Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

-Nie...
-Max... nic się nie stało... dobrze się czuję, nic mi nie jest...-powiedziałam.
-Wiesz doskonale co zrobiłem... ty tego nie chciałaś...
-Powiesz chłopakom...-powiedziałam siadając na łóżku i patrząc na Maxa który załamany chodził tam i z powrotem.
-I co powiem... że cie przeleciałem i zostawiłem?!-to zabolało.
Pobiegłam do łazienki. A Max oczywiście za mną.
-Stars nie chciałem tak powiedzieć...-powiedział a ja głośniej zapłakałam.-Kocham cie i wiesz że nie skrzywdziłbym cię... Stars...
Otworzyłam drzwi a Max wtedy wziął mnie na ręce i przytulił mocno do siebie, zapłakał i jeszcze mocniej przytulił.
-Mogę sie ubrać?-spytałam a wtedy mnie puścił.
-A tak jasne...-wzięłam czarne spodnie i bluzę.
-Zaraz wyjdę...-weszłam do łazienki.
Przejrzałam całą szafke swoich kosmetyków i się wkurzyłam przy czym krzyknęłam kilkoma przekleństwami.
-Otwórz mi drzwi...-otworzyłam mu drzwi a wtem wręczył mi opakowanie podpasek.
-Skąd ty...-położyłam je na widoku a nawet ich nie wzięłam... kretykna ze mnie...-Dziekuje misiaczku-zamknęłam z powrotem drzwi od łazienki.
Ogarnęłam się i wyszłam.
Na sobie miała czarne spodnie, czarne skarpetki i bluze z wilkiem, szarym wilkiem z czerwonymi oczami i czerwonymi sznurkami od kaptura.
-Mrr...-zamruczał Max kiedy mnie zobaczył-To w końcu co?-Spytał a ja zdębiałam.
-Jak to co? Jesteś moim Alfą a ja twoją....
-...Luną...-pocałował mnie namietnie i wziął na ręcę.
-Nie licz na to wiecej...-mruknęłam a chłopak sie odtrząsnął.
-Ale na co? Na kolejnego buziaka?-spytał i mnie znów pocałował ale mnie namiętniej.
~Stars...-Blake wszedł do pokoju spogladając na mnie-Chciałem cie przeprosić...-powiedział.

Jego wyraz twarzy był taki smutny. Od ostatnich wydarzeń minęło kilka tygodni, więc miałam prawo zapomnieć o tymi i owym.
-Wiem że to nie zmieni nic w twoim życiu ale w moim zmieni... kocham cię...-jego słowa były wręcz głupie.
Kilka razy było takich przypadków że mnie pocałował, ale to stare dzieje.
-Blake... wyjdz stad... wyjdz...-wkurzyłam się ale on dalej stal-WYJDZ!-warknelam na niego a wtedy dopiero sie ruszyl.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro