Rozdział 11
Jego nawykiem stało się rozmawianie z Wiktorem, mimo iż Tom prosił, aby tego nie robił. Krum wydawał się znajomy, przerażało go to, ale jednocześnie ciekawiło.
Westchnął i spróbował skupić się na lekcji. Brown nie byłby zadowolony, gdyby dowiedziałby się, że nie słucha. Pewnie zaprosiłby go na środek, aby go odpytać. Spojrzał na Jima, który siedział obok niego. Wyglądał na skupionego, jednak Harry podejrzewał, że nie słucha i myślami jest gdzieś indziej.
Nagle w jego głowie pojawiła się myśl. Może on nie należał do tego czasu? Może się teleportował? Ale czy takie podróże są możliwe. Może profesor by wiedział.
Gdy lekcja minęła został w sali, chciał zapytać się o tajemnicze podróże w czasie. O dziwo Brown nie wydawał się zaskoczony widząc go koło jego biurka.
- Panie Potter, czy coś się stało – Zapytał schodząc ze schodków prowadzących do innego pomieszczenia.
- Właściwie to chciałem się o coś spytać – Powiedział speszony, próbując nie patrzeć w oczy mężczyźnie.
- W takim razie słucham.
- Czy podróże w czasie są możliwe – Spytał się cicho, szybko zerknął na twarz Browna, ale z zaskoczeniem stwierdził, że mężczyzna nie jest zaskoczony ani zdenerwowany.
- To bardzo dobre pytanie, Harry – Chłopak zmrużył oczy, gdy profesor wypowiedział jego imię. – Widzisz teoretycznie nie, ale w praktyce są jak najbardziej możliwe. Jeśli mogę spytać to, dlaczego ten temat cię interesuje?
- Stało się kilka dziwnych rzeczy i zaczynam podejrzewać, że tu nie należę – Odparł wymijająco, nie chciał zagłębiać się w szczegóły.
- To bardzo możliwe, widzisz ja też trochę nagiąłem zasady. Ja też tutaj nie należę, jestem tu tylko z przyczyn rozrywkowych – Odparł cicho Brown – No Harry! Chyba powinieneś skierować się do Wielkiej Sali na obiad.
*********
W czasie obiadu nie mógł się skupić na niczym, cały czas przetwarzał słowa profesora. Z jednej strony miało to sens z drugiej było tak bardzo niewiarygodne, że zaczął się zastanawiać czy przypadkiem Brown sobie z niego żartował.
Wzdrygnął się, kiedy ktoś położył dłoń na jego ramieniu, odwrócił głowę i przywitał się ze starszym chłopakiem.
- Czy coś cię gnębi? Wyglądasz na zmartwionego – Zapytał potykając się w wymowie słów i usiadł koło niego.
- Wszystko w porządku Wiktor, dziękuje – Odparł patrząc na ucznia, który nie wyglądał na zbyt przekonanego odpowiedzią.
- Zastanawiałem się, czy możesz opowiedzieć mi o tutejszych nauczycielach – Spytał nagle, patrząc wszędzie tylko nie na ślizgona – Jestem ciekaw jak nauczanie u was wygląda, a od czwartku mamy okazję chodzić do klas razem z innymi, dlatego chciałbym się przyłączyć do ciebie.
- Och! To jest wspaniały pomysł, będzie mi bardzo miło, może uda mi się dowiedzieć czegoś nowego – Potter uznał ten pomysł za dobry, będzie mógł dowiedzieć się trochę więcej o Wiktorze oraz nauczyć nowych rzeczy. Harry wiedział, że Tom będzie na niego wściekły, ale teraz nie obchodziło go to.
O wilku mowa! Riddle usiadł naprzeciwko niego oraz Kruma. Nie miał żadnego wyrazu na twarzy, a oczy ciskały pioruny.
- Tom, to jest Wiktor Krum – Odezwał się po chwili ciszy, wskazał ręką na starszego chłopaka, którego mina zmieniła się diametralnie, z ciepłego wyrazu zmieniła się na ponurą i wrogą. Chłopak przeczuwał, że to będzie ciężka konwersacja.
- Och... Widzę, miło mi poznać panie Krum, chyba – Przywitał się cicho, nie spuszczając oczu z obcokrajowca – Mam na imię Tom Riddle, mam nadzieje, że nie będziemy wchodzić sobie w drogę.
- Tak, ja też mam taką nadzieję – Odparł chłodno Bułgar – Jesteście przyjaciółmi?
- Tak owszem, jesteśmy też współlokatorami – Powiedział Riddle, z jadem w głosie, po czym złapał małą dłoń ślizgona – Mamy bardzo dobre stosunki.
- Ach? My też mamy dobre stosunki – Mruknął Krum do Riddle'a – Harry, mam nadzieje, że uda nam się zaprzyjaźnić.
- Ech?! Ja też – Wybełkotał speszony chłopiec, cała ta sytuacja lekko go przerastała. Napięcie w powietrzu było wyczuwalne, przez co osoby siedzące najbliżej oglądały się za siebie szukając źródła anomalii.
Na szczęście wszystko opadło jak ktoś zawołał Wiktora, ten oczywiście musiał odejść, ale przed tym pożegnał się z Harrym, przez co Tom prawie przeklął ucznia.
- Harry, prosiłem cię o coś, prawda – Teraz cała uwaga starszego chłopaka, skupiła się na nim.
- Tom, Wiktor naprawdę nie jest niebezpieczny – Odpowiedział błagalnie, chciał, aby chłopak zrozumiał.
- Dobrze możecie rozmawiać, ale obiecaj mi, że nie pozwolisz mu się dotknąć – Riddle pochylił się i wyszeptał mu to do ucha, przez co przez jego ciało przeszedł dreszcz – Tylko ja to mogę robić.
- Obiecuję.
***********
Nazajutrz został zatrzymany przez profesora Dumbledore'a po lekcji. Nie bardzo wiedząc, o co chodzi, stał przed biurkiem i czekał aż ten do niego dołączy.
- Czy coś się stało, profesorze – Zapytał, gdy ten pojawił się z pudełeczkiem w ręku.
- Nie martw się, nic nie zrobiłeś jednak mam coś dla ciebie – Wyjaśnił kładąc pudełeczko na biurku – Widzisz ostatnio dostałem list oraz oto ten przedmiot. W liście pisało, że mam ci to dać, ponieważ należy to do ciebie oraz bardzo ważne jest sam fakt posiadania tego przez ciebie.
- Czy list był podpisany – Zapytał zaciekawiony.
- Niestety nie – Oparł cicho profesor, Harry przyjął od mężczyzny przedmiot. Spróbował otworzyć, jednak pudełko ani drgnęło. Zmarszczył brwi, to było niecodzienne, nie mógł znaleźć żadnej dziurki na klucz. Może był to jakiś magiczny przedmiot? Spyta się Toma czy zna jakieś zaklęcie, które pomogłoby otworzyć przedmiot.
- Mam jeszcze jedno pytanie – Odezwał się nagle Dumbledore – Czy Tom sprawiał ci jakieś kłopoty?
- Nie, pomaga mi ze wszystkim. Zaprzyjaźniliśmy się – Powiedział chłopiec – Czy mogę już odejść?
- Owszem, miłego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro