~5~
Szliśmy już dobrze 20 minut. Było cudownie. Tylko my trzymający się za ręke, RiMi, kilku przypadkowych ludzi i ciepły wiaterek. Czułam się jak w najpiękniejszym śnie. Moje przemyślenia przerwał Hobi.
-Aegi? Dałabyś radę przeskoczyć przez tą bramę? -zapytał i spojrzał na mnie
-jasne ale o co chodzi? Dlaczego mamy tam wchodzić? Nie będe się włamywacz na nie swoją posesję... Zresztą tu są kamery! -odpowiedziałam lekko zdenerwowana
-spokojnie... Jak wejdziemy to wszystko ci wyjaśnienia -dodał przeskakują przez ogrodzenie
(Tutaj włączyła się trochę moja natura 😂😂)
-a co z RiMi'm?- zapytałam wskazując na psa
-podaj mi go pomiędzy prentami- wyciągnął ręce w jego stronę i zabrał go do siebie
-mam nadzieję że nie będzie z tego żadnych problemów...- Westchnęłam i w jednej chwili znalazłam się po drugiej stronie
-wow...
-co? -spojrzałam na niego pytająco
-gdzie się tego nauczyłaś? Zrobiłaś to dużo pewniej i sprawniej niż ja- powiedział ze zdziwieniem
-nauczyłam się tego jak byłam mała... Ale nie czas na to... To wyjaśnisz mi co to za miejsce?
-tu kiedyś mieszkał mój "przyjaciel". Zmarł 2 lata temu i zapisał mi to miejsce w spadku... -zaczął
-w spadku?
-to był pan Shin SeokHyun. Milutki 65latek... Był dla mnie jak dziadek... Poznaliśmy się przypadkiem. Miałem wtedy 18 lat. Wracałem do domu i zobaczyłem jak się potyka i upada. Pomogłem mu wstać i pozbierać zakupy. Po krótkiej rozmowie okazało się że przyjaźnił się z moją babcią. Odprowadziłem go do domu. Potem codziennie odwiedziłem. Przechodziłem po pracy i grałem z nim w szachy. Zawsze mnie ogrywał. Pamiętam momenty gdy jeszcze nie był taki słaby... Ganialiśmy się wzdłuż brzegu tego jeziora i chlapaliśmy nawzajem wodą... Bawiliśmy się przy tym świetnie. Pewnego dnia odwiedziłem go w szpitalu... -urwał i spojrzał w moje oczy
-i co się działo dalej? -zapytałam z ciekawością
-to niestety było nasze ostatnie spotkanie... Ale zapamiętałem jego słowa. Powiedział: Hoseok... Na mnie już przyszedł czas ale na ciebie jeszcze coś czeka. Czeka na ciebie wymarzona kariera i ktoś podobny do mnie... To osoba z którą zżyjesz się i będziesz czuł przy niej tak jak przy nikim innym... Czekaj na nią cierpliwie. Obiecuje że ona niebawem przyjdzie.
Wtedy pielęgniarka wyprosiła mnie z sali ponieważ wieźli go na operację. Gdy jechał na salę operacyjną powiedział mi tylko: wszystko będzie dobrze... Uwierz w siebie...-powiedział łamiącym głosem a w moich oczach pojawiła się łza
-teraz już wiem że chodziło o ciebie- dokończył i wpił się w moje usta namiętnie je całując. Nagle usłyszałam jak ktoś głośno odchrząknął. Przestraszyłam się i oderwałam od chłopaka. Zobaczyłam kogoś kogo nigdy bym się tam nie spodziewała
*
-ładnie się bawicie- odezwał się mężczyzna ubrany na czarno
-wypierdalaj z mojej posesji Min! Tyma razem nic nie popsujesz! -wydarł się Hobi
-chcesz się przekonać- zaśmiał się chamsko
-ona jest moja! Tylko spróbuj jej dotknąć! -w tym momencie zostałam odciągnięta od Hobiego. Pisałam przerażona i po chwili z nieznanych mi przyczyn moje usta stykały się z ustami Sugi. Oderwałam się od niego i przywaliłam mu z liścia
-ty pieprzony egoisto! -wypaliłam nie zwracając na nic uwagi- ty naprawdę nie widzisz nic poza końcem swojego kutasa! -wydarłam się a jakiś typ który przechodził obok krzywo na mnie spojrzał ~zajebiście~
-ty mała szmato! Nie będziesz się w taki sposób do mnie odnosić! -wręcz wrzasnął łapiąc mnie za ramię.
Skupiłam się z bólu i chwile później udało mi się wyrwać. Gdy tylko się odsunęłam Suga skończył z pięścią Hoseoka na twarzy
-jeszcze raz ją dotkniesz a grubo tego pożałujesz- warknął w jego stronę młodszy- dziwie się że żadna laska jeszcze nie powiedziała ci że jesteś nieopanowany gdy masz chcice- prychnął czym widocznie zranił ego drugiego
-żebym ja się zaraz nie zrobił nieopanowany dopiero- warknął szorstko
-żebym ja zaraz przypadkiem nie poczęstowała waszych twarzy pięścią! Ja też tu kurwa jestem! - wręcz wrzasnęłam.
Gdy Hoseok przywalił Yoongiemu widziałam jak mój pies odbiegł od nas i się gdzieś schował. Nienawidzi takich akcji.
-co kurwa?! -zapytał zdziwiony Suga a Hobi patrzył na mnie z otwartymi ustami
-to co słyszałeś! Wypierdalaj! Nie mam ochoty na ciebie patrzeć! Prędzej rzucę się pod auto niż dam ci się wyruchać! -krzyknęłam wkurwiona
-jeszcze zobaczymy -warknął i chwile później był już po drugiej strony bramy
-przepraszam Hobi... -powiedziałam i westchnęłam ciężko
-nic się nie stało. To było na miejscu. Dziękuje że postawiła nas w takiej sytuacji bo inaczej byśmy się chyba pozabijali... -westchnął cicho a ja odeszłam kawałek
-wiem
-do kąd idziesz? -zapytał zdziwiony
-po RiMi'ego... Spierdolił gdy przywaliłeś Yoongiemu w morde- westchnęłam lekko podśmiewując się pod nosem. Po chwili wróciłam z psem na rękach
-przepraszam cię maluchu- pogłaskał go- no i oczywiście ciebie też kochanie... Miało być tak wyjątkowo ale ten idiota wszystko spierdolił...
-spokojnie... Przejdźmy się wzdłuż brzegu tego jeziora i pobawmy się trochę z RiMi'm a potem wrócimy. Dobrze? -uśmiechnęłam się
-yhym- powiedział i cmoknąć mnie w czoło.
*kilka minut później *
Chodziliśmy spokojnie po "plaży". Trzymaliśmy się za ręce. Wreszcie czułam się bezpiecznie.
-dlaczego ty to robisz? Możesz mieć przecież każdą...
-nie chce każdej... Chce tylko ciebie... Po prostu się w tobie zakochałem... -powiedział i mnie pocałował
-ja też cię kocham Hobi... Ale dalej nie mogę tego pojąć... Jeszcze wczoraj nie miałam nic a teraz...? Spełniają się moje najskrytsze marzenia... No oprócz akcji z Yoongim... -westchnęłam cicho
-los tak chciał... No ale życie takie jest... Daje coś dobrego ale też złego... Trzeba się przyzwyczaić- uśmiechnął się
-czyli... Ty chcesz... -nię dokończyłam no chłopak mi przerwał
-chce z tobą być bo kocham cie najbardziej na świecie- dokończył i mnie podniósł.
Zaczął mnie całować. W pewnym momencie coś we mnie pękło. Odsunęłam się od niego i szepnęłam jakby sama do siebie:
-związek opiera się na zaufaniu i tolerancji... -moje oczy się zaświeciły
-oczywiście że tak... -szepnął i po chwili dostrzegł moją mine- coś się stało chagi? -zapytał troskliwie
-ja... Ja muszę ci coś powiedzieć- w tym momencie w moich oczach pojawiły się łzy a serce zakuło mnie strasznie mocno.
-o co chodzi skarbie? -podniósł mój podbródek i zmusił do patrzenia w jego oczy. Szybko odwróciłam wzrok i przełknęłam głośno ślinę.
*kiJana*
Hejcia! Jak myślicie? Co Janggwa chce mu powiedzieć? Możecie pisać w kom. (Pssytt. Następne rozdziały będą trochę darmowe więc jeśli wczówasz się w postać może ci się zrobić smutno(?)... (Z góry przepraszam😘) Mam nadzieję że ten rozdział wam się podobał i że będziecie czekać na kolejne. Do następnego klusie ❤❤
*dziękuje*
*wasza kiJana*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro