XII
Rodziców Chloe nie było w domu. I dobrze, bo zapewne nie pozwoliliby jej na leżenie cały dzień w łóżku. Z pudełkiem lodów. I ogromną paczką chusteczek. Chloe usłyszała dźwięk dzwonka telefonu, nie patrząc kto dzwoni rozłączyła się. Kolejne połączenie. Dopiero po pięciu kolejnych odebrała.
- Halo? - powiedziała wciąż dławiąc się łzami
- No w końcu! Dziewczyno! Martwiłam się o ciebie! Czemu nie odbierasz? Co się stało? Czemu cię nie ma w szkole? Jesteś chora? Ktoś cię porwał? Wszystko ok?
- Tak Claire, wszystko ok... - rozpłakała się - Nie potrafię tego dłużej trzymać w sobie! Tak mi głupio po tym co wczoraj zrobiłam.
- Głupio ci?! Jestem z ciebie dumna! Brawo! Dobrze zrobiłaś! Nie płacz! Po szkole przyniosę ci notatki z lekcji i pogadamy ok?
- Ok, pa! - rozłączyła się
***
Dwie paczki chipsów później...
Puk, puk!
Chloe z trudem wstała i podeszła do drzwi. Otworzyła je pewna, że będzie tam Claire. Tymczasem za drzwiami stał...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
John! Wszedł do domu bez pytania i zamknął za sobą drzwi.
- Co ty tu...? - zdążyła jedynie wydusić Chloe
- Przeszedłem po ciebie. Nie masz prawa ze mną zerwać... - zaczął
- Właśnie że... - zaczęła Chloe
- Nie masz prawa rozumiesz?! - wrzasnął - To JA decyduje z którą chcę chodzić, a z którą nie! Ty jesteś tylko moją dziewczyną. I masz się mnie słuchać jasne?!
Nagle otworzyły się drzwi. Weszła Claire. Ujrzała Chloe przyciśniętą do ściany przez Johna. Spojrzała na nich przerażona.
- Zostaw ją albo dzwonię na policję! - groziła mu - Puść ją.
Zdążyła już wybrać numer na policję.
- Liczę do trzech... Jak jej nie puścisz dzwonię, jasne? Raz, dwa.... Trz... Aaaa!
John rzucił się na nią i przewrócił. Zaczął ją okładać pięściami. Claire krzyczała z bólu. Zanim ją przewrócił zdążyła już połączyć się z policją, wypuściła telefon.
- Halo, co się dzieje? - spytał głos w słuchawce
- POMOCYYY! - wrzasnęła Claire, tak głośno, że chyba cała ulica ją słyszała.
- Co się dzieje?! - powtórzył policjant
Chloe dopiero teraz doszła do siebie. Chwyciła telefon.
- Halo? Przyjedźcie na ulicę Lipową 35!
- Dobrze! Zaraz będziemy.
W czasie kiedy policja jechała Chloe zaczęła próbować ratować przyjaciółkę.
- Nie bij jej! To moja wina nie jej! Puść ją! - krzyknęła Chloe
- Okej. - powiedział i podszedł do Chloe
Claire miała podbite oko, i rozciętą wargę. Drżała ze strachu i bólu. John przewrócił ją i zaczął bić. Chloe płakała, ale nic nie mogła zrobić. Wtedy Claire podeszła do niego.
- Co mi zrobisz? - zaśmiał się
- To! - krzyknęła jednocześnie kopiąc go między nogi, w czuły punkt. I zaśmiała się.
Policja zastała w domu Chole dwie pobite dziewczyny i zwijającego się z bólu chłopaka. Adrenalina jeszcze przed chwilą uśmierzała ból. Teraz powoli wszystko wracało normy i Claire zaczęła odczuwać ból.
- Co się tu stało? - spytał policjant
------------
Dobra, starczy pisania. Jak się podoba rozdział? lexiss_girl wypełniłam swoją część umowy, twoja kolej.
Do zobaczenia! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro