Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38. Powrót ojca

W nocy nie mogłem spać, wierciłem się z boku na bok. Ciągle to wszystko siedziało mi w głowie. O 3 zrezygnowany wyszedłem z łóżka i poszedłem do kuchni. Nalałem sobie wody i siedziałem w ciemnościach. Czułem nadchodzący ból głowy. Cudownie, tego mi jeszcze brakowało.



Nagle ktoś zaświecił światło.
-O matko Gabriel ale mnie wystraszyłeś – krzyknęła wystraszona Sabine – Dlaczego siedzisz po ciemku?
-Wybacz, nie chciałem Cię wystraszyć – powiedziałem słabo
-Dlaczego nie śpisz? – zapytała siadając obok
-Jakoś nie mogę – wzruszyłem ramionami
-Masz za dużo na głowie i jesteś przepracowany – powiedziała uśmiechając się lekko do mnie
-Taaa, możliwe – westchnąłem – A Ty czemu nie śpisz?
-Zdrzemnęłam się w dzień i teraz nie umiem.



Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Nie miałem ochoty na rozmowy, nie byłem w nastroju.
-Wszystko okey? – zapytała kobieta łapiąc mnie za rękę
-Tak, jasne, pójdę już spać. Dobranoc – powiedziałem i wyszedłem z kuchni.



Poszedłem do łazienki, wziąłem długi u gorący prysznic, później położyłem się do łóżka. Camilla natychmiast się do mnie przytuliła. Uśmiechnąłem się do siebie i zasnąłem wtulony w ukochaną.



Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Niechętnie odebrałem.
-Słucham – powiedziałem zaspanym głosem
-Gabriel obudziłam Cię? – usłyszałem głos Emily – Przepraszam ale dzwonił do mnie Tom, jest wściekły, zrobił mi awanturę i jedzie do Ciebie.
-Wypuścili go? – zapytałem
- Podobno dostał przepustkę.. Ja też zaraz u Was będę, nie chce żeby coś Ci zrobił.
-Mną się nie przejmuj, zostań lepiej w domu, nie powinnaś się denerwować.
-Nie ma mowy, zaraz będę – powiedziała i się rozłączyła



Westchnąłem i usiadłem na łóżku.
-Coś się stało? – zapytała Camilla
-Ojciec tu jedzie – powiedziałem słabo


 Na sama myśl, że znowu miałem go widzieć zrobiło mi się niedobrze.
-Co? Dlaczego.? – zapytała zaskoczona
-Pewnie się dowiedział o wyniku badań – westchnąłem – Kurwa ja nie mogę mieć chwili spokoju?


Dziewczyna mnie przytuliła.
-Będzie dobrze, pójdę z Tobą – powiedziała po chwili

Niechętnie wstałem i szybko się ogarnąłem. Zeszliśmy z Camillą w samą porę, ponieważ właśnie przyjechała Emily.
-Jest już? – zapytała zmartwiona
-Nie, spokojnie. Mówiłem Ci że lepiej by było jakbyś nie przyjeżdżała...
-To wszystko jest przeze mnie więc...



Właśnie w tym momencie wszedł Tom, czym mnie wkurzył jeszcze bardziej bo wchodził jakby był u siebie.
-Ooo widzę, że już spiskujecie, co? Myśleliście, że mnie nabierzecie na dzieciaka, tak? Nie jestem taki głupi! Całe szczęście dałem się namówić żebyście zrobili te testy.
-Możesz się nie drzeć? Nie jesteś u siebie. – warknąłem – Druga sprawa to jeszcze nie jest w 100% pewne, ponieważ ja swojego wyniku jeszcze nie dostałem.
-Jasne, tłumacz się , lepiej się przyznajcie, że chcieliście mnie wrobić.
-Proszę Cię, w jakim celu? – zaśmiałem sie – Pieniędzy nie masz, więc po co?
-Żeby zrobić mi na złość. – powiedział patrząc mi w oczy
-Ty mi robisz na złość tym, że jeszcze żyjesz – powiedziałem z ironicznym uśmiechem
-Jak śmiesz.... – spojrzał na mnie z wściekłością



Camilla złapała mnie za rękę.
-Uspokój się , proszę... – powiedziała troskliwie
-Uspokoję się jak ten idiota wyjdzie – powiedziałem ze złością
-Bo co? Ta się kurwi gdzie popadnie a ja mam płacić za bachora – krzyknął wskazując na Emily
-Uważaj na słowa i nie krzycz  na nią, ona nie może się denerwować.
-W dupie to mam, to Twoje dziecko nie moje, więc Ty sie martw. – wzruszył ramionami
-Właśnie widać jakim jesteś kutasem.
-Uważaj na słowa smarkaczu – pogroził mi palcem
-Bo co? Wymyślisz sobie trzecie „ja”? Kim teraz będziesz? Bo troskliwy ojciec i kawał chuja już są.



Mężczyzna podszedł do mnie.
-Posłuchaj mnie... – zaczął groźnym tonem
-Myślisz, że się Ciebie boje? – zadrwiłem – Mam się bać chore psychicznie idioty? Proszę Cię, nie rozśmieszaj mnie.


Tom nie wytrzymał i przyłożył mi w twarz. Spojrzałem mu w oczy.
-Lepiej Ci? Tylko na tyle Cię stać? To się wynoś – powiedziałem przypierając go do ściany – Jak Cię tu jeszcze raz zobaczę, nie zawaham się.
-Gabriel... Proszę – wtrąciła się Camilla
-I co mi zrobisz? – przerwał jej Tom – Zabijesz? Nie masz jaj.
-A chcesz się przekonać? – mówiłem patrząc mu prosto w oczy


Mężczyzna patrzył na mnie zszokowany.
-No co? Nagle milczysz? Uwierz mi, że bym się nie zawahał.
-Gabriel puść go, on nie jest tego wart – powiedziała Cam


Natychmiast puściłem Toma.
-Wynoś się i żebym Cię tu więcej nie widział! – krzyknąłem
-Dobra, idę, ale jeszcze tu wrócę, nie dam z siebie robić debila! – krzyknął


Spojrzałem na niego i ten natychmiast wyszedł.
-Pierdolony skurwiel! Boże jak dobrze, że nie jest moim ojcem.
-Co? – Emily spojrzała na mnie – Tom nie jest Twoim ojcem?
-No na szczęście nie jest. – powiedziałem patrząc na kobietę
-A co miałeś na myśli mówiąc , że jest chorym psychicznie idiotą? – zapytała


Spojrzałem na Camille
-Powinna wiedzieć – powiedziała moja ukochana
-Wiedzieć? Ale o czym do cholery?
-Em, proszę nie denerwuj się... – starałem się ją uspokoić.
-To mi wytłumacz o co chodzi! – krzyknęła
-Dobrze, powiem Ci- westchnąłem – Tom ma schizofrenie.
-Cooo?! Boże przecież to jest dziedziczne... Jezu jak to Jego dziecko... – kobieta zbladła



Pomogłem jej usiąść a Camilla przyniosła wody.
-Boże... – powiedziała słabo – Cały czas chciałam, żeby to było dziecko Toma ale teraz... Wolałabym żeby na prawdę było Twoje, żeby tylko było zdrowe... – powiedziała a łza spłynęła jej po policzku.
-Nie płacz proszę Cię... – powiedziałem
-Od dawna wiesz? – spojrzała mi w oczy – Wiedziałeś gdy byliśmy jeszcze razem?
-Nie, przysięgam, że dowiedziałem się niedawno... Bałem się Ci na razie mówić z uwagi na Twój stan..
-Co ja teraz zrobię? – powiedziała
-Nie możesz się denerwować, na razie nic nie jest przesadzone – powiedziałem
-Gabriel ma rację, jeszcze nic nie jest pewne, nie powinnaś się martwić na zapas. – przyznała Camilla -Może powinnaś się położyć?

-Tak, masz rację, pojadę do domu i się położę... – przyznała kobieta
-Nie, ja miałam na myśli, żebyś się przespała tutaj – powiedziała Camilla z uśmiechem
-Ja.. Nie ja nie chcę przeszkadzać... – zmieszała się
-Nonsens, musisz odpocząć, a lepiej jak nie będziesz sama. – powiedziała Cam
-Masz rację, skoro to na prawdę nie problem to zostanę.
-żaden problem – przyznałem



Camilla pomogła Emily i zaprowadziła ją do pokoju gościnnego. Po chwili wróciła do mnie.
-Jak się czujesz? – zapytała z troską
-Dobrze – powiedziałem obejmując ją – Wiesz,  że jesteś cudowna? – zapytałem
-Bez przesady, po prostu zrobiło mi się jej żal. Chyba faktycznie lepiej by było, jakby to dziecko było Twoje..
-Nie ma co gdybać, zobaczymy co będzie – powiedziałem i ją pocałowałem

 

Hej moje małe akumy

Wjechał kolejny rozdział ❤ mam nadzieję, że się spodoba ❤❤

Jak wrażenia? 🤭❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro