17
- Caleb..?- niepewnie wypowiedziałam jego imię- O co wczoraj chodziło? W tych wiadomościach?- spytałam
- Bioloszka już to załatwiła- mruknął, przeczuwałam że to nie jest prawda, ale nie chciałam naciskać na niego
Jeśli zechce to powie
- Chcesz coś do picia?- spytałam
- Ta, możesz coś przynieść
- Aloes czy chcesz coś innego dzisiaj?
- Masz energetyka?
- Coś znajdę- mruknęłam i ruszyłam do kuchni
Otworzyłam lodówkę gdzie zwykle jakiś energetyk się znajdzie. Pewnie potrzebuje go bo tak go nudze moim paplaniem że woli się skupić na piciu.
Wzięłam dla niego schłodzony napój, dla siebie wlałam soku pomarańczowego i drapnęłam pełną miskę żelków, może akurat lubi i będzie chciał zjeść.
Wróciłam do pokoju a Caleb oglądał coś na mojej komodzie. Odstawiłam po cichu jedzenie i podeszłam do niego cichaczem.
W rękach trzymał moje zdjęcie z bratem.
Nie chciałam by je dotykał, więc szybkim ruchem zabrałam ramkę ze zdjęciem i schowałam do pierwszej szuflady.
- Nie tykaj moich rzeczy pod moją nieobecność.- warknęłam
- Nie warcz na mnie dziewczyno, kto to był?
- Nikt, wracajmy do korepetycji.
Usiadłam spowrotem do biurka i wzięłam porcje żelków do ust, przez co moje tłumaczenia wychodziły bardziej w tym stylu ,, mlask mni...to i tso..mniam..równa..mniam..sie to..mlask
Chłopak śmiał się ze mnie ale szybko uspokajał się i próbował coś robić. O dziwo szło mu nie najgorzej, myśle że za niedługo będzie umiał wszystko w jakimś stopniu i nasze korepetycje się zakończą
******
- Widzimy się na następnych korepetycjach- mruknęłam i zamknęłam za nim drzwi
Poszłam do salonu gdy rozległo sie pukanie.
- Co zapomniałeś?
- Ja?- chłopak się zaśmiał
- Alan co tu robisz?- spytałam go
- Byłem w okolicy i pomyślałem że może gdzieś wyskoczysz ze mną dzisiaj- uśmiechnął się uroczo
Alan to strasznie uroczy chłopak, miał zielone oczy które pasowały do czarnych jak smoła włosów.
Gdy się uśmiechał pokazywały się jego dołeczki które rozczulały większość dziewczyn w tym i mnie, ale byliśmy tylko przyjaciółmi i nie wyobrażałam sobie nic więcej, nie chciałam robić sobie głupich nastoletnich nadziei.
- W sumie to jest to jakiś pomysł na spędzenie wieczoru- zaśmiałam się i ubrałam moje buty
Wyszłam z domu bez słowa, drapnęłam tylko telefon i portfel. Razem z Alanem poszliśmy do jego auta
-To jaki jest plan?- spytałam
- Mieszkasz blisko oceanu, pojedziemy tam na spacer, kupimy lody i jakieś napoje a potem wybierzemy się do miejsca niespodzianki- zaśmiał się
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
Alan właśnie powiedział plan mojej idealnej randki. Spacery brzegiem błękitnego oceanu, który za chwilę będzie mienił się w kolorach zachodu słońca, z osobą która mnie rozumie i jest strasznie urokliwa to spełnienie marzeń..
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy nad ocean, kupiliśmy lody i po lemoniadzie jak to zapowiedział Alan i ruszyliśmy brzegiem oceanu.
- Pięknie tutaj dzisiaj- westchnęłam patrząc na zachód słońca
Wsłuchałam się w melodyjny śmiech Alana i spojrzałam na niego
- Cieszę się że ci się tutaj podoba.
- Wiesz, że to scenariusz mojej idealnej randki? Chyba wyczytałeś to w moich myślach - zaśmiałam się
- Zrobiłem to bo to był mój idealny scenariusz. Zachód słońca, smaczne lody, ciepły wiatr, piękna dziewczyna i szum fal
- To dlatego jesteśmy przyjaciółmi, podobnie myślimy- zaśmiałam się
Alan trochę przygasł ale nie przejęłam się tym zbyt bardzo
- Mówiłam ci już że zostane siostrą?
- Serio? Będzie twoja młodsza kopia?!- spytał podekscytowany
- Płci jeszcze nie znam.
Po pół godzinie spaceru zauważyłam ognisko.
Przymróżyłam oczy i dostrzegłam Amara i Leo, którzy wrzucali jakieś dziewczyny do wody.
Chyba nigdy tego nie przeżyje
- Co jest? Przygasłaś- Alan spojrzał na mnie zmartwiony
- Nie, to nic...poprostu znam ich ze szkoły, wiesz to ten typ popularnych co wszystko mogą
- Pamiętam, sam takim byłem.. ale te czasy minęły.
To prawda, Alan był strasznym popularsem, ale mnie polubił. Gdy byłam tak zwanym świeżakiem a on był w ostatniej klasie.
Raz prawie mnie potrącił i tak po prawdzie od tego się zaczęło.
- Masz kogoś na oku?- spytał tak ni stąd, ni stąd
- Chyba nie, nigdy nie jestem pewna co do uczuć, a ty?
- Od dawna, ale ona tego totalnie nie widzi. Mówiłem jej już że jest piękna i właściwie to byłem z nią ma randce ale ona potraktowała to jako spotkanie przyjaciół- posmutniał
Złapałam jego dłoń w moje dwie i ścisnęłam by dodać mu otuchy
- Zobaczysz, nawet najgłupsza by to dostrzegła, napewno odwzajemni twoją miłość. Powiedz jej to otwarcie, jestem pewna że to się dobrze zakończy
- Nie jestem pewien. Ona nigdy nie jest pewna swoich uczuć
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro