Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Petunia Dursley razem z jej mężem Vernonem, siedziała na kanapie popijając herbatę. Na twarzy kobiety widniały ślady łez, a jej twarz wyrażała cierpienie i smutek. Vernon próbował jakoś pocieszyć żonę i zapewnić ją w przekonaniu, że wszystko się ułoży. Tylko jak miał zapewnić kogoś skoro sam w to nie wierzył?
-Jak mogłam... Jestem okropną matką-mówiła, spoglądając w kominek.
-Petunio to nie twoja wina!-Vernon chwycił kobietę za dłoń-Harry on... jeszcze wszystko się naprawi. Błędem jest to, że się obwiniasz. Nasz synek potrzebuje teraz opieki, a nie użalania się-rzekł spokojnie.
-Masz rację, ale chyba już nigdy w życiu nie ujmyje schodów-wspomnienie o tym jak Harry spadł z mokrych schodów, uderzyło w kobietę z wielką siłą. Przez to na nowo się rozpłakała.
-Petunio, Harry stracił tylko rozum nie życie-pani Dursley pokiwała głową i lekko się uśmiechnęła.
-Masz rację wszystko będzie dobrze.

~~~~~

No, więc kochani witam w prologu. Mam nadzieję, że się spodoba :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro