~6~
-chodzi o moją przeszłość... -zaczęłam niepewnie czując jak moje serce przyspiesza a żołądek się kurczy
-spokojnie... Jeśli nie chcesz nie musisz mi o tym mówić- powiedziała łagodnie chłopak
-wiem ale ja muszę... Nie powinnam tego przed tobą ukrywać- powiedziałam łapiąc się za cholernie bolące mnie podbrzusze- ja mam mały problem - zaczęłam bawić się telefonem.
W pewnym momencie coś wypadło zza mojej obudowy. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić Hobi już kucał nad metalowym przedmiotem.
-Aegi? Co to ma znaczyć? -zapytał i powoli wstał
-właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać... To jest mój problem...
- spojrzałam na chłopaka który trzymał w ręku żyletkę
-kochanie... Dlaczego się tak krzywdzisz? Po co? -gdy usłyszałam jego łamiący się głos coś we mnie pękło. Gdy zbliżył do mnie swoją twarz odsunęłam się lekko i spojrzałam w jego oczy
-krzywdziłam... Od kiedy jestem w Seulu jakoś się powstrzymuje... Gdyby nie twoja obecność przy kłótniach z Sugą już dawno leżałabym gdzieś zapłakana z ranami na całym ciele... -powiedziałam i spuściłam wzrok -wiedział o tym tylko mój przyjaciel... Nikt inny nie miał o tym pojęcia... Wtedy gdy chciałeś się ze mną kochać... Wiedziałam że zauważysz moje blizny i będziesz dopytaywał... Chciałam ci najpierw o tym powiedzieć- poczułam łzę na swoim policzku. W środku byłam całkiem rozbita lecz na zewnątrz trzymałam się w miarę twardo. Chłopak otarł mi łzę i powiedział:
-kocham cie taką jaką jesteś... Bez względu na twoją przeszłość i to co się dzieje. Jesteś najważniejsza i obiecuje że pomogę ci się z tego wygrzebać - cmoknął mnie w czoło.
-dziękuje Hobi... Naprawdę jesteś naszą "Nadziejką"- uśmiechnęłam się mimowolnie.
-wracajmy już... Prześpimy się z tym i rano porozmawiamy na świeżo okej? -spojrzał mi w oczy
-dobrze... - powiedziałam i przeskoczyłam przez ogrodzenie- daj mi go- wskazałam na psa
-chodź RiMi- zawołał psa i podał mi go między prętami. Chwile później szliśmy już spokojnym krokiem do mojego mieszkania. Tym razem jednak po prostu obok siebie. Żadne z nas nie miało ochoty w tym momencie trzymać się za ręce...
*15 minut później*
Doszliśmy do mojego domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam buty i usiadłam na kanapie.
-co chcesz teraz robić Oppa?
-nie wiem... A ty? Na co masz ochotę?
-chciałabym po prostu posiedzieć... Posłuchać muzyki i się wyciszyć.
-dobrze skarbie- powiedział siadając koło mnie- jutro będzie pracowity dzień- westchnął
-niestety...- wstałam i wzięłam laptopa. Odpaliłam swoją playlistę. Na pierwszy ogień poszedł JungGiGo- D-Day. Ostatnio strasznie lubiłam tą piosenkę.
Siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie. W końcu od czasu gdy straciłam JinHyuna czułam się bezpieczna. Po chwili zachciało mi się siku więc wstałam i skierowałam się w stronę łazienki
-skarbie dokąd idziesz?- usłyszałam głos chłopaka
-do toalety. Zaraz wrócę -powiedziałam i zaczęłam dalej iść. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Załatwiłam swoje potrzeby i stanęłam przed lustrem. Przeglądnęłam się w nim.
-co się ze mną dzieje?-zapytałam sama siebie po czym poczułam samotną łzę na swoim policzku. Otarłam ją szybko i spuściłam wzrok.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki. Wróciłam do salonu i zastałam tam Hoseoka i RiMiego którzy się bawili. Stanęłam w drzeiach i przyglądałam się im z uśmiechem.
-przyłączysz się skarbie?- odezwał się chłopak spoglądając na mnie
-nie... Chyba pójdę się położyć... Nie czuje się najlepiej...- westchnęłam cicho
-uhh... No dobrze... Iść z tobą?
-nie musisz...
-no dobrze... W takim razie pobawię się jeszcze chwilę z RiMim i będę się zbierał
-dokąd?- zapytałam zdziwiona
- do domu... Skoro źle się czujesz to nie będę ci się pakował do mieszkania- westchnął
-zostań... Proszę Hobi
-może jutro? Co ty na to?
-jak chcesz...- powiedziałam cicho i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i po chwili usłyszałam zamykające się drzwi frontowe ~super~.
Wstałam i wzięłam telefon po czym wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Udałam się do najbliższego sklepu po papierosy. Gdy otworzyłam drzwi kiosku zobaczyłam tam Jimina który rozmawiał z kasjerem. Odrazu zamknęłam drzwi i oddaliłam się szybkim krokiem. Na moje nieszczęście Jimin mnie zobaczył i wybiegł za mną.
-zaczekaj!- krzyknął i złapał mnie za rękę na co nie zareagowałam.
-powiedziałem stój!- przyciągnął mnie do siebie i złapał za biodra bym nie mogłam mu uciec.
-czego chcesz?- zapytałam oschle
-grzeczniej! Zwłaszcza że mamy razem pracować- zaśmiał się i odwrócił mnie przodem do siebie- dlaczego mnie unikasz?Coś ci się we mnie nie podoba?
-tak... Sposób w jaki traktujesz kobiety... Sorry Jimin ale taka jest prawda- wyrwałam mu się i ruszyłam przed siebie
-Co?! I ty i jeszcze śmiesz mówić jak mam żyć?! Lepiej uważaj- prychnął
-nie boje się ciebie. A jak stracę prace to trudno... Znajdę nową albo skończę z tym całym gównem- prychnęłam i szłam dalej
-czekaj... Co? Czy ty właśnie zasugerowałaś że się zabijesz?- powiedział lekko wystraszony
-czemu nie? Po co niby mam żyć? I tak mi nigdy nic w życiu nie wychodzi... nawet bym się sprzedać nie potrafiła- westchnęłam i przyspieszyłam kroku.
Po chwili byłam już pod innym sklepem. Weszłam do środka. Kupiłam papierosy i zapalniczkę i wyszłam ze sklepu. Odpaliłam papierosa i powoli zaczęłam wracać do domu. Nie spodziewałam się że Jimin dalej będzie stał w tamtym miejscu. Gdy go mijałam wytrącił mi papierosa z ręki i zdeptał go na chodniku.
-kurwa! Co ty robisz?!- warknęłam wkurzona
-pomagam ci się nie truć?
-to lepiej nie pomagaj
-słuchaj... Przepraszam cie... To nie miało tak być...
-ale było- przerwałam mu
-może zrobimy tak... odprowadzę cie i porozmawiamy chwile. Co ty na to?
-dzięki ale nie potrzebuje pomocy. Sama dam sobie rade... Jak zawsze zresztą... I tak dla pewności. Nie szukam ani psychologa ani chłopaka z którym miałabym tylko uprawiać seks- powiedziałam na jednym tchu- i jedyną rzeczą o jaką chce cie prosić to byś nie wtrącał się w moje życie- dodałam i odeszłam wyjmując kolejnego papierosa.
-jak chcesz...-powiedział cicho i udał się w przeciwnym kierunku.
*5 minut później*
Szłam dość szybko. byłam już całkiem niedaleko. Zaciągnęłam się po raz ostatni i rzuciłam papierosa na ziemie. Przydeptałam go i poszłam dalej. Gdy przechodziłam obok ciemnej uliczki nagle wyszła z niej jakaś znajoma postać. Rozpoznałam w niej Yoongiego ~zajebiście~. Tylko jego mi tam teraz brakowało. Było wyraźnie widać że zmierza w moim kierunku. Przyspieszyłam zaczęłam iść bocznymi alejkami by go zgubić. Niestety w pewnym momencie mnie dogonił i przycisnął do ściany jakiegoś budynku.
-teraz mi już nie uciekniesz
~kiJana~
Kochani! Dziękuje że ze mną jesteście. Mam nadzieje że dobrze odbieracie tą książkę i doceniacie moje starania. Oby tak było dalej. Zostaniecie tu ze mną jeszcze?
Do następnego miśki
~wasza kiJana~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro