Rozdział 38. Powrót ojca
W nocy nie mogłem spać, wierciłem się z boku na bok. Ciągle to wszystko siedziało mi w głowie. O 3 zrezygnowany wyszedłem z łóżka i poszedłem do kuchni. Nalałem sobie wody i siedziałem w ciemnościach. Czułem nadchodzący ból głowy. Cudownie, tego mi jeszcze brakowało.
Nagle ktoś zaświecił światło.
-O matko Gabriel ale mnie wystraszyłeś – krzyknęła wystraszona Sabine – Dlaczego siedzisz po ciemku?
-Wybacz, nie chciałem Cię wystraszyć – powiedziałem słabo
-Dlaczego nie śpisz? – zapytała siadając obok
-Jakoś nie mogę – wzruszyłem ramionami
-Masz za dużo na głowie i jesteś przepracowany – powiedziała uśmiechając się lekko do mnie
-Taaa, możliwe – westchnąłem – A Ty czemu nie śpisz?
-Zdrzemnęłam się w dzień i teraz nie umiem.
Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Nie miałem ochoty na rozmowy, nie byłem w nastroju.
-Wszystko okey? – zapytała kobieta łapiąc mnie za rękę
-Tak, jasne, pójdę już spać. Dobranoc – powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
Poszedłem do łazienki, wziąłem długi u gorący prysznic, później położyłem się do łóżka. Camilla natychmiast się do mnie przytuliła. Uśmiechnąłem się do siebie i zasnąłem wtulony w ukochaną.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Niechętnie odebrałem.
-Słucham – powiedziałem zaspanym głosem
-Gabriel obudziłam Cię? – usłyszałem głos Emily – Przepraszam ale dzwonił do mnie Tom, jest wściekły, zrobił mi awanturę i jedzie do Ciebie.
-Wypuścili go? – zapytałem
- Podobno dostał przepustkę.. Ja też zaraz u Was będę, nie chce żeby coś Ci zrobił.
-Mną się nie przejmuj, zostań lepiej w domu, nie powinnaś się denerwować.
-Nie ma mowy, zaraz będę – powiedziała i się rozłączyła
Westchnąłem i usiadłem na łóżku.
-Coś się stało? – zapytała Camilla
-Ojciec tu jedzie – powiedziałem słabo
Na sama myśl, że znowu miałem go widzieć zrobiło mi się niedobrze.
-Co? Dlaczego.? – zapytała zaskoczona
-Pewnie się dowiedział o wyniku badań – westchnąłem – Kurwa ja nie mogę mieć chwili spokoju?
Dziewczyna mnie przytuliła.
-Będzie dobrze, pójdę z Tobą – powiedziała po chwili
Niechętnie wstałem i szybko się ogarnąłem. Zeszliśmy z Camillą w samą porę, ponieważ właśnie przyjechała Emily.
-Jest już? – zapytała zmartwiona
-Nie, spokojnie. Mówiłem Ci że lepiej by było jakbyś nie przyjeżdżała...
-To wszystko jest przeze mnie więc...
Właśnie w tym momencie wszedł Tom, czym mnie wkurzył jeszcze bardziej bo wchodził jakby był u siebie.
-Ooo widzę, że już spiskujecie, co? Myśleliście, że mnie nabierzecie na dzieciaka, tak? Nie jestem taki głupi! Całe szczęście dałem się namówić żebyście zrobili te testy.
-Możesz się nie drzeć? Nie jesteś u siebie. – warknąłem – Druga sprawa to jeszcze nie jest w 100% pewne, ponieważ ja swojego wyniku jeszcze nie dostałem.
-Jasne, tłumacz się , lepiej się przyznajcie, że chcieliście mnie wrobić.
-Proszę Cię, w jakim celu? – zaśmiałem sie – Pieniędzy nie masz, więc po co?
-Żeby zrobić mi na złość. – powiedział patrząc mi w oczy
-Ty mi robisz na złość tym, że jeszcze żyjesz – powiedziałem z ironicznym uśmiechem
-Jak śmiesz.... – spojrzał na mnie z wściekłością
Camilla złapała mnie za rękę.
-Uspokój się , proszę... – powiedziała troskliwie
-Uspokoję się jak ten idiota wyjdzie – powiedziałem ze złością
-Bo co? Ta się kurwi gdzie popadnie a ja mam płacić za bachora – krzyknął wskazując na Emily
-Uważaj na słowa i nie krzycz na nią, ona nie może się denerwować.
-W dupie to mam, to Twoje dziecko nie moje, więc Ty sie martw. – wzruszył ramionami
-Właśnie widać jakim jesteś kutasem.
-Uważaj na słowa smarkaczu – pogroził mi palcem
-Bo co? Wymyślisz sobie trzecie „ja”? Kim teraz będziesz? Bo troskliwy ojciec i kawał chuja już są.
Mężczyzna podszedł do mnie.
-Posłuchaj mnie... – zaczął groźnym tonem
-Myślisz, że się Ciebie boje? – zadrwiłem – Mam się bać chore psychicznie idioty? Proszę Cię, nie rozśmieszaj mnie.
Tom nie wytrzymał i przyłożył mi w twarz. Spojrzałem mu w oczy.
-Lepiej Ci? Tylko na tyle Cię stać? To się wynoś – powiedziałem przypierając go do ściany – Jak Cię tu jeszcze raz zobaczę, nie zawaham się.
-Gabriel... Proszę – wtrąciła się Camilla
-I co mi zrobisz? – przerwał jej Tom – Zabijesz? Nie masz jaj.
-A chcesz się przekonać? – mówiłem patrząc mu prosto w oczy
Mężczyzna patrzył na mnie zszokowany.
-No co? Nagle milczysz? Uwierz mi, że bym się nie zawahał.
-Gabriel puść go, on nie jest tego wart – powiedziała Cam
Natychmiast puściłem Toma.
-Wynoś się i żebym Cię tu więcej nie widział! – krzyknąłem
-Dobra, idę, ale jeszcze tu wrócę, nie dam z siebie robić debila! – krzyknął
Spojrzałem na niego i ten natychmiast wyszedł.
-Pierdolony skurwiel! Boże jak dobrze, że nie jest moim ojcem.
-Co? – Emily spojrzała na mnie – Tom nie jest Twoim ojcem?
-No na szczęście nie jest. – powiedziałem patrząc na kobietę
-A co miałeś na myśli mówiąc , że jest chorym psychicznie idiotą? – zapytała
Spojrzałem na Camille
-Powinna wiedzieć – powiedziała moja ukochana
-Wiedzieć? Ale o czym do cholery?
-Em, proszę nie denerwuj się... – starałem się ją uspokoić.
-To mi wytłumacz o co chodzi! – krzyknęła
-Dobrze, powiem Ci- westchnąłem – Tom ma schizofrenie.
-Cooo?! Boże przecież to jest dziedziczne... Jezu jak to Jego dziecko... – kobieta zbladła
Pomogłem jej usiąść a Camilla przyniosła wody.
-Boże... – powiedziała słabo – Cały czas chciałam, żeby to było dziecko Toma ale teraz... Wolałabym żeby na prawdę było Twoje, żeby tylko było zdrowe... – powiedziała a łza spłynęła jej po policzku.
-Nie płacz proszę Cię... – powiedziałem
-Od dawna wiesz? – spojrzała mi w oczy – Wiedziałeś gdy byliśmy jeszcze razem?
-Nie, przysięgam, że dowiedziałem się niedawno... Bałem się Ci na razie mówić z uwagi na Twój stan..
-Co ja teraz zrobię? – powiedziała
-Nie możesz się denerwować, na razie nic nie jest przesadzone – powiedziałem
-Gabriel ma rację, jeszcze nic nie jest pewne, nie powinnaś się martwić na zapas. – przyznała Camilla -Może powinnaś się położyć?
-Tak, masz rację, pojadę do domu i się położę... – przyznała kobieta
-Nie, ja miałam na myśli, żebyś się przespała tutaj – powiedziała Camilla z uśmiechem
-Ja.. Nie ja nie chcę przeszkadzać... – zmieszała się
-Nonsens, musisz odpocząć, a lepiej jak nie będziesz sama. – powiedziała Cam
-Masz rację, skoro to na prawdę nie problem to zostanę.
-żaden problem – przyznałem
Camilla pomogła Emily i zaprowadziła ją do pokoju gościnnego. Po chwili wróciła do mnie.
-Jak się czujesz? – zapytała z troską
-Dobrze – powiedziałem obejmując ją – Wiesz, że jesteś cudowna? – zapytałem
-Bez przesady, po prostu zrobiło mi się jej żal. Chyba faktycznie lepiej by było, jakby to dziecko było Twoje..
-Nie ma co gdybać, zobaczymy co będzie – powiedziałem i ją pocałowałem
Hej moje małe akumy❤
Wjechał kolejny rozdział ❤ mam nadzieję, że się spodoba ❤❤
Jak wrażenia? 🤭❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro