma iść do normalnej szkoły, bo to może na niego dobrze wpłynąć-kobieta włożyła surówke do lodówki, a Vernon przyglądał się kobiecie. Od tego nieszczęsnego wypadku bardzo się zmieniła. Jest bardziej blada, ma opuchnięte oczy, bo wciąż po nocy płacze. Ale stara się nto ukryć. Vernon zaczął się zastanawiać, czy odtąd ich życie już tak będzie wyglądać? Czy może jednak uda się uleczyć Harrego... Tego nie wiedział. Wiedział jednak, że cokolwiek by się nie stało, on i Petunia zawsze będą kochać ich syna i zawsze we wszystkim mu pomogą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro