Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Max

Spałem na kanapie kiedy nagle obudził mnie krzyk, zerwałem się z łóżka w salonie i pobiegłem do naszego pokoju. Chciałem wbiegnąć przez drzwi ale o dziwo były zamknięte. Przed oczami miałem obraz jak tracę swojego misiaczka, jak jej już więcej nie zobaczę.

~Wyważ drzwi!-zawył mój wilk. ~Ale ty płacisz za nowe~powiedziałem żartem.

Kiedy już miałem wyważyć drzwi coś mnie zatrzymało, w pewnym momencie stanąłem i oparłem się przodem, a dokładniej głową o drzwi.

Stars

Siedziałam w pokoju zamknięta, brakowało mi tych przytulasów Max'a, i w ogóle brakowało mi go.Nagle do pokoju wleciał jakiś ptak, niestety odruchowo krzyknęłam ze strachu. Ogółem nie jestem taka strachliwa ale przez tydzień w czterech ścianach bez najbliższych i bez światła dziennego to tak później jest.

~Stars... ja przepraszam jeśli zrobiłem coś nie tak co nie poszło po twojej myśli... ja przepraszam...-powiedział Max zza drzwi.Podeszłam do drzwi i usiadłam oparta o drzwi na podłodze-wpuścisz mnie?-dodał.

Zalałam się łzami.
-Max ja... to moja wina nie twoja, Nick miał rację... jestem 16-letnią gówniarą która nie wie co to prawdziwa miłość...-powiedziałam otwierajac drzwi od xiemnego pokoju Maxa.
-Stars... ja ciebie kocham i nie chcę ani ciebie skrzywdzić ani zeanic twoje uczucia do mnie... ja ciebie kocham nad życie, i pamiętaj że jesteś dla mni najważniejsza...-powiedział i mnie przytulił.

***

-Max?-spytałam wchodząc do garażu.
-Dzień dobry skarbie-pocałował mnie w czółko.
-Co tutaj robisz?-spytałam zaciekawiona tym co robił w garażu.
-Dzisiaj jedziemy na tor crossowy, pojeździc i zobaczyc jak chodzą maszyny, chcesz popatrzeć?-spytał i wskazała na czerwono-zielonego crossa.
-Podoba mi sie jego kolor-powiedziałam a Max się zasmiał.
-Właśnie zmieniamy z Mattem jego blachy, czyli tę całą obudowę-usiechnął sie.
-Nje przytulaj mnie!-wrzasnęłam gdy zobaczyłam jego brudne jak smoła ręce-najpierw je umyj!-dodałam.
-No dobrze, dobrze-uśniechnąl się szyderczo.

Wiedziałam że on coś knuje więc sie odsunelam.
Odeszlam chwile a zaraz potem bylam cala mokra.
-Max!!!!-rozplakalam sie i jednczesnie majac na niego nerwa.
-Miśka przepraszam...-powiedzial prubujac mnie zatrzymac juz czystymi rekami.
-...pff...-pobieglam zaplakana do pokoju sie przebrac.
-Miska no!-zapukał do drzwi od łazienki, lecz ja sie nie odezwałam.-to nie ja, to chłopaki przysiegam... Miśka...-powiedział proszac mnie o przebaczenie.
-Nie! Cały czas mi dokuczasz, nie liczysz sie z moimi uczuciami...-krzyknelam.
Max wykorzystal chwile i wszedl do drzwi. Nawet nie wiem kiedy je otworzyłam...
-Max!-krzyknełam rozproszona.
-Przepraszam cię... nie chciałem aby było ci przykro z powodu mojego zachowania... przepraszam kocham cię...-musnął moje ucho.
Po moim ciele przeszedł dreszcz. Poczułam że sie rumienię wiec zapiszczałam i wyrwałam sie mu z ucisku, a bynajmniej prubowałam...
  -Puść mnie!!!-krzyknełam i sie rozpłakałam.-To boli!!!-krzyknęłam ponownie.

-Przepraszam...-schował swoja głowę w moje włosy.
-Chcę si przebrać...-wrzasnelam.-Ała Max!-pisnelam kiedy Max zrobil mi Malinkę na szyi.

Do konca nie wiem czemu to zrobiłam ale dalam mu z liscia. Lekko go zamroczyło i sie odsunal, jego oczy byly serio szkliste i omalo sie nie poplakal.
-M...max? Ja.. ja przepraszam nie chciałam... MAX-krzyknełam przerażajacym, zapłakanym glosem.
Do pooju wpadl Marco i mi pomógł wstać z podłgi.
-Przejdzie mu!-powiedział mi i mnie przytulił mocno do siebie.
-Nie nie przejdzie!

***

-Max... bedziesz się na mnie fochał za to że dałam ci z liscia? Przpraszałam wiele razy... czemu ty taki jesteś...
-Ja? Ty sie jeszcze pytasz czemu ja taki jestem?!-krzyknął na mnie a ja zwiesiłam głowę.-Miśka...
-NIE NAZYWAJ MNIE TAK!-krzyknelam i pobieglam do pokoju.

Nie chce go znac...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro