~21~
Siedziałam zapatrzona w telefon. Po chwili usłyszałam otwieranie się drzwi i stanął w nich...
-Yoongi? -powiedziałam zdziwiona gdy ujrzałam go w drzwiach
-nikt miał się o tym nie dowiedzieć- warknął podchodząc do mnie
-nie mogłam mu nie powiedzieć... Prędzej czy później i tak by to wyszło na jaw- poprawiłam sobie poduszkę
-ale mógł dowiedzieć się później a teraz każdy będzie miał do nas problem. Naprawdę tego nie rozumiesz? -zbliżył się do mnie niebezpiecznie
-rozumiem ale dowiedział się teraz i czasu już nie cofniesz. Powinniśmy teraz myśleć o tym co będzie jeśli dowiedzą się w pracy bo tam to raczej bokiem nie pójdzie- spojrzałam mu w oczy
-a nie sądzisz że lepiej będzie jak znikniesz? -przekręcił lekko głowę spoglądając na mnie z chytrym uśmieszkiem
-słucham? Nie po to tu przejeżdżałam żeby wracać do Ddaegu. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo i nawet na to nie licz- syknęłam i usłyszałam że ktoś wchodzi na salę
-proszę wyjść. Zabieramy panią na badania- rzuciła oschle pielęgniarka i podjechała do mnie z wózkiem
Usiadłam na nim a Yoongi opuścił pomieszczenie. Po chwili byłam już na badaniach.
*
Moje wyniki były na tyle dobre że po kilku dniach mogłam wrócić do domu. Nie miałam kontaktu z Hoseokiem przez jeszcze kilka następnych dni w których byłam na zwolnieniu.
Nadszedł dzień w którym miałam wrócić do pracy. Czułam że będzie to jeden z gorszych dni ostatniego miesiąca.
*Hoseok POV*
Przez ostatni tydzień nie chodziłem do pracy. Nie musiałem. Nie byłem tam wcale potrzebny. Tego dnia jednakże musiałem się tam pojawić.
Nie czułem się najlepiej. Dalej nie mogłem pogodzić się z tym co powiedziała mi Janggwa... Z jednej strony czułem obrzydzenie i nie miałem ochoty jej więcej widzieć ale z drugiej jednak też nie byłem bez winy.
-ciekawe jak długo miała zamiar to jeszcze ukrywać- syknąłem sam do siebie niechętnie jedząc śniadanie
-kto? Co? O co chodzi Hyung?- spytał Kook słysząc moje słowa
-o nic Kook. Nie wpierdalaj się w nie swoje sprawy. Nie powinno cię to obchodzić. Zajmij się sobą- fuknąłem i wstałem od stołu kierując się w stronę swojego pokoju
-Hyung! A co z twoim śniadaniem? -krzyczała ale miałem go totalnie gdzieś
Nie miałem ochoty na jedzenie. Nie wtedy... To wszystko mnie przerastało i wypierało ze mnie wszelkie pozytywne emocje.
*
Nadszedł ten czas. Musiałam iść do pracy. Tak bardzo bałem się spotkania z Janggwą... To mogło się źle skończyć...
*Janggwą POV*
Pojechałam do wytwórni. Zobaczyłam tam resztę wizażystów nie miałam ochoty by z nimi rozmawiać więc ich wyminęłam
-Janggwa! Jak się czujesz? -spytała ta która najbardziej życzyła mi pójścia do piekła
-dobrze- odpowiedziałam uśmiechając się sztucznie i udałam się do garderoby
Weszłam do garderoby i przygotowałam się do pracy. Nie miałam ochoty pracować z Hoseokiem ale nie miałam innego wyboru.
Wszyscy już pracowali a ja nadal czekałam na Hoseoka. Nie było go. Po chwili dostałam informacje że odwołał sesje.
-zajebiście- syknęłam wychodząc z wytwórni
Postanowiłam do niego napisać.
Ja:gdzie jesteś? Czemu odwołałeś sesje?
Niestety nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Wkurwiona wsiadłam w samochód i pojechałam do domu.
*
Weszłam do domu. Rzuciłam swoje rzeczy na szafkę i poszłam do salonu. Usiadłam na kanaie i włączyłam swoją ulubioną dramę. Zaczęłam ją oglądać. Gdy tylko rozsiadłam się wygodnie na kanapie usłyszałam pukanie do drzwi
-H...Hoseok?- powiedziałam zdziwiona gdy zobaczyłam go w progu moich drzwi
-przemyślałem sobie to wszystko... Wybaczam ci... Ja po prostu nie potrafię bez ciebie żyć rozumiesz?- mówił patrząc prosto w moje oczy- ja po prostu nie potrafię- jęknął cicho i wpił się namiętnie w moje usta
Nareszcie od kilkunastu ostatnich dni czułam się tak jak powinnam...Tak jak na samym początku gdy poznałam Hobiego. Plułam sobie w brodę za to że go zdradziłam... To był największy błąd jaki mogłam w ogóle popełnić.
-przepraszam cię... Byłeś dla mnie tak dobry a ja tak bardzo zjebałam... Gdyby nie to to wszystko byłoby inaczej wiesz? Nie byłoby tylu niepotrzebnych spięć i zgrzytów między nami i zespołem... To wszystko przeze mnie... Nie wierzę że mogłam w ogóle coś takiego zrobić...
-to nie tylko twoja wina... Ja też zjebałem...Nie miałem prawa tak reagować... to nie tylko ty zawaliłaś i nie ty ukrywałaś przez cały czas że prawie zniszczyłem ci życie...
-przestań już... Nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać... Cieszmy się tym co jest tu i teraz rozumiesz?- spojrzałam mu prosto w oczy- chce wreszcie zapomnieć- powiedziałam ledwo słyszalnie i wtuliłam się w jego klatkę piersiową
-kocham cię bardzo wiesz?- przytulił mnie mocno
-wiem Hobi... Ja ciebie też
-chodźmy do łóżka- szepnął mi na ucho
-A...Ale teraz?- zająknęłam się słysząc jego propozycję
-oj ty mój głuptasie- zaśmiał się cicho- położyć się z tobą chciałem- ponownie się zaśmiał i wziął mnie na ręce
-no wiesz... Nie żeby coś ale to zabrzmiało dość dwuznacznie- zaśmiałam się cicho
-oj wiem...No ale nie miałem tego na myśli- prychnął i położył mnie na łóżku
-chodź tu do mnie- zaśmiałam się i przyciągnęłam go do siebie- nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakowało- pocałowałam go lekko
-mi ciebie też...Cały czas o tobie myślałem i w końcu doszedłem do wniosku że nie mogę tak po prostu od ciebie odejść -powiedział i przytulił mnie mocno
*
Minęło kilka godzin. Spaliśmy jak małe dzieci. Gdy się obudziłam Hobi siedział już na łóżku. Podniosłam się i usiadłam obok niego
-dlaczego mnie nie obudziłeś? Przecież posiedziałabym z tobą a nie...- przytuliłam go lekko
-wiem ale... Nie chciałem cię budzić... Tak słodko wyglądasz kiedy śpisz...- westchnął chowając telefon
- co się dzieje Hoseok?- spojrzałam mu prosto w oczy
-ja...Ja muszę ci coś powiedzieć...
*POLSAT*
~kiJana~
Dzieńdobry! Wracam do was z kolejnym polsatem. Nienawidzicie mnie już za to wiem...No ale tak już jest hah...
(I tak wiem rozdział miał być wczoraj ale totalnie wyleciało mi to z głowy... Przepraszam)
*wasza kiJana*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro