Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24. Ups...


Następnego ranka wstałem niechętnie. Wziąłem prysznic i zacząłem się ubierać. Miałem ubrać koszule gdy do sypialni weszła Sabine. Spojrzała na mój nagi tors i się zarumieniła.
-Jejku przepraszam – pisnęła i się odwróciła.
-Spokojnie nic się nie stało – powiedziałem ubierając koszule – Coś się stało?

Kobieta nieśmiało się odwróciła i spojrzała na mnie zapinającego koszule.
-Ja tylko chciałam powiedzieć, że Marinette i Adrien zrobili śniadanie.
-Dziękuję, już idę – uśmiechnąłem się do niej a ona się zarumieniła

Zeszliśmy do kuchni, gdzie Adrien i Mari czekali na nas ze śniadaniem.
-No no no, powiem Ci Sabine, że nasze dzieci się postarały. Mam tylko nadzieję, że nic złego nie zrobiliście? – spojrzałem na nich
- Coś Ty tato – powiedział chłopak z uśmiechem – Chcieliśmy zrobić Wam przyjemność
- To pozostaje nam się tylko cieszyć, prawda? – spojrzałem na kobietę


Ta się ponownie zarumieniła
-Oj tak – powiedziała w końcu – Mamy cudowne dzieci.
-Zgadzam się – przyznałem

Zjedliśmy śniadanie w miłej atmosferze.
-Panie Agrete – zaczęła Marinette – Mogłabym dzisiaj z Panem popracować? Jesteśmy z Adrienem do przodu z tematami i tak sobie pomyślałam...
-Oczywiście, przyda mi się dzisiaj pomoc.

Po śniadaniu razem z Marinette poszliśmy do gabinetu. Dziewczyna miała zaprojektować suknie dla jednej znanej piosenkarki a ja miałem mieć rozmowę z nowym dostawcą materiałów. Po pół godziny ktoś zapukał do gabinetu.
-Proszę – powiedziałem

Gdy zobaczyłem kto wszedł aż zamarłem. To była ta sama kobieta, z którą ostatnio „zaszalałem „

Cholera.

-Dzień dobry Panie Agreste – podeszła do mnie z szerokim uśmiechem
-Dzień dobry – przywitałem się z kobietą
-Pewnie Pan nie pamięta więc się przedstawię, Alex Russo.

Czułem na sobie spojrzenie Marinette.
-Proszę usiądź. – powiedziałem
-Napije się Pani kawy? – zapytała dziewczyna
-Bardzo chętnie – odpowiedziała Alex i Marinette wyszła
-Domyślam się, że raczej nie spodziewałeś się, że się jeszcze spotkamy.
-Słuchaj to co się wtedy wydarzyło...
-Tak, Ty taki nie jesteś, to był jednorazowy wybryk – mówiła z uśmiechem – Ja to zupełnie rozumiem. Jesteśmy dorośli i chcieliśmy się zabawić, więc to zrobiliśmy. Koniec tematu.


Położyła na stół próbki materiałów oraz dokumenty.
-Zajmijmy się pracą.

Zgodziłem się mając nadzieję, że mówiła szczerze. Po chwili dziewczyna wróciła z kawą dla Alex oraz dla mnie
-Panu również zrobiłam – powiedziała z uśmiechem
-Dziękuję Marinette.

Alex patrzyła przez chwilę na graniastowłosą.
-To nie Twoja córka, prawda? – zapytała gdy dziewczyna wróciła do swoich zajęć
-Nie, ale może to moja przyszła synowa.
-Rozumiem – uśmiechnęła się – A tak poza tematem, Ty jesteś do wzięcia?
-Nie – odpowiedziałem mimowolnie się uśmiechając

Dogadaliśmy szczegóły współpracy. Okazało się, że właściciel firmy to jej ojciec jednak nie mógł przyjść i dlatego wysłał ją.
-Cóż myślę, że to wszystko – powiedziałem
 -Szkoda, miło się z Tobą rozmawia – spojrzała mi w oczy – Zresztą nie tylko rozmawia – Puściła mi oczko

Wywróciłem oczami.
-Będę się zbierać, ale mam nadzieję, że wkrótce się znowu spotkamy. – powiedziała z uśmiechem i wyszła.

Wróciliśmy z Marinette do pracy.
-Skończyłam – powiedziała dziewczyna
Sprawdziłem jej projekt
-Jesteś coraz lepsza – przyznałem szczerze a dziewczyna się zarumieniła – Tylko musisz być bardziej pewna siebie.
-Staram się.. Ale ja tak nie umiem. Chciałabym być tak pewna siebie jak Pan.
-To tylko pozory, też czasami w siebie wątpię.
-Na prawdę? – była szczerze zaskoczona
-Oczywiście, jestem tylko człowiekiem


Wtedy do gabinetu weszła Sabine.
-Praca całkiem Was pochłonęła, czy może zjecie obiad?
-Chętnie, zaraz przyjdziemy – powiedziałem.
-Panie Agreste – zaczęła nieśmiało Marinette
-Tak?
-Chciałam jeszcze raz podziękować, za pomoc mi i mamie.
-Nie masz za co dziękować. – uśmiechnąłem się
-Adrien ma szczęście, że ma takiego tatę jak Pan. – westchnęła


Zauważyłem, że po jej policzku spływa łza.
-Myśli Pan, że tata się jeszcze opamięta?

Chciałbym jej powiedzieć, że tak, oczywiście, ale to nie jest tak proste.
-Miejmy taka nadzieję – starałem się uśmiechnąć

Dziewczyna się do mnie przytuliła
-Dziękuję – powiedziała
- Nie masz za co, a teraz chodźmy na obiad.
-Tak jest – uśmiechnęła się i poszliśmy do kuchni


Zjedliśmy wspólnie obiad, przez chwilę zapomniałem o problemach i czułem się tak... Normalnie.
-Dziękuję, było pyszne – powiedziałem do kobiety a ta się zarumieniła
-Cieszę się, że smakowało.
-Mama jest najlepszą kucharką w Paryżu – powiedziała Marinette z uśmiechem
-Szczęściara, pamiętam jak moja mama raz coś próbowała ugotować – powiedział Adrien patrząc na mnie
-Nawet mi tego nie przypominaj – zaśmiałem się
-Było źle? – zapytała Sabine
-Źle? Tego się zjeść nie dało. – przyznałem szczerze
-To kto Wam gotował? – zapytała kobieta
-Czasami tata, czasami babcia – odpowiedział Adrien
-Widzę  że jeszcze mało o Tobie wiem Gabrielu- zaśmiała się
-To się zgadza – uśmiechnąłem się – Ja mam wiele twarzy.

Sabine się zarumieniła.
-To ja posprzątam – powiedział Adrien
- Pomogę Ci – powiedziała Marinette
-Absolutnie, Ty siedź, ja to zrobię – powiedział Adrien z uśmiechem
-Gentleman po ojcu – zaśmiała się Sabine

Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Cóż  dziękuję za obiad, ale muszę wracać do pracy. – powiedziałem
-Poczekaj, aż zrobię zapiekankę na kolacje – powiedziała Sabine
-Nie mogę się doczekać – odpowiedziałem z uśmiechem.

Wróciłem do gabinetu i zająłem się pracą.
Nie zwracałem uwagi na godzinę, aż nie przyszła Sabine.
-Mogę? – zapytała niepewnie
-Jasne, wchodź- spojrzałem na zegar, była 2 w nocy. – Czemu nie śpisz?
-Zdecydowanie się przepracowujesz.
-Powiedz mi coś, czego nie wiem – westchnąłem
-Zawsze taki byłeś? – zapytała
-Cóż, raczej tak, jestem perfekcjonistą.
-To pewnie i wada i zaleta. – powiedziała siadając na przeciwko mnie
-Nie zaprzeczę, czasami to było przekleństwo.
-I chyba dalej jest – zachichotała – Chodź,  odgrzeje Ci zapiekankę.
-Dziękuję, jesteś aniołem – uśmiechnąłem się


Kobieta wyszła a ja zacząłem się zastanawiać, jak Tom mógł nie doceniać tak cudownej kobiety jaką miał za żonę. Przyszedłem do kuchni z butelką wina.
-Napijesz się? – zapytałem Sabine
-Chętnie, dziękuję.

Nalałem wina do dwóch kieliszków i zjedliśmy razem posiłek. Długo rozmawialiśmy, gdy zorientowałem się, że już świta.  Spojrzałem na zegarek
-O matko, już jest 6 rano. – powiedziałem
-Już? Ojej, tak dobrze mi się z Tobą rozmawiało, ze nie czułam upływu czasu.
-Ja tak samo. Idź do łóżka i się prześpij.
-Ale jeszcze posprzątam... – zaczęła
-Nonsens, ja to zrobię. – uśmiechnąłem się

Gdy kobieta wyszła, pomyłem naczynia i zrobiłem sobie kawy. Nie widziałem sensu  żeby się kłaść.

Wziąłem do gabinetu kawę i zająłem się pracą. Około godziny 10 ktoś zapukał.
- Proszę! – powiedziałem nie odrywając się od pracy
-Witam Panie Agreste, jest Pan zajęty? – usłyszałem głos Alex.

No bo właśnie jej mi było trzeba... Ech
-Cześć, coś się stało? – zapytałem
-Nie, wszystko okey, tak wpadłam na chwilkę.
-Wiesz co, nie bardzo teraz mogę, zajęty jestem. – powiedziałem chłodno
-Wcześniej byłeś bardziej miły – uśmiechnęła się
-Powiedziałem Ci, to była jednorazowa sytuacja.
-Okey, okey, jak wolisz. Po prostu było mi dobrze i myślałam, że to powtórzymy. – powiedziała zmysłowo.
-To muszę Cię rozczarować.
- Hej kochanie – usłyszałam głos Camili

Natychmiast wstałem i objąłem ukochaną
-To znaczy, że się cieszysz – uśmiechnęła się
-Oczywiście, że się cieszę – spojrzałem jej w oczy
-Tata mnie przywiózł, wypisali mnie ale muszę brać antydepresanty – westchnęła
-Dopilnuje tego – pocałowałem ją
-To ja się przedstawię – odezwała się Alex – Jestem Alex Russo. – podała dłoń Camilli – A Ty pewnien jesteś przyszła Panią Agreste.
-Można tak powiedzieć – Cam podała niepewnie dłoń Alex. – A Ty kim jesteś?
-Moja firma  a raczej firma mojego taty będzie dostarczała materiały dla Gabriela.
-Miło mi Cię poznać – powiedziała Camilla
-To ja będę uciekała, będziemy w kontakcie jakby coś – powiedziała do mnie Alex i wyszła.

I chwała Panu.
Spojrzałem z uśmiechem na ukochaną.
-Tak się cieszę, że jesteś – powiedziałem szczerze
-Przejdzie Ci – westchnęła smutno
-Dlaczego? Co się stało?
-Będę znowu na tych lekach, będę się czuła jak gówno, będę chodziła jak naćpana i nie będę miała na nic siły.
-Skarbie, może nie będzie tak źle? A nawet jeśli to będę z Tobą przez cały czas i będę Cię wspierał.
-Jesteś cudowny – powiedziała przytulając mnie.

Taaa, partner idealny.

Miałam dodać ten rozdział po świętach ale cóż🤭
Wesołych i Miraculusowych świąt moi kochani ❤❤❤

Kolejny rozdział pewnie dopiero w poniedziałek bądź wtorek, ponieważ musi się napisać 🤣🤣🤣

Mam nadzieję, że się spodoba ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro