Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~5~

Szliśmy już dobrze 20 minut. Było cudownie. Tylko my trzymający się za ręke, RiMi, kilku przypadkowych ludzi i ciepły wiaterek. Czułam się jak w najpiękniejszym śnie. Moje przemyślenia przerwał Hobi.

-Aegi? Dałabyś radę przeskoczyć przez tą bramę? -zapytał i spojrzał na mnie

-jasne ale o co chodzi? Dlaczego mamy tam wchodzić? Nie będe się włamywacz na nie swoją posesję... Zresztą tu są kamery! -odpowiedziałam lekko zdenerwowana

-spokojnie... Jak wejdziemy to wszystko ci wyjaśnienia -dodał przeskakują przez ogrodzenie

(Tutaj włączyła się trochę moja natura 😂😂)

-a co z RiMi'm?- zapytałam wskazując na psa

-podaj mi go pomiędzy prentami- wyciągnął ręce w jego stronę i zabrał go do siebie

-mam nadzieję że nie będzie z tego żadnych problemów...- Westchnęłam i w jednej chwili znalazłam się po drugiej stronie

-wow...

-co? -spojrzałam na niego pytająco
-gdzie się tego nauczyłaś? Zrobiłaś to dużo pewniej i sprawniej niż ja- powiedział ze zdziwieniem

-nauczyłam się tego jak byłam mała... Ale nie czas na to... To wyjaśnisz mi co to za miejsce?

-tu kiedyś mieszkał mój "przyjaciel". Zmarł 2 lata temu i zapisał mi to miejsce w spadku... -zaczął

-w spadku?

-to był pan Shin SeokHyun. Milutki 65latek... Był dla mnie jak dziadek... Poznaliśmy się przypadkiem. Miałem wtedy 18 lat. Wracałem do domu i zobaczyłem jak się potyka i upada. Pomogłem mu wstać i pozbierać zakupy. Po krótkiej rozmowie okazało się że przyjaźnił się z moją babcią. Odprowadziłem go do domu. Potem codziennie odwiedziłem. Przechodziłem po pracy i grałem z nim w szachy. Zawsze mnie ogrywał. Pamiętam momenty gdy jeszcze nie był taki słaby... Ganialiśmy się wzdłuż brzegu tego jeziora i chlapaliśmy nawzajem wodą... Bawiliśmy się przy tym świetnie. Pewnego dnia odwiedziłem go w szpitalu... -urwał i spojrzał w moje oczy

-i co się działo dalej? -zapytałam z ciekawością

-to niestety było nasze ostatnie spotkanie... Ale zapamiętałem jego słowa. Powiedział: Hoseok... Na mnie już przyszedł czas ale na ciebie jeszcze coś czeka. Czeka na ciebie wymarzona kariera i ktoś podobny do mnie... To osoba z którą zżyjesz się i będziesz czuł przy niej tak jak przy nikim innym... Czekaj na nią cierpliwie. Obiecuje że ona niebawem przyjdzie.
Wtedy pielęgniarka wyprosiła mnie z sali ponieważ wieźli go na operację. Gdy jechał na salę operacyjną powiedział mi tylko: wszystko będzie dobrze... Uwierz w siebie...-powiedział łamiącym głosem a w moich oczach pojawiła się łza

-teraz już wiem że chodziło o ciebie- dokończył i wpił się w moje usta namiętnie je całując. Nagle usłyszałam jak ktoś głośno odchrząknął. Przestraszyłam się i  oderwałam od chłopaka. Zobaczyłam kogoś kogo nigdy bym się tam nie spodziewała

*

-ładnie się bawicie- odezwał się mężczyzna ubrany na czarno

-wypierdalaj z mojej posesji Min! Tyma razem nic nie popsujesz! -wydarł się Hobi

-chcesz się przekonać- zaśmiał się chamsko

-ona jest moja! Tylko spróbuj jej dotknąć! -w tym momencie zostałam odciągnięta od Hobiego. Pisałam przerażona i po chwili z nieznanych mi przyczyn moje usta stykały się z ustami Sugi. Oderwałam się od niego i przywaliłam mu z liścia

-ty pieprzony egoisto! -wypaliłam nie zwracając na nic uwagi- ty naprawdę nie widzisz nic poza końcem swojego kutasa! -wydarłam się a jakiś typ który przechodził obok krzywo na mnie spojrzał ~zajebiście~

-ty mała szmato! Nie będziesz się w taki sposób do mnie odnosić! -wręcz wrzasnął łapiąc mnie za ramię.

Skupiłam się z bólu i chwile później udało mi się wyrwać. Gdy tylko się odsunęłam Suga skończył z pięścią Hoseoka na twarzy

-jeszcze raz ją dotkniesz a grubo tego pożałujesz- warknął w jego stronę młodszy- dziwie się że żadna laska jeszcze nie powiedziała ci że jesteś nieopanowany gdy masz chcice- prychnął czym widocznie zranił ego drugiego

-żebym ja się zaraz nie zrobił nieopanowany dopiero- warknął szorstko

-żebym ja zaraz przypadkiem nie poczęstowała waszych twarzy pięścią! Ja też tu kurwa jestem! - wręcz wrzasnęłam.

Gdy Hoseok przywalił Yoongiemu widziałam jak mój pies odbiegł od nas i się gdzieś schował. Nienawidzi takich akcji.

-co kurwa?! -zapytał zdziwiony Suga a Hobi patrzył na mnie z otwartymi ustami

-to co słyszałeś! Wypierdalaj! Nie mam ochoty na ciebie patrzeć! Prędzej rzucę się pod auto niż dam ci się wyruchać! -krzyknęłam wkurwiona

-jeszcze zobaczymy -warknął i chwile później był już po drugiej strony bramy

-przepraszam Hobi... -powiedziałam i westchnęłam ciężko

-nic się nie stało. To było na miejscu. Dziękuje że postawiła nas w takiej sytuacji bo inaczej byśmy się chyba pozabijali... -westchnął cicho a ja odeszłam kawałek

-wiem

-do kąd idziesz? -zapytał zdziwiony

-po RiMi'ego... Spierdolił gdy przywaliłeś Yoongiemu w morde- westchnęłam lekko podśmiewując się pod nosem. Po chwili wróciłam z psem na rękach

-przepraszam cię maluchu- pogłaskał go- no i oczywiście ciebie też kochanie... Miało być tak wyjątkowo ale ten idiota wszystko spierdolił...

-spokojnie... Przejdźmy się wzdłuż brzegu tego jeziora i pobawmy się trochę z RiMi'm a potem wrócimy. Dobrze? -uśmiechnęłam się

-yhym- powiedział i cmoknąć mnie w czoło.

*kilka minut później *

Chodziliśmy spokojnie po "plaży". Trzymaliśmy się za ręce. Wreszcie czułam się bezpiecznie.

-dlaczego ty to robisz? Możesz mieć przecież każdą...

-nie chce każdej... Chce tylko ciebie... Po prostu się w tobie zakochałem... -powiedział i mnie pocałował

-ja też cię kocham Hobi... Ale dalej nie mogę tego pojąć... Jeszcze wczoraj nie miałam nic a teraz...? Spełniają się moje najskrytsze marzenia... No oprócz akcji z Yoongim... -westchnęłam cicho

-los tak chciał... No ale życie takie jest... Daje coś dobrego ale też złego... Trzeba się przyzwyczaić- uśmiechnął się

-czyli... Ty chcesz... -nię dokończyłam no chłopak mi przerwał

-chce z tobą być bo kocham cie najbardziej na świecie- dokończył i mnie podniósł.

Zaczął mnie całować. W pewnym momencie coś we mnie pękło. Odsunęłam się od niego i szepnęłam jakby sama do siebie:

-związek opiera się na zaufaniu i tolerancji... -moje oczy się zaświeciły

-oczywiście że tak... -szepnął i po chwili dostrzegł moją mine- coś się stało chagi? -zapytał troskliwie

-ja... Ja muszę ci coś powiedzieć- w tym momencie w moich oczach pojawiły się łzy a serce zakuło mnie strasznie mocno.

-o co chodzi skarbie? -podniósł mój podbródek i zmusił do patrzenia w jego oczy. Szybko odwróciłam wzrok i przełknęłam głośno ślinę.

*kiJana*

Hejcia! Jak myślicie? Co Janggwa chce mu powiedzieć? Możecie pisać w kom. (Pssytt. Następne rozdziały będą trochę darmowe więc jeśli wczówasz się w postać może ci się zrobić smutno(?)... (Z góry przepraszam😘) Mam nadzieję że ten rozdział wam się podobał i że będziecie czekać na kolejne. Do następnego klusie ❤❤

*dziękuje*

*wasza kiJana*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro