Rozdział 32. Wakacje
Camilla przez całą podróż nie dopytywała dokąd lecimy i zasłoniła wszystkie okna, żeby mieć niespodziankę jak wylądujemy. Gdy już byliśmy na ziemi i wyszliśmy z samolotu dziewczyna przez chwilę stała bez słowa rozglądając się.
-Boże, Gabriel, na prawdę? – zapytała odwracając się do mnie i uśmiechając się szeroko – Positano? Kocham to miejsce i zawsze chciałam tu przylecieć – powiedziała przytulając mnie mocno
(Tu mam dodać zdjęcie, mam nadzieję, że nie zapomnę 🤣)
-Cieszę się, że Ci się podoba. Tutaj będziemy mieli ciszę i spokój, nikt nas tu nie zna, nie ma paparazzich.
-Idealnie – powiedziała i pocałowała mnie
Pojechaliśmy do małego, uroczego domku z widokiem na morze, który wynająłem. Camilla weszła do domu i od razu poszła na taras .
-Gabriel tu jest przepięknie – powiedziała – Skąd wiedziałeś, że zawsze chciałam tu przylecieć?
-Po pierwsze, jest tu pięknie i spokojnie – zacząłem obejmując ją – Po drugie sam zawsze chciałem tu przylecieć z kobietą którą pokocham.
-Nie wiedziałam, że z Ciebie taki romantyk – uśmiechnęła się zmysłowo
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz Panno Sheppard. – powiedziałem delikatnie całując ją po szyi
-Lubię takie niespodzianki – powiedziała odpinając mi koszulę
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. W końcu byliśmy sami, nikt nam nie przeszkadzał, nie przerwał. Tylko Ona i ja. Miałem zamiar to wykorzystać w stu procentach.
Obudziłem się następnego ranka, Camilla już nie spała, leżała wtulona we mnie.
-Hej księżniczko, o czym tak myślisz? – zapytałem
-O tym jak bardzo jestem teraz szczęśliwa – powiedziała patrząc mi w oczy.
-Ja też jestem moja piękna, jak nigdy wcześniej – przyznałem szczerze – To co, śniadanie jemy tu, czy wychodzimy?
-Żartujesz? Pewnie, że wychodzimy, widziałam po drodze tyle cudownych restauracji – mówiła nie przestając się uśmiechać – Ubiorę się tylko i możemy iść – powiedziała wychodząc z łóżka.
Wyglądała obłędnie w samej bieliźnie, aż się uśmiechnąłem sam do siebie.
-Cooo? Coś nie tak? – zapytała zdziwiona
- Nie kochanie, po prostu podziwiam jak pięknie i seksownie wyglądasz – przyznałem a ona się zarumieniła
-Głuptas – wywróciła oczami i poszła się ubrać.
Sam również wyszedłem z łóżka i szybko się ogarnąłem. Po chwili Camilla wyszła ubrana w białą zwiewną sukienkę wiązaną na szyi. Jej długie, ciemne włosy oparły się o jej nagie plecy i z każdym ruchem ciała, poruszały się jak aksamit.
-Wyglądasz przepięknie – powiedziałem szczerze
-Dziękuję – uśmiechnęła się szeroko – To co, idziemy przystojniaku?
-Z Tobą to i na koniec świata moja piękna – powiedziałem i pocałowałem ją w dłoń.
Przez chwilę spacerowaliśmy po uliczkach i napawaliśmy się tym cudownym klimatem. Później weszliśmy do małej ślicznej restauracji i zjedliśmy śniadanie. Nie mogłem się napatrzeć na ukochaną, była taka szczęśliwa. Jednak nie wiedziała, że planuje coś jeszcze, ale wszystko w swoim czasie.
-To pójdziemy się teraz przejść na plażę? – zapytała z uśmiechem
-Chętnie – powiedziałem
Zapłaciłem rachunek i wyszliśmy. Spędziliśmy cały dzień na plaży, było cudownie. Siedzieliśmy i patrzyliśmy na zachód słońca. Byłem zdenerwowany ponieważ chciałem zadać Camilli jedno bardzo ważne pytanie a nie byłem pewien odpowiedzi. Bo co jeżeli powie nie? Może będzie za szybko? Albo jednak nie czuje tego samego co ja? Nieee, na pewno mnie kocha, tylko czy będzie gotowa na taki krok?
-Mogłabym tu zamieszkać – wyrwał mnie z przemyśleń głos Camilli.
-Da się załatwić – uśmiechnąłem się
-Jasne, już widzę jak się tu przeprowadzasz – wywróciła oczami z uśmiechem
-No okey, może na stałe nie, ale można kupić domek i przyjeżdżać na wakacje.
-To mi pasuje – powiedziała patrząc na mnie – A Ty o czym tak myślałeś?
Nalałem nam wina do kieliszków .
-Chciałbym Cię o coś zapytać. – spojrzałem jej w oczy
Mógłbym utonąć w jej pięknych oczach.
-Tak? O co takiego? – zapytała chyba nie domyślając się o co mi chodzi.
-Cam... – zacząłem
Cholera nie spodziewałem się, że to będzie tak trudne.
-Słucham – nie przestawała się uśmiechać
-Jesteś pierwszą kobietą która tak na prawdę i szczerze pokochałem, przyznam się, że to uczucie mnie zaskoczyło ale to najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało. – mówiłem patrząc jej w oczy – Cammie jest tylko jedna rzecz jaką bym w Tobie zmienił.
-Tak? A co takiego? – zapytała szczerze zaskoczona
-Nazwisko na moje – uśmiechnąłem się i wyciągnąłem pudełeczko z pierścionkiem – Camillo Sheppard czy u czynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
-Boże, Gabriel Ty mówisz poważnie? – zapytała ze łzami w oczach
-Jak najbardziej – uśmiechnąłem się
-Oczywiście, ze się zgadzam – powiedziała i mnie pocałowała
Czułem się najszczęśliwszy na świecie i chciałbym, żeby już tak zostało.
Swoją drogą, jakby ktoś mi parę miesięcy temu powiedział, że się zakocham, rozwiodę i będę planował drugi ślub , chyba bym go wyśmiał.
-Obiecasz mi coś? – zapytała Cam
-Co tylko zechcesz – uśmiechnąłem się
-Obiecaj, że będziemy cholernie szczęśliwi i nic złego się nie stanie. – spojrzała mi w oczy
W głowie ciągle miałem ten cholerny sen, był tak realistyczny, tak prawdziwy.... Ale to nie mogła być prawda, tak się na pewno nie stanie.
-Oczywiście kochanie, tak będzie – powiedziałem
-Wznieśmy toast, za naszą miłość – uniosła kieliszek
-Za naszą miłość – powtórzyłem za nią z uśmiechem
Siedzieliśmy na plaży do 12 w nocy, później spacerując wracaliśmy do wynajmowanego domku. Spodziewałem się, że o tej porze, raczej całe miasto śpi, nic bardziej mylnego.
-Spójrz – powiedziała Camilla – Tam chyba coś się dzieje, chodź sprawdzimy. – spojrzała na mnie z uśmiechem
Faktycznie, niedaleko było słychać muzykę i śpiew ludzi. Nie za bardzo to były moje klimaty, jednak zgodziłem się. Miejscowość była mała, mieszkało tutaj około 4 tysięcy ludzi i wyglądało jakby wszyscy się dobrze znali. Ludzie tańczyli ze sobą, śpiewali, był również stół z jedzeniem. Jakby to powiedzieć, impreza na całego.
Podszedł do nas starszy mężczyzna od którego wynajmowaliśmy domek.
-Ooo, witajcie – próbował przekrzyczeć muzykę – Może się dołączycie? Raz w miesiącu organizujemy taką biesiadę na dworze.
Camilla spojrzała na mnie a ja się uśmiechnąłem.
-Na chwilę możemy zostać – powiedziałem a dziewczyna aż się rozpromieniła i pobiegła tańczyć.
Trzeba przyznać, ruszała się niesamowicie.
-Piękną ma Pan żonę – powiedział mężczyzna
-Jeszcze nie żona, ale zgadzam się, jest piękną kobietą. – przyznałem
-I widać, że bardzo w Panu zakochaną – uśmiechnął się – Zostajecie do jutra czy na dłużej?
-Do jutra, trzeba wracać do rzeczywistości, ale zastanawiam się nad kupieniem tutaj domu. Chciałbym żeby mój syn zobaczył to piękne miejsce.
-Oj tak, każdy kto tu przyjedzie, zawsze tutaj wraca. – powiedział podając mi kieliszek wina – Ja mam dom tylko do wynajmowania, ale jeżeli Pan chce, mogę popytać i wysłać Panu namiary.
-Byłbym wdzięczny – powiedziałem z uśmiechem
-Pan nie tańczy? – spojrzał na mnie
-Ja? Nieee, mam dwie lewe nogi – zaśmiałem się
-Z taką partnerką to każdy by zatańczył – powiedział z powagą – Miej na nią oko.
-Będę miał, spokojnie – powiedziałem i wypiłem zawartość kieliszka.
Przyznaje, że powoli zaczynało mi szumieć w głowie od wypitego alkoholu. Spojrzałem na Camille, rozmawiała z dwiema dziewczynami, na oko w wieku Adriena. Chwilę później doszło do nich dwóch chłopaków, od razu było widać, że to takie cwaniaczki, co oni to nie są. Mężczyzna spojrzał tylko na mnie spojrzeniem w stylu „a nie mówiłem”. Jeden z chłopaków zaczął zaczepiać Cammie. Podszedłem do nich.
-Jakiś problem? – zapytałem
-Nie z Tobą rozmawiam koleś. – chciał mnie spławić – Hej piękna, jestem Adam a Ty? – zwrócił się do Camilli.
-A ona jest ze mną i radzę Ci spadać dopóki jestem miły – powiedziałem ostro
-Ej dobra stary, chodźmy stąd, ja go kojarzę – powiedział kolega Adama – Nie chce przypału, chodź.
Tamten zmierzył mnie jeszcze wzrokiem i oboje odeszli.
-Wszystko okey? – zapytałem
-Tak, dziękuję – przytuliła się do mnie
-My też dziękujemy – powiedziała jedna z dziewczyn – Są tutaj od tygodnia i są na prawdę okropni, zaczepiają wszystkie dziewczyny w okolicy.
-Typowe bezmózgi – westchnąłem
-Pan jest tym projektantem, prawda? -zapytała dziewczyna a ja w duchu wywróciłem oczami
-Tak to ja – przyznałem
-Widzisz, mówiłam Ci, to ojciec tego słodziaka Adriena – powiedziała do koleżanki – Adrien jest tu z Panem? – zapytała z nadzieją
-Nie, został ze swoją matka – odpowiedziałem z uśmiechem
-Aaa, szkoda – powiedziała smutno – A przyjedzie Pan kiedyś z nim?
-Pewnie tak, ale się nie nakręcaj, on ma dziewczynę. – powiedziałem z uśmiechem
-Ach no i dupa – westchnęła i poszła razem z koleżanką
-Jednak nawet tu jesteś rozpoznawalny – zaśmiała się Camilla
-Czasami to jest przekleństwo – powiedziałem szczerze – Wracamy czy wolisz zostać?
-Wracajmy, jestem wykończona – powiedziała obejmując mnie
Wróciliśmy do domu, wzięliśmy wspólną kąpiel i położyliśmy się spać. Zasnąłem praktycznie od razu.
Kolejny rozdział ❤ Mam Nadzieję, że się spodoba ❤❤
Będę się starała pisać regularnie, jednak nie obiecuje ponieważ mam małe zawirowania w życiu prywatnym ❤ Ale tak jak mówie, będę starać się pisać tak jak do tej pory żeby rozdziały były co 3 dni❤
Milego moje małe akumy i uważajcie ma siebie❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro