Rozdział 5
Wrócił do normalnych zajęć, inni uczniowie zaczęli go unikać. Oczywiście oprócz Jima, który jakby nie zauważał problemu. Po tym incydencie Tom zaczął spędzać z nim więcej czasu, Harry czuł się... szczęśliwy. W szkole radził sobie dobrze, ale niestety miał z niektórymi rzeczami problemy. Zachichotał na głos i zwrócił na siebie uwagę Riddle'a.
- Coś cię bawi - Zapytał nie odwracając wzroku od lektury.
- Nie, przepraszam, nie chciałem przeszkadzać - Odparł młodszy, czując jak jego policzki robią się różowe.
- Harry, śmiejąc się nie przeszkadzasz. Masz do tego prawo - Zganił go chłopak, posyłając mu badawcze spojrzenie. Potter tylko pokiwał głową, że rozumie i wrócił do wypracowania z historii magii.
********************
- Tom, czemu tak często spotykasz się z innymi uczniami - Zapytał pewnego razu ślizgon, był ciekawy. Co chwilę widział współlokatora z jakimiś ludźmi, zazwyczaj coś omawiali.
- Próbuje ich przekonać do moich racji - Wyjaśnił spokojnie Riddle.
- Do jakich?
- Opowiem ci, gdy będziesz starszy - Powiedział wymijająco pakując książki do torby.
- A te twoje racje są dobre - Potter nie dawał za wygraną widać było, że udało mu się zirytować drugiego chłopaka.
- Oczywiście, że są. Nigdy bym cię nie okłamał - Odparł Riddle prostując się i zarzucając torbę na ramie. - A teraz chodź, musimy wrócić do pokoju wspólnego, zanim będzie cisza nocna. Harry złapał większą dłoń i dał się poprowadzić do lochów. Wierzył Tomowi, bo po co on miałby go okłamywać.
****************
Koniec roku przybył szybko, kilka miesięcy później siedział w przedziale pociągu razem z Abraxasem, który opowiadał mu o eliksirach. Chłopca bardzo zainteresował ten przedmiot i dlatego pytał każdego, kogo znał o wskazówki i ciekawostki.
- O co chodzi tymi spotkaniami - Zapytał nagle przerywając wypowiedź ślizgona.
- Spotkaniami - Malfoy wydawał się zbity z tropu.
- Tymi, na które chodzisz ty i Tom - Wyjaśnił.
- Och... Dowiesz się, kiedy będziesz starszy - Chłopak wydawał się czuć niekomfortowo. Harry zmrużył oczy, a potem westchnął i pokiwał głową, że rozumie. Resztę podróży przesiedzieli w ciszy.
**************
Sierociniec nie wiele się zmienił, Harry był ciekawy czy wszystko pozostało tak samo, jak kiedyś, w jego byłym domu i u jego wujostwa. Wszedł do budynku nawet nie szukając Riddle'a, nie miał ochoty z nim rozmawiać, chłopak stał się zdystansowany. Wszedł do pokoju kładąc kufer koło łóżka i rzucił się na nie. Schował twarz w poduszkę, był zmęczony, a wspomnienie o jego rodzinie wywołało u niego łzy. Zamknął oczy i nasłuchiwał, nie ruszył się ani o milimetr, gdy drzwi się otworzył i ktoś wkroczył do pomieszczenia. Przez chwilę nie usłyszał odgłosów kroków i poczuł się zdezorientowany, ale zaraz potem po pokoju rozległy się dźwięki szurania. Potter nawet nie zauważył, że zaczął przysypiać więc jak poczuł zimny dotyk na swojej nodze podskoczył wystraszony.
- Cii... Śpij Harry - Usłyszał ciepły i miękki głos blisko niego. Zamknął posłusznie oczy i dał się rozebrać z butów i spodni. Nie miał siły, aby zaprotestować, zadrżał, gdy nagle został sam i chciał się podnieść, ale nagle materac od jego łóżka ugiął się i poczuł koło siebie przyjemne ciepło drugiego ciała. Westchnął i pozwolił powiekom opaść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro