Rozdział 2
Petunia weszła do kuchni w której, ku jej zdziwieniu był Harry. Chłopiec wlewał coś do wielkiego gara.
-Dzień dobry Harry-przywitała się-Zobacz to twój nowy mundurek-pokazała mu piękny, nowy strój szkolny.
-Co? Przecież się w tym utopie. Nie mogę chodzić w starych ubraniach Dudleya!-krzyknął, wyrwał kobiecie mundurek i wrzucił go do garnka-Co robisz?-zapytał-Jak to co! Farbuje stary strój Dudleya-powiedział jakby w transie. Petunia mało co nie krzyknęła ze strachu. Podeszła do chłopca i położyła mu na ramieniu rękę. Zielono oki przez chwilę spojrzał na nią, tak jak zawsze, jednak ta chwila szybko minęła.
-Usiądź sobie Harry, zrobię Ci herbaty-chłopiec posłusznie usiadł na krześle. Do kuchni wszedł również Dudley, który tęsknił za zabawami z bratem.
-Cześć Harry! Mama robi Ci herbatę?-spytał siadając obok okularnika.
-Nie zrobię Ci herbaty!-krzyknął Harry-Sam sobie zrób!
-Ale ja nie chcę herbaty-zdziwił się chłopak i szybko zamrugał jego małymi oczkami.
-Dobra już!-ręce Harrego wystrzeliły do góry niczym torpedy-Zrobię Ci tej herbaty-powiedział i podszedł do blatu. Chłopiec sprawnie przygotował herbatę, kładąc ją przed bratem. Jego matka jak i brat stali nic nie mówiąc
-Oh, Harry tu jesteś!-uśmiechnął się Vernon kładąc rękę, na ramieniu syna.
-Już idę do komórki!-odparł chłopiec i szybko uciekł do jego tymczasowego pokoju.
-Jeszcze mu nie przeszło?-zapytał mężczyzna siadając obok jego drugiego syna.
-Niestety, ale czuje, że to długo nie potrwa. Wiem, że w końcu nasz Harry powróci-rzekła Petunia z uśmiechem.
Tego wieczoru Dursleyowie wspominali dobre czasy, gdy wszystko było normalne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro