Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18. A miało byc lepiej...

Sabine wróciła do siebie , a ja znowu zostałem sam.

-Ciągle wszystkim pomagasz, a kto pomoże Tobie? – usłyszałem głos ojca Nathalie

-Mi? Mi nie trzeba pomagać. – powiedziałem z uśmiechem

-Chyba sam w to nie wierzysz? – wywrócił oczami siadając obok mnie

-Nie wiem o co Ci chodzi. – wzruszyłem ramionami

-Gabriel, powiedz mi, wiesz czym jest depresja? – zapytał patrząc mi prosto w oczy

-Oczywiście, że wiem, co to za pytanie? – zaskoczył mnie, o co mu chodziło?

-Dopuszczasz do siebie myśl, że możesz mieć depresję?

-Ja? Nonsens – zaśmiałem się

-Gabriel, posłuchaj mnie.... – zaczał jednak mu przerwałem

-Nie, to Ty mnie posłuchaj, nie mam depresji, wszystko jest że mną okey, jeżeli to się zmieni dam Ci znać – mówiłem to spokojnie i z uśmiechem

-Uparty jesteś – westchnął mężczyzna – Ale przemyśl to

-Ja już to przemyślałem. Pójdę się położyć, czuj się jak u siebie – powiedziałem i wyszedłem z kuchni.


Gdy przyszedłem do sypialni, Camilla siedziała sama na łóżku, wyglądała na zmartwioną.

-Kochanie, stało się coś? Clark Ci coś powiedział? – zapytałem podchodząc do niej

-Kochasz mnie? – zapytała patrząc mi w oczy

-Oczywiście, że tak, skąd to pytanie – odpowiedziałem z uśmiechem

-Słyszałam Twoją rozmowę z Casprem – zaczęła a ja wywróciłem oczami – Uważam,  że on może mieć rację... Gabriel ja wiem jak wygląda depresja.

-Rozumiem, ale powtórzę to i Tobie, nie mam depresji, jestem po prostu przemęczony – powiedziałem spokojnie

-Ale... – zaczęła jednak przerwałem jej pocałunkiem, długim i namiętnym.


Nie protestowała tylko oddała mi pocałunek. Położyłem się na łóżku nie odrywając od niej ust. Zaczęła rozpinać mi koszule.

-Clark tu nie wejdzie? – wolałem się upewnić, że nikt nam nie przeszkodzi.

-Nie, wziął tabletkę i poszedł spać.


Więcej nie musiała mówić. W tej chwili nie myślałem o niczym, liczyliśmy się tylko my.

Obudziłem się następnego ranka, dziewczyna spała wtulona we mnie. Uśmiechnąłem się do siebie. Wstałem delikatnie, żeby jej nie obudzić. Ogarnąłem się i zszedłem na dół. Nie rozumiałem o co chodziło im z tą depresją, przecież czułem się dobrze.


Przygotowałem sobie kawy i wyszedłem do ogrodu. Kiedyś często piłem tu poranną kawę, teraz jakoś ciągle byłem zaginiony.

-Gabriel – usłyszałem zaniepokojony głos Emily, kobieta podbiegła do mnie – Nic Ci nie jest? – zapytała zmartwiona

-Nie, a co by mi miało być?

-Przeczytałam, że ktoś do Ciebie strzelał. – mówiła obserwując mnie

-Niestety, Nathalie wzięła na siebie kulę.

-Co? Boże co z nią?

-Teraz już okey, miała operację, ale lekarz mówił, że wszystko jest dobrze. Przyjechała tylko po to żeby sprawdzić co ze mną? – zapytałem unosząc brew

-No tak – zmieszała się – Dawno tutaj nie piłeś kawy – powiedziała z uśmiechem

-Taaa, wiecznie nie miałem czasu – przyznałem

-Słuchaj, skoro tu jestem, może mogę zostać i zobaczyć się z Adrienem? – zapytała nieśmiało

-Pewnie, powinien niedługo wstać. Teraz będzie miał lekcje w domu.

-Dlaczego?

-Dla Jego bezpieczeństwa...

-Gabriel, czy Ty coś przede mną ukrywasz? – zapytała


Milczałem, nie chciałem jej denerwować w jej stanie, jednak prędzej czy później dowiedziałaby się kto strzelał.

Prawda?


-Proszę, proszę, Państwo Agreste piją sobie wspólnie kawkę – usłyszałem głos Clarka – Jak słodko – dodał z kpiną

-Już niedługo nie będę Panią Agreste – odpowiedziała Emily, która nie zrozumiała aluzji Shepparda

-Doprawdy? Więc co tu robisz tak wcześnie? – zapytał ze złością

-Słucham? To, że się rozwodzę z Gabrielem nie znaczy, że nie mogę go odwiedzić.... – powiedziała zmieszana

-A przy okazji zaliczyć numerek co? – zapytał z uśmieszkiem

Nie wytrzymałem, wstałem i przyparłem go do ściany

-Posłuchaj mnie, moja cierpliwość względem Ciebie się kończy, rozumiesz? – wycedziłem przez zęby

-A co prawda boli? – uśmiechnął się szyderczo

- Co tu się dzieje? – zapytała Camilla podchodząc do nas

-To moje ostatnie ostrzeżenie, następnym razem się nie zawaham – powiedziałem do mężczyzny i go puściłem

-Gabriel, co się tu dzieje? – Cam ponowiła pytanie

-Twój ukochany bzyka swoją byłą żonkę, już wcześniej się domyślałem, ale nie chciałem Ci nic mówić. Może to z nim jest znowu w ciąży. – powiedział Clark do swojej córki

-Tato, o czym Ty bredzisz?


Mężczyzna nie odpowiedział i odszedł bez słowa. Dziewczyna spojrzała na mnie.

-Ty mi powiesz o co mu chodzi? – zapytała spokojnie

-Stwierdził, że skoro Emily tu przychodzi, to mamy romans – odpowiedziałem zrezygnowany

-Przepraszam Cię za niego – westchnęła dziewczyna – Ta sytuacja z Nathalie źle na niego wpłynęła. – powiedziała smutno

-Do Ciebie pretensji nie mam, ale następnym razem mu przyłożę – powiedziałem szczerze

-Nie wnikam – powiedziała i mnie cmoknęła – Pan Sancoeur powiedział, że za pół godziny macie być w szpitalu.

-Powiedz mu, że zaraz przyjdę – powiedziałem z uśmiechem

-Oczywiście – dziewczyna również odpowiedziała mi uśmiechem i wróciła do domu.


Emily patrzyła na mnie z uśmiechem

-Co? Coś nie tak? – zapytałem zdziwiony

-Nie, nie, absolutnie. Pójdę zobaczyć czy Adrien już wstał powiedziała i również weszła do domu.



Dopiłem szybko kawę i pojechaliśmy z Casprem do szpitala. Clark wolał jechać sam. Pozwolono nam razem wejść do kobiety, gdy ją zobaczyłem, taką bladą i bezbronną, poczułem ścisk w żołądku. Usiadłem na krześle obok łóżka

-Jeżeli zrobisz coś podobnego jeszcze raz to Cię zwolnię.- zagroziłem kobiecie a ona się uśmiechnęła – Nie śmiej się, ja mówię poważnie. A tak na serio to dziękuję. – powiedziałem i poczułem jak łzy napływają mi do oczu. -Ale nigdy więcej tego nie rób...

-Gabriel, dobrze wiesz, że oddałabym życie dla Ciebie – powiedziała ocierając moją łzę.

-Nie... Nie jestem tego wart – powiedziałem szczerze

-Głupoty opowiadasz – powiedziała z troską

-Jak się czujesz? – zmieniłem temat

-Dobrze, na prawdę – powiedziała z uśmiecham – Dużo mnie ominęło? – zapytała

-Nie – powiedziałem

-Trochę – powiedział Casper w tym samym czasie


Kobieta spojrzała na nas

-Tato, Ty mi powiedz – zwróciła się do mężczyzny

-Wiesz Clark, ten Twój przyjaciel był....

-Ale po co to drążyć? – przerwałem

-Milcz- uciszyła mnie kobieta – Mów dalej tato.

-Tak jak zacząłem, Clark miał pretensje do Gabriela, ciągle go obwiniał, wiesz co, ja rozumiem, nerwy, martwił się o Ciebie ale z Gabrielem znacie się tyle lat, nie pomyślał, że on również się o Ciebie martwi i, że się obwinia.

-Porozmawiam z nim – powiedziała z uśmiechem – A Ty masz przestać się obwiniać.

-Ale... – zacząłem

-Nie ma żadnego ale – powiedziała nie przestając się uśmiechać

-Mogę? – zapytał Clark wchodząc do Sali

O wilku mowa- pomyślałem

-Tak, wejdź – powiedziała kobieta

-Jak się czujesz? – zapytał siadając na łóżku kobiety

-Dobrze – odpowiedziała uśmiechając się

-Już się Gabriel poskarżył? – zapytał z ironią

-Proszę Cię , nie teraz – jęknąłem

-Spokojnie Gabriel – odezwała się Nathalie – Nie , Gabriel się nie skarżył, za to mój ojciec już tak. Podobno wyrzucałeś Gabrielowi, że to Jego wina, tak?

-No tak, ale...

-Clark, on mi nie kazał siebie ratować, zrobiłam to z własnej woli i on zrobił kiedyś dla mnie to samo – mówiła i tym razem to ona miała łzy w oczach

-Nath... – zacząłem

-Nie Agreste, nie pozwolę, żeby ktokolwiek oceniał ani Ciebie ani mnie – przerwała mi kobieta

-Nie obchodzi mnie co się działo kiedyś, liczy się to, że prawie przez niego zginęłaś! – mężczyzna podniósł ton

-Bardzo Cię proszę żebyś się uspokoił, ona potrzebuje spokoju a nie Twojego krzyku – powiedziałem spokojnie

-Zgadzam się z Gabrielem, na takie rozmowy będzie czas, gdy Nathalie dojdzie do siebie.


Byłem pewien, że Clark sobie daruje i zakończy temat, jednak poczułem jak mnie szarpie i przypiera do ściany

-Posłuchaj mnie – powiedział przyduszając mnie do ściany

-Clark! – krzyknęła kobieta próbując gwałtownie usiąść


I to był błąd. Widziałem jak krew pojawia się na pościeli.

Mimo, że z trudnością łapałem oddech udało mi się wydusić.

-Nathalie... – szepnąłem a mężczyzna się odwrócił i zamarł.

Witajcie moje małe kochane akumy

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba 😍

Dziękuję za ciepłe przyjęcie nowej okładki❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro