Rozdział 40. Nie mam pomysłu na tytuł xd
Próbowałem się uspokoić, gdy do domu wróciła Camilla.
-Co się stało? – zapytała zmartwiona
-Szczerze Ci powiem, sam nie wiem co tu się właśnie wydarzyło...
Dziewczyna usiadła obok mnie.
-Opowiedz mi wszystko po kolei. – powiedziała spokojnie i złapała mnie za rękę.
Streściłem jej wszystko co miało miejsce. Patrzyła na mnie zdziwiona.
-Czyli co, Tom wie kto jest Twoim prawdziwym ojcem? – zapytała
-No tak, wychodzi na to, że Casper też wie – wzruszyłem ramionami. – Wszyscy wiedzą, tylko nie ja..
Camilla mnie przytuliła, wtedy momentalnie poczułem jak cała złość mi przechodzi.
-Nie martw się na pewno się wszystko wyjaśni.
-Oby, bo mam wrażenie, że moje życie to jedna wielka tajemnica. – westchnąłem
Wtuliłem się do dziewczyny, siedzieliśmy tak dłuższą chwile w milczeniu. Wtedy mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo? – odebrałem
-Gabriel, pojadę z tatą do domu, nie czuje się najlepiej.- powiedziała Nathalie
-Jasne, nie ma problemu, ale możesz mi powiedzieć o co chodzi? – zapytałem
-Sama bym chciała wiedzieć, tata nie chce mi nic powiedzieć – powiedziała smutno – Tato, co Ty robisz?
-Muszę z nim porozmawiać, - usłyszałem stłumiony głos Caspra
-Ale z kim, o co chodzi? Tato! – wolała za mężczyzna Nathalie – Słuchaj on chyba wraca do Twojego domu, nie wiem o co chodzi.
-Może zaraz się dowiemy – powiedziałem i się rozłączyłem
Spojrzałem na Camille, patrzyła na mnie zdziwiona
-Casper tu wraca, może się czegoś dowiemy.
Nie minęło pięć minut, gdy mężczyzna wszedł do domu, zaraz za nim wbiegła Nathalie.
-Jestem Twoim ojcem – powiedział patrząc mi w oczy
-Czekaj.... Co? – powiedzieliśmy jednocześnie z Nath
-Tato o czym Ty mówisz ? – zapytała kobieta
-Jestem ojcem Gabriela, jesteście przyrodnim rodzeństwem – powiedział – Obiecałem Twojej mamie, że Ci nie powiem... – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
Podszedłem do mężczyzny i go przytuliłem. Przez chwilę stał zszokowany ale odwzajemnił uścisk.
-Nie jesteś zły? Zawiedziony? – szepnął
-Żartujesz? Nie mam ku temu powodów- powiedziałem szczerze. – Zawsze byłeś mi bliższy niż niby ojciec, zawsze traktowałeś mnie jak syna, o co miałbym być zły?
-Gabriel jest moim bratem? – Nathalie stała zamurowana
Patrzyła to na mnie, to na Caspra.
-Ciebie też przepraszam, że Ci nie powiedziałem – spojrzał na córkę – Po prostu... – zaczął
-Nie musisz się tłumaczyć – przerwała mu kobieta i dołączyła do uścisku
Camilla patrzyła na nas z uśmiechem.
-To co, mogę Ci mówić teściu? – zapytała mężczyzny z uśmiechem
Casper się zaśmiał.
-Jasne, będziemy jedną, wielką, szczęśliwą rodziną. – powiedział
Ciągle jeszcze nie mogło to do mnie dojść, mężczyzna którego znałem od zawsze, był „przyjacielem rodziny”, nagle okazuje się być moim ojcem. Chociaż szczerze, to chyba najlepsza z „opcji”. Casper zawsze traktował m jie jak syna, lepiej on niż jakiś obcy mężczyzna.
Casper i Nathalie zostali na noc, do późna rozmawialiśmy, opowiadaliśmy Camilli nasze wspólne historie. Było cudownie, tak zwyczajnie.
Zasypiałem wtulony w ukochaną z przeczuciem, że teraz to będzie już tylko lepiej.
Następnego ranka wstałem w wyśmienitym humorze, zrobiłem śniadanie i przyniosłem Camilli do łóżka.
-Hej księżniczko – obudziłem ją
-Heeej, co to za okazja? – zapytała z uśmiechem
-To musi być jakaś okazja żeby rozpieszczać moją królewnę? – uśmiechnąłem się
- Jesteś cudowny – pocałowała mnie
Zjedliśmy razem śniadanie, Camilla poszła pod prysznic a ja sprzątnąłem po śniadaniu. Robiłem kawę gdy moja ukochana weszła do kuchni i mnie objęła.
-Kocham Cię – powiedziała z szerokim uśmiechem
-Ja Ciebie też – odpowiedziałem i ja pocałowałem.
-Ach, pasujecie do siebie idealnie – wtrącił się Casper
-No i tyle by było z prywatności – wywróciłem oczami
-Nie rób tak bo Ci tak zostanie i Camilla od Ciebie ucieknie – zaśmiał się i nalał sobie kawy.
-W życiu go nie zostawię – puściła mi oczko.
-A jak będę już stary i pomarszczony? - zapytałem
-To zrobię Ci botoks – zaśmiała się
-No wiesz... – spojrzałem na nią
-Oj tam, takie małe poprawki, tu podniesiemy, tu dopełnimy... – mówiła z powagą
-Nigdy w życiu – zaśmiałem się
-Żartuje , dla mnie jesteś i będziesz idealny. – powiedziała i mnie pocałowała
-Tak sami jak Ty dla mnie – uśmiechnąłem się
-Słodziaki z Was – powiedział mężczyzna
-Taaa, do porzygu – wtrącił się Luka
Odwróciłem się w stronę drzwi
-A Ty co tu robisz? – zapytałem ze złością
-Nooo, Emily mnie wysłała, czy dostałeś wyniki badań dna...
-Jak dostanę, to się do niej odezwę, nie musisz mi obrzydzać dnia swoją mordą.
-Nie musisz być niemiły – powiedział z ironią
-Nie muszę też na Ciebie patrzeć, to jest mój dom więc wynoś się
Chłopak wzruszył ramionami i wyszedł z tym swoim durnym uśmieszkiem.
Ten kretyn zawsze mnie wytracał z równowagi
Hej kochani ❤
Przepraszam za tak rzadko publikuje ale mam totalny młyn w moim życiu🙈 mam nadzieję, że zrozumiecie❤
Wiem, że rozdział krótki 🤣❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro