Rozdzial 31. Czas na odpoczynek
Czekałem niecierpliwie na korytarzu. Po tym jak lekarz wyprosił mnie z Sali czułem, że coś jest nie tak. W końcu mężczyzna wyszedł do mnie z grobową miną.
- Co się dzieje? Co jest nie tak? – zapytałem
-Niestety.. Musi Pan wybrać, czy ratujemy dziecko czy Pana żonę. – powiedział patrząc mi w oczy
-Cooo? Nie to nie możliwe...
-Tato co się dzieje? Co z Cam? – zapytał Adrien do którego zadzwoniłem gdy ukochana zaczęła rodzic.
Jak miałem wybrać? Między Camillą a dzieckiem?
W głowie miałem mętlik, z jednej strony widziałen Camille która mówi „ratuj nasze maleństwo „ z drugiej strony nie mogłem jej teraz stracić, nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy.
-Nie możecie uratować obojga? Nie mogę wybrać... – zapytałem słabo
-Zrobimy co w naszej mocy, jednak musi być Pan przygotowany na to że może stracić ich oboje. – powiedział lekarz i wrócił na salw
-Tato nie martw się, będzie dobrze – pocieszał mnie chłopak
-Ja nie mogę jej stracić , nie teraz...
-Nie stracisz – powiedział bez przekonania.
Czas dłużył się nieubłaganie, wieki trwało zanim lekarz w końcu do nas wyszedł.
-Panie Agreste bardzo mi przykro ale Pana żona... – zaczął
-Nie, ja nie chce tego słuchać, to nie możliwe – powiedziałem
Poczułem jak zaczyna kręcić mi się w głowie.
-Tato! – zawołał Adrien zanim zobaczyłem ciemność przed oczami
Otworzyłem oczy i usiadłem na łóżku. Rozejrzałem się, byłem w sypialni.
-Kochanie, wszystko dobrze? – zapytała zmartwiona Camilla
Spojrzałem na nią z uśmiechem i przytuliłam bez słowa.
-Gabriel wszystko dobrze? – zapytała zdziwiona
-Tak, miałem okropny sen – przyznałem – Ale na szczęście to był tylko sen.
-Co Ci się śniło? Serce Ci wali jak szalone – zmartwiła się
-Nieważne już – powiedziałem i przytuliłem się do niej.
Dziewczyna zasnęła z głową na mojej piersi, lecz ja już do rana nie mogłem zmrużyć oka. Wstałem po 6 , delikatnie żeby nie obudzić dziewczyny, ogarnąłem się i zszedłem na dół. Zrobiłem sobie kawy i odpaliłem laptopa. Oczywiście, pierwsze co mi się rzuciło w oczy to artykuł z wczorajszego wywiadu. Trzeba przyznać, że Alice przedstawiła mnie i Camille w dobrym świetle, nie dodała żadnego głupiego komentarza, ani żadnej uwagi na nasz temat.
Można zauważyć dużą zmianę w zachowaniu Pana Agresta, oczywiście pozytywną zmianę. Wcześniej oschły i chłodny, unikający jakichkolwiek relacji z prasą, teraz uśmiechnięty i szczęśliwy bardzo chętnie odpowiadał na zadawane przeze mnie pytania.
Uśmiechnąłem się pod nosem, jednak istnieją jeszcze dobrzy dziennikarze.
-Dzień dobry – Sabine weszła do kuchni
-Dzień dobry, już nie śpisz? – zapytałem nalewając jej kawy
-Jestem nauczona wcześnie wstawać – powiedziała z uśmiechem – A druga sprawa, dostałam pracę.
-To cudownie, gratulacje.
-Tak się cieszę, będę mogła się odciąć od Toma raz na zawsze.
-To dobrze, a gdzie będziesz pracować?
-W takiej małej piekarni niedaleko, cieszę się bo na prawdę lubię te pracę.
Nagle zadzwonił mój telefon. Zerknąłem na ekran i się skrzywiłem.
-Coś nie tak? – zapytała kobieta
-Jeden z moich „współpracowników „ uważa się za nie wiadomo co, nigdy nie lubiłem z nim współpracować ale ma sporo kontaktów. Przepraszam muszę odebrać. – powiedziałem do niej – Słucham – odebrałem telefon a Sabine wyszła z kuchni
-Witaj Gabriel, mam dla Ciebie dwie wiadomości, dobrą i złą.
-No dawaj.
-Pierwsza to będziemy musieli zerwać umowę, wiesz ostatnio jest zbyt dużo szumu wokół Ciebie, za dużo o Tobie mówią, niekoniecznie dobrze... – mówił mężczyzna
-No dobrze, a ta zła wiadomość? – zapytałem z ironią
-Co? – zapytał zdezorientowany – przecież ja zrywam z Tobą kontrakt... To jest ta zła wiadomość.
-Słuchaj mnie, serio myślisz, że mi to jakąś różnice robi? – zaśmiałem się – Jesteś naiwny, jeżeli myślisz, że parę artykułów, mniej lub bardziej pochlebnych, zniszczy mi karierę? Daniel, ja jestem projektantem, im większy rozgłos, tym lepiej dla mnie.
-Ale... – zaczął
-Żegnam – powiedziałem i się rozłączyłem – Debil.
-Coś nie tak? – zapytała Camilla wchodząc do kuchni
Zorientowałem się, że musiała słyszeć całą rozmowę.
-Nic kochanie – powiedziałem obejmując ją
-Gabriel – wywróciła oczami – Miałam rację, tak? Ludzie rezygnują z współpracy z Tobą?
-Po pierwsze to nie człowiek tylko podła, chytra hiena. Po drugie, mam ponad trzydzieści maili do odczytania z prośbą o projekty. – mówiłem z uśmiechem
-Pokaż – powiedziała
Podałem dziewczynie laptopa i sprawdziła skrzynkę mailową .
-No dobra, niech Ci będzie – uśmiechnęła się po chwili
-Mówiłem Ci, ja nie jestem prawnikiem żeby skandal mi zaszkodził, gwiazdy lubią rozgłos, zawsze tak było.
-To ja jestem inna – zaśmiała się
-Ty jesteś wyjątkowa – pocałowałem ją – Kocham cię księżniczko.
-Ja Ciebie też.
Cały ranek spędziliśmy razem, o 10 zszedł zaspany Adrien.
-Heeeeej Wam – powiedział ziewając
-Cześć śpiochu – zaśmiałem się
-Nooo, trochę pospałem. Tato, mogę dzisiaj jechać do mamy? – zapytał
-Jasne synu, zostaniesz tam na noc?
-Myślę, że tak.
Wtedy ponowmie zaczął dzwonić mój telefon. Dzwonił od samego rana, już miałem go dość.
-Dobrze, możesz iść – powiedziałem olewając dzwonek
-Nie odbierzesz? – zapytał chłopak
-Dzwonią od rana, już mam dość. Mam wolne dzisiaj więc niech spierdalają.
-Prawidłowo – chłopak mnie objął i poszedł się spakować.
Wyłączyłem telefon.
-Tak będzie lepiej – powiedziałem obejmując Camille
-A jak ktoś zadzwoni z ważną sprawą? – zapytała
-Wtedy będą dzwonić do Nathalie, ona sobie z nimi zawsze radziła – powiedziałem z uśmiechem – Jeżeli chodzi o sprawy biznesowe to twarda z niej suka – zaśmiałem się.
-Skoro tak mówisz – wzruszyła ramionami – Dla mnie to plus bo mam Cię tylko dla siebie.
Chwile siedzieliśmy w milczeniu wtuleni w siebie.
-Mam pomysł – ożywiła się dziewczyna
-Słucham Cię księżniczko.
-Skoro Adrien jedzie do Emily, może byśmy gdzieś się wyrwali chociaż na jeden dzień? – zapytała patrząc na mnie.
Jak miałbym jej odmówić gdy tak cudownie się uśmiechała?
-W sumie dlaczego nie? Porozmawiam z Emily żeby Adrien został na weekend i wtedy możemy wyjechać.
-Jejku, na prawdę? – ucieszyła się szczerze – Jesteś cudowny – powiedziała i pocałowała mnie
-Nie księżniczko, to Ty jesteś cudowna – uśmiechnąłem się – Załatwię wszystko a Ty się spakuj.
-A gdzie pojedziemy? – zapytała ciekawa
-Niespodzianka – cmoknąłem ją w czoło
-Uwielbiam niespodzianki – pisnęła i poszła na górę
Wybrałem numer do Emily, odebrała praktycznie od razu.
-Hej Gabriel, mam nadzieję, że się nie gniewasz, że Adrien zostanie u mnie na noc? – zapytała zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć .
-Hej Em, nie spokojnie. Chciałem zapytać czy Adrien mógłby zostać z Tobą na weekend?
-Jasne, to żaden problem. A co, masz dużo pracy? – zapytała .
-Niee, wręcz przeciwnie, chce zrobić sobie przerwę i wyjechać z Camillą.
-Nooo, muszę jej pogratulować – zaśmiała się – Bo wyciągnięcie Ciebie na wakacje zawsze graniczyło z cudem.
-Ludzie się zmieniają – odpowiedziałem śmiejąc się
-Sami z siebie nie, ale z czyjąś pomocą już tak – powiedziała kobieta – Dobrze, że jesteś szczęśliwy, zasłużyłeś na to.
-Tego bym nie powiedział, ale dziękuję.
-To do zobaczenia – powiedziała i się rozłączyła
Zamówiłem bilety nie mówiąc Cam dokąd lecimy, chciałem żeby miała niespodziankę. Adrien czekał na mnie na dole już spakowany.
-Jedziemy? – zapytał z uśmiechem
-Tak, wsiadaj do auta – zaśmiałem się
Odwiozłem chłopaka do Emily. Zanim wysiadł z auta jeszcze mnie przytulił.
-Coś się stało? – zapytałem
-Nieee, po prostu dziękuję, że jesteś tato – powiedział z uśmiechem – Udanego wyjazdu i zróbcie mi braciszka – powiedział i szybko wyszedł z auta śmiejąc się.
Wróciłem do domu i poszedłem do sypialni.
-Gotowa? – zapytałem obejmując Camille
-Tak, a powiesz gdzie lecimy? – zapytała z uśmiechem
-Niespodzianka – powiedziałem i ją pocałowałem
-To za ile mamy być na lotnisku? – spojrzała na mnie
-Jakby Ci to powiedzieć – uśmiechnąłem się – Lecimy prywatnym samolotem, za pół godziny wyląduje na tym pustym polu za domem.
-Jesteś niesamowity – powiedziała z uśmiechem
-Wiem – przyznałem i ponownie ją pocałowałem
Hej kochani ❤
Jak się podobał rozdział? 🙈 Kto wiedział, że początek rozdziału to sen a kogo zaskoczyłam? 🤣❤
Jak myślicie gdzie polecą Gabriel i Cam? ❤
Do następnego moje małe akumy❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro