Rozdział 24. Ups...
Następnego ranka wstałem niechętnie. Wziąłem prysznic i zacząłem się ubierać. Miałem ubrać koszule gdy do sypialni weszła Sabine. Spojrzała na mój nagi tors i się zarumieniła.
-Jejku przepraszam – pisnęła i się odwróciła.
-Spokojnie nic się nie stało – powiedziałem ubierając koszule – Coś się stało?
Kobieta nieśmiało się odwróciła i spojrzała na mnie zapinającego koszule.
-Ja tylko chciałam powiedzieć, że Marinette i Adrien zrobili śniadanie.
-Dziękuję, już idę – uśmiechnąłem się do niej a ona się zarumieniła
Zeszliśmy do kuchni, gdzie Adrien i Mari czekali na nas ze śniadaniem.
-No no no, powiem Ci Sabine, że nasze dzieci się postarały. Mam tylko nadzieję, że nic złego nie zrobiliście? – spojrzałem na nich
- Coś Ty tato – powiedział chłopak z uśmiechem – Chcieliśmy zrobić Wam przyjemność
- To pozostaje nam się tylko cieszyć, prawda? – spojrzałem na kobietę
Ta się ponownie zarumieniła
-Oj tak – powiedziała w końcu – Mamy cudowne dzieci.
-Zgadzam się – przyznałem
Zjedliśmy śniadanie w miłej atmosferze.
-Panie Agrete – zaczęła Marinette – Mogłabym dzisiaj z Panem popracować? Jesteśmy z Adrienem do przodu z tematami i tak sobie pomyślałam...
-Oczywiście, przyda mi się dzisiaj pomoc.
Po śniadaniu razem z Marinette poszliśmy do gabinetu. Dziewczyna miała zaprojektować suknie dla jednej znanej piosenkarki a ja miałem mieć rozmowę z nowym dostawcą materiałów. Po pół godziny ktoś zapukał do gabinetu.
-Proszę – powiedziałem
Gdy zobaczyłem kto wszedł aż zamarłem. To była ta sama kobieta, z którą ostatnio „zaszalałem „
Cholera.
-Dzień dobry Panie Agreste – podeszła do mnie z szerokim uśmiechem
-Dzień dobry – przywitałem się z kobietą
-Pewnie Pan nie pamięta więc się przedstawię, Alex Russo.
Czułem na sobie spojrzenie Marinette.
-Proszę usiądź. – powiedziałem
-Napije się Pani kawy? – zapytała dziewczyna
-Bardzo chętnie – odpowiedziała Alex i Marinette wyszła
-Domyślam się, że raczej nie spodziewałeś się, że się jeszcze spotkamy.
-Słuchaj to co się wtedy wydarzyło...
-Tak, Ty taki nie jesteś, to był jednorazowy wybryk – mówiła z uśmiechem – Ja to zupełnie rozumiem. Jesteśmy dorośli i chcieliśmy się zabawić, więc to zrobiliśmy. Koniec tematu.
Położyła na stół próbki materiałów oraz dokumenty.
-Zajmijmy się pracą.
Zgodziłem się mając nadzieję, że mówiła szczerze. Po chwili dziewczyna wróciła z kawą dla Alex oraz dla mnie
-Panu również zrobiłam – powiedziała z uśmiechem
-Dziękuję Marinette.
Alex patrzyła przez chwilę na graniastowłosą.
-To nie Twoja córka, prawda? – zapytała gdy dziewczyna wróciła do swoich zajęć
-Nie, ale może to moja przyszła synowa.
-Rozumiem – uśmiechnęła się – A tak poza tematem, Ty jesteś do wzięcia?
-Nie – odpowiedziałem mimowolnie się uśmiechając
Dogadaliśmy szczegóły współpracy. Okazało się, że właściciel firmy to jej ojciec jednak nie mógł przyjść i dlatego wysłał ją.
-Cóż myślę, że to wszystko – powiedziałem
-Szkoda, miło się z Tobą rozmawia – spojrzała mi w oczy – Zresztą nie tylko rozmawia – Puściła mi oczko
Wywróciłem oczami.
-Będę się zbierać, ale mam nadzieję, że wkrótce się znowu spotkamy. – powiedziała z uśmiechem i wyszła.
Wróciliśmy z Marinette do pracy.
-Skończyłam – powiedziała dziewczyna
Sprawdziłem jej projekt
-Jesteś coraz lepsza – przyznałem szczerze a dziewczyna się zarumieniła – Tylko musisz być bardziej pewna siebie.
-Staram się.. Ale ja tak nie umiem. Chciałabym być tak pewna siebie jak Pan.
-To tylko pozory, też czasami w siebie wątpię.
-Na prawdę? – była szczerze zaskoczona
-Oczywiście, jestem tylko człowiekiem
Wtedy do gabinetu weszła Sabine.
-Praca całkiem Was pochłonęła, czy może zjecie obiad?
-Chętnie, zaraz przyjdziemy – powiedziałem.
-Panie Agreste – zaczęła nieśmiało Marinette
-Tak?
-Chciałam jeszcze raz podziękować, za pomoc mi i mamie.
-Nie masz za co dziękować. – uśmiechnąłem się
-Adrien ma szczęście, że ma takiego tatę jak Pan. – westchnęła
Zauważyłem, że po jej policzku spływa łza.
-Myśli Pan, że tata się jeszcze opamięta?
Chciałbym jej powiedzieć, że tak, oczywiście, ale to nie jest tak proste.
-Miejmy taka nadzieję – starałem się uśmiechnąć
Dziewczyna się do mnie przytuliła
-Dziękuję – powiedziała
- Nie masz za co, a teraz chodźmy na obiad.
-Tak jest – uśmiechnęła się i poszliśmy do kuchni
Zjedliśmy wspólnie obiad, przez chwilę zapomniałem o problemach i czułem się tak... Normalnie.
-Dziękuję, było pyszne – powiedziałem do kobiety a ta się zarumieniła
-Cieszę się, że smakowało.
-Mama jest najlepszą kucharką w Paryżu – powiedziała Marinette z uśmiechem
-Szczęściara, pamiętam jak moja mama raz coś próbowała ugotować – powiedział Adrien patrząc na mnie
-Nawet mi tego nie przypominaj – zaśmiałem się
-Było źle? – zapytała Sabine
-Źle? Tego się zjeść nie dało. – przyznałem szczerze
-To kto Wam gotował? – zapytała kobieta
-Czasami tata, czasami babcia – odpowiedział Adrien
-Widzę że jeszcze mało o Tobie wiem Gabrielu- zaśmiała się
-To się zgadza – uśmiechnąłem się – Ja mam wiele twarzy.
Sabine się zarumieniła.
-To ja posprzątam – powiedział Adrien
- Pomogę Ci – powiedziała Marinette
-Absolutnie, Ty siedź, ja to zrobię – powiedział Adrien z uśmiechem
-Gentleman po ojcu – zaśmiała się Sabine
Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Cóż dziękuję za obiad, ale muszę wracać do pracy. – powiedziałem
-Poczekaj, aż zrobię zapiekankę na kolacje – powiedziała Sabine
-Nie mogę się doczekać – odpowiedziałem z uśmiechem.
Wróciłem do gabinetu i zająłem się pracą.
Nie zwracałem uwagi na godzinę, aż nie przyszła Sabine.
-Mogę? – zapytała niepewnie
-Jasne, wchodź- spojrzałem na zegar, była 2 w nocy. – Czemu nie śpisz?
-Zdecydowanie się przepracowujesz.
-Powiedz mi coś, czego nie wiem – westchnąłem
-Zawsze taki byłeś? – zapytała
-Cóż, raczej tak, jestem perfekcjonistą.
-To pewnie i wada i zaleta. – powiedziała siadając na przeciwko mnie
-Nie zaprzeczę, czasami to było przekleństwo.
-I chyba dalej jest – zachichotała – Chodź, odgrzeje Ci zapiekankę.
-Dziękuję, jesteś aniołem – uśmiechnąłem się
Kobieta wyszła a ja zacząłem się zastanawiać, jak Tom mógł nie doceniać tak cudownej kobiety jaką miał za żonę. Przyszedłem do kuchni z butelką wina.
-Napijesz się? – zapytałem Sabine
-Chętnie, dziękuję.
Nalałem wina do dwóch kieliszków i zjedliśmy razem posiłek. Długo rozmawialiśmy, gdy zorientowałem się, że już świta. Spojrzałem na zegarek
-O matko, już jest 6 rano. – powiedziałem
-Już? Ojej, tak dobrze mi się z Tobą rozmawiało, ze nie czułam upływu czasu.
-Ja tak samo. Idź do łóżka i się prześpij.
-Ale jeszcze posprzątam... – zaczęła
-Nonsens, ja to zrobię. – uśmiechnąłem się
Gdy kobieta wyszła, pomyłem naczynia i zrobiłem sobie kawy. Nie widziałem sensu żeby się kłaść.
Wziąłem do gabinetu kawę i zająłem się pracą. Około godziny 10 ktoś zapukał.
- Proszę! – powiedziałem nie odrywając się od pracy
-Witam Panie Agreste, jest Pan zajęty? – usłyszałem głos Alex.
No bo właśnie jej mi było trzeba... Ech
-Cześć, coś się stało? – zapytałem
-Nie, wszystko okey, tak wpadłam na chwilkę.
-Wiesz co, nie bardzo teraz mogę, zajęty jestem. – powiedziałem chłodno
-Wcześniej byłeś bardziej miły – uśmiechnęła się
-Powiedziałem Ci, to była jednorazowa sytuacja.
-Okey, okey, jak wolisz. Po prostu było mi dobrze i myślałam, że to powtórzymy. – powiedziała zmysłowo.
-To muszę Cię rozczarować.
- Hej kochanie – usłyszałam głos Camili
Natychmiast wstałem i objąłem ukochaną
-To znaczy, że się cieszysz – uśmiechnęła się
-Oczywiście, że się cieszę – spojrzałem jej w oczy
-Tata mnie przywiózł, wypisali mnie ale muszę brać antydepresanty – westchnęła
-Dopilnuje tego – pocałowałem ją
-To ja się przedstawię – odezwała się Alex – Jestem Alex Russo. – podała dłoń Camilli – A Ty pewnien jesteś przyszła Panią Agreste.
-Można tak powiedzieć – Cam podała niepewnie dłoń Alex. – A Ty kim jesteś?
-Moja firma a raczej firma mojego taty będzie dostarczała materiały dla Gabriela.
-Miło mi Cię poznać – powiedziała Camilla
-To ja będę uciekała, będziemy w kontakcie jakby coś – powiedziała do mnie Alex i wyszła.
I chwała Panu.
Spojrzałem z uśmiechem na ukochaną.
-Tak się cieszę, że jesteś – powiedziałem szczerze
-Przejdzie Ci – westchnęła smutno
-Dlaczego? Co się stało?
-Będę znowu na tych lekach, będę się czuła jak gówno, będę chodziła jak naćpana i nie będę miała na nic siły.
-Skarbie, może nie będzie tak źle? A nawet jeśli to będę z Tobą przez cały czas i będę Cię wspierał.
-Jesteś cudowny – powiedziała przytulając mnie.
Taaa, partner idealny.
Miałam dodać ten rozdział po świętach ale cóż🤭
Wesołych i Miraculusowych świąt moi kochani ❤❤❤
Kolejny rozdział pewnie dopiero w poniedziałek bądź wtorek, ponieważ musi się napisać 🤣🤣🤣
Mam nadzieję, że się spodoba ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro