X.3.
Nadine nie wyglądała na zdziwioną widokiem córki i jej chłopaka.
– Miałam właśnie robić obiad. Macie jakieś preferencje? – spytała.
– Mamo, ja zrobię – oznajmiła Léa. – Damien mi pomoże. A ty sobie odpocznij. Wyglądasz na zmęczoną.
– Dobrze, skarbie. A ty dziś wychodzisz?
– Tak, idziemy wieczorem na dyskotekę.
– W porządku.
– A u ciebie w porządku? – Léa miała wrażenie, że jej mama jest apatyczna.
– Tak, córciu.
– To czemu wróciłaś wcześniej z pracy?
– Mam coś do załatwienia. Tylko zjem i znowu wychodzę – odparła.
– Okej. W takim razie odpocznij sobie, zawołam cię na obiad.
Nadine poszła na górę, a Léa zaprzęgła Damiena do roboty.
– Obierz mi, proszę, cebulę do sałatki. I pokrój drobno.
– Jasne, szefowo. – Chłopak jej zasalutował.
To mi się podoba. Léa zachichotała, wyciągając z lodówki filet z kurczaka, który zamierzała pokroić w kostkę i podsmażyć.
Sałatka wyszła pyszna, w sam raz na taki gorący dzień. Léa wyjęła trzy talerze i zawołała mamę na obiad. Nadine zjadła niewielką porcję, ale pochwaliła sałatkę córki.
– Damien też pomagał. Kroił cebulę – oznajmiła z dumą Léa.
– Bardzo ładne talarki, cieniutkie i kształtne, znać sprawną rękę – zachichotała jej mama, a chłopak zaczerwienił się na twarzy. – Cieszę się, że umiecie coś zrobić razem. Rozumiem, że wyjście wieczorem na dyskotekę jest aktualne? W taki upał? Nie wolelibyście pójść na baseny?
Léa spojrzała zaskoczona na mamę. Że też sama na to nie wpadłam!
– To już może jutro, mamuś?
– Jutro, w niedzielę, kiedy chcecie.
– Dzięki, świetny pomysł. – Léa obeszła stół dookoła i uścisnęła mamę.
– Nie ma sprawy. Wracam do swoich spraw. Pa. – Nadine oddała uścisk córce i też wstała od stołu.
– Ja posprzątam! – zaoferowała się Léa.
– A ja pomogę – dodał Damien.
– Świetnie, dzieciaki. Bawcie się dobrze.
Kiedy Nadine wyszła, a Léa i Damien posprzątali w kuchni, dziewczyna przytuliła się do swojego chłopaka.
– Pat z Adrienem też idą z nami na dyskotekę? – spytała.
– Myślałem, że pójdziemy sami...
– No ale w grupie raźniej no i ma kto pilnować rzeczy i drinków w razie czego – zauważyła.
– Okej, to zapytamy. A teraz wracajmy do twojego pokoju. Mamy niedokończone sprawy. – Damien puścił do niej oko, a ona się zawstydziła i ucieszyła jednocześnie.
*
Impreza udała się nawet lepiej niż się spodziewali. Oprócz Patricii i jej chłopaka, w klubie pojawiło się kilkoro znajomych ze szkoły Léi i Pat oraz parę osób z roku Damiena, którzy tak jak on świętowali zdany egzamin.
Muzyka była na czasie, idealnie wpasowała się w gust Léi. Damien nie narzekał, raźnie dotrzymywał jej kroku w tańcu. Oboje pozwolili sobie na zabawę na całego, wytańczyli się do oporu, wypili więcej alkoholu niż planowali i wrócili do domu dopiero nad ranem. A dokładniej to Damien odprowadził Léę i zasnął w ubraniu na jej łóżku. Zresztą razem z nią.
Tak rano zastała ich Nadine, która zamknęła drzwi sypialni Léi i pozwoliła im się wyspać.
*
W sobotę rano Nadine nie była ani odrobinę w lepszym nastroju niż poprzedniego ranka. I, tak jak poprzednio, Léon Navarro zdecydował się pojawić się bez zaproszenia, ale tym razem skopał jej humor doszczętnie.
Słysząc pukanie do drzwi, otworzyła, nie spodziewając się nikogo. Léon wszedł jak do siebie. Z oczu ciskał gromy.
– Cześć – odezwała się nieśmiało, zaskoczona jego wrogą postawą. – Coś się stało, że wpadasz jak do siebie i nawet się nie przywitasz? Léa śpi po imprezie.
– Nie przyszedłem do Léi, choć... w jej sprawie – odpowiedział wtedy zimnym tonem.
– Okej, wejdziesz dalej czy będziemy rozmawiać w przedpokoju?
– Uprzedzam cię, że nie mam nastroju na twoje fochy, Nadine – syknął, wchodząc jednak za nią do kuchni.
– Już mówiłam, że niczego od ciebie nie oczekuję.
– Ale ja oczekuję czegoś od ciebie. Najlepiej prawdy – warknął.
– Jak mam to rozumieć? – Była coraz bardziej zaskoczona.
– Chcę testów na ojcostwo.
– To już chyba musisz ustalić sobie z Léą – zauważyła. – Jest pełnoletnia, a ty nigdy nie zapłaciłeś złamanego grosza alimentów. Twoje prawa rodzicielskie już wygasły.
– Zrób coś, żeby się zgodziła – zażądał.
– Dlaczego?
– Bo mam podstawy, żeby podejrzewać, że mnie okłamałaś.
– Chyba ci się już wszystkie klepki poprzestawiały! – wkurzyła się. – W tej chwili wyjdź z mojego domu! Nie chcę cię więcej widzieć, ty bucu! – warknęła, praktycznie wypychając go z kuchni i wskazując mu drzwi.
– Nie możesz tak po prostu mnie wyrzucić!
– Nie? To patrz! – Otworzyła drzwi i wskazała mu palcem kierunek.
Léon wyszedł, pomstując w myślach na tę oszustkę i obiecując zemstę.
Zaledwie godzinę wcześniej jego matka przyjęła dziwnego człowieka, jak się okazało detektywa, któremu zleciła test genetyczny na podstawie włosów jego i Léi. Najpierw się wkurzył, słysząc o tym, ale kiedy zobaczył wynik... Według tego testu nie było żadnej szansy, żeby był biologicznym ojcem Léi. Ale ponieważ nie do końca ufał metodom swojej matki, postanowił zażądać prawdy od Nadine. Jej zdecydowana reakcja tylko go rozjuszyła. Mogła iść w zaparte, mogła nie wiedzieć, kto był ojcem. A może wiedziała i nie chciała się przyznać??? Najgorsze było to, że Léa była dla niego córką. Zdążył już ją pokochać. I jak mam to teraz odkręcić?
*
Nadine była wściekła. Dawno już nikt jej nie wkurzył tak jak ten bezczelny typ. Nawet teraz, kiedy po tylu latach przyznał się do błędu, zamierzał podawać w wątpliwość jej szczerość i uczucia, którymi go kiedyś darzyła? Jak on tak może? – płakała. A ja już prawie uwierzyłam, że się zmienił...
Postanowiła zrobić wszystko, żeby Léa nigdy nie zgodziła się na żadne badania. Nie można tak traktować własnej córki, do cholery!
Musiała jednak poczekać, aż młoda wstanie, żeby z nią porozmawiać.
Tymczasem trudno było jej skupić się na czymkolwiek. Miotała się po domu, biorąc się za różne zajęcia i porzucając je szybko. Tak zeszło jej aż do południa, kiedy postanowiła jednak obudzić zmordowanych imprezowiczów. Zamierzała zamówić Damienowi taksówkę do domu i porozmawiać z Léą sam na sam, zanim zacznie dobijać się do niej ojciec.
*
Léon też był wściekły. Sam nie wiedział, czy bardziej na Nadine, która okazała się taka nieustępliwa, czy na matkę, która wbiła kij w mrowisko. Przecież nie mógł mieć pewności, co za próbki ona dała do tego nieoficjalnego badania. Twierdziła, że zabrała włos z ubrania Léi, ale przecież... Mój Boże! Przecież ludzie mają na ubraniach również włosy innych ludzi!
W tym momencie pożałował swojego wybuchu. Do niepewności doszło poczucie winy, że być może znowu skrzywdził Nadine. Ale nie mógł ot tak tam wrócić i tego odkręcić, dopóki nie będzie miał pewności. Léa musi zgodzić się na to badanie! To zamknie mojej matce usta i przestanie wymyślać. Tylko czy Nadine kiedykolwiek mi wybaczy?
$$$
Leon przez swoją porywczość tylko sobie robi kłopoty :-D Znacie ludzi, którzy najpierw mówią, a potem myślą? ;-)
Greta_Eden Dzięki za wsparcie. MoJoB9 Pierwszy raz spotykam kogoś, kto lubi zmywać :-D Kiedy przyjeżdżasz do Polski? :-D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro