VI.6.
Damien zdecydował się zostać z Léą, żeby nie była w domu sama, ale poprosił, żeby zostawiła mu koc i poduszkę na kanapie na dole.
– Czemu nie chcesz spać ze mną? – spytała z fochem.
– Wiem, do czego dążysz, młoda, ale nic z tego.
– Ale dlaczego?
– Bo to nie będzie miało nic wspólnego ze spaniem.
– Będę grzeczna, obiecuję.
– Ale ja nie mogę ci obiecać, że będę grzeczny. Gdybym wiedział, co ci chodzi po głowie...
– To co? – spytała prowokująco.
– To bym się nie zgodził zostać.
– To aż takie straszne, że chciałabym być blisko? – zaszlochała Léa. – Aż tak mnie nie chcesz?
Damien zgłupiał. Przed chwilą się ze mną droczyła, a teraz... płacze?
– Słoneczko. – Podszedł i objął ją. Nie pomógł mu fakt, że była w kusej piżamce, kończącej się tuż pod pośladkami. Skądinąd kształtnymi. Oszaleję przez tę małą wariatkę!
– Co? – Pociągnęła nosem.
– Chciałem, żeby to było wyjątkowe przeżycie dla nas obojga, ale szczególnie dla ciebie. A ja nie mam nawet gaci na zmianę. Poza tym musisz się skupić na nauce, niedługo masz maturę. Niepotrzebne ci takie emocje.
– A co ma matura do tego, że ci się nie podobam?
A ta znowu swoje!
– Głupolu ty! Bardzo mi się podobasz. Uwielbiam cię. Tylko przez tę historię z twoimi rodzicami... nie chciałem, żebyś myślała, że mi tylko na jednym zależy.
– A na czym ci zależy?
– Na tobie. Kocham cię, Léo. Tak na poważnie.
– To śpij ze mną. Mam w nosie, że nie masz majtek na zmianę. Chcę się przytulić i mieć cię blisko. Chcę cię dotykać i żebyś ty dotykał mnie. Nie jestem dzieckiem. Nie musisz przy mnie udawać, że wcale tego nie chcesz. I nie mówię, że mamy iść na całość, Damien – wyjaśniła. – Ale nie chcę też, żebyśmy się unikali, bo coś się może stać.
Chłopak rozważył słowa dziewczyny i doszedł do wniosku, że jej strategia ma sens. Mówiła sensownie i była przekonana, że tego właśnie chce. Wyszło na to, że to on był panikarzem, a taka rola nie bardzo mu leżała.
– Zgoda.
Léa powstrzymała pisk radości.
– Ale jednak bym poszedł pod prysznic. Nie macie tu jakichś rzeczy twojego ojczyma?
– Zaraz sprawdzę u mamy i ci przyniosę. Leć do łazienki. Ręcznik znajdziesz w szafce po prawej. A po lewej powinny być nowe szczoteczki do zębów.
– Okej.
Damien poszedł do łazienki. Rzeczywiście znalazł ręczniki w szafce. Wziął jeden, rozebrał się i wszedł do kabiny. I wtedy się zatrzymał. Ze wstydem musiał przyznać, że nie wie, jak uruchomić prysznic. Kiedy zaczął eksperymentować z przyciskami na ścianie, najpierw na głowę polała mu się lodowata woda, a za chwilę ukrop. Dobrze, że zdążył odskoczyć.
Léa w tym czasie znalazła jakieś bokserki i koszulkę w szufladzie Jean-Luka w garderobie mamy. Obiecała sobie, że wypierze je z samego rana, wysuszy, a potem odłoży na miejsce. Wróciła do łazienki i zobaczyła, że jej chłopak męczy się z prysznicem. Kabina była zaparowana, więc musiał puścić zbyt gorącą wodę.
– Hej, żyjesz? – spytała kontrolnie. – Ogarnąłeś?
– W życiu. Jak to się obsługuje? – syknął zza szyby.
– Mogę wejść?
– Tak, jeśli wcześniej podasz mi ręcznik.
Léa otworzyła drzwi kabiny i wsunęła do środka rękę z ręcznikiem.
– Już możesz wejść – odpowiedział Damien po chwili.
Otworzyła szerzej drzwi i weszła do środka boso. Damien stał owinięty ręcznikiem i miał wkurzoną minę.
– Przepraszam, mogłam ci od razu wyjaśnić, jak to działa. Nie pomyślałam, że to takie dziwne.
– Jest dziwne.
– Popatrz. – Wskazała na panel na ścianie. – Czerwony przycisk to gorąca, a niebieski zimna. Jak wciśniesz oba, leci letnia. Plusem i minusem regulujesz temperaturę. Ten trójkąt to deszczownica. A jak go nie wciśniesz, będzie leciało z węża.
– Brzmi logicznie.
– Bo jest. Ale już zapomniałam, jak było, kiedy się tu wprowadziłam z mamą. Parę lat już minęło.
– W porządku. Przyniosłaś mi jakieś ubrania?
– Tak, zostawiłam na umywalce.
– Dziękuję.
– Damien?
– Co?
– Jesteś wkurzony na mnie za ten prysznic?
– Nie na ciebie. Na to, że jestem taki nieogarnięty. W życiu nie widziałem takiego rozwiązania. Myślałem, że istnieją tylko pokrętła i mieszacze.
– Przepraszam. Naprawdę nie...
– Przestań, mała – przerwał jej z uśmiechem. – Idź już lepiej do siebie, zaraz przyjdę.
– Jasne.
Léa poszła do sypialni i usiadła na łóżku. Czuła strach i ekscytację. Obawiała się też, że afera z prysznicem popsuła humor chłopaka. Niedługo jednak Damien przyszedł do niej i wyglądało na to, że humor miał niezły, ale... wyglądał dziwnie w za dużych bokserkach i koszulce. Fakt, Jean-Luc był potężnym mężczyzną i mało kto mógł mu dorównać gabarytami. Ale Damien nie musiał mieć dwóch metrów wzrostu, żeby się jej podobać. Był najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego w życiu poznała. Zakochała się w jego jasnych włosach i błękitnych oczach na długo zanim zamieniła z nim pierwsze zdanie. A teraz był u niej. Kochał ją.
– Ślicznie wyglądasz w tej piżamce.
Zarumieniła się jak piwonia, ale Damien zaraz był przy niej.
– Nie jest ci zimno, słoneczko? – spytał, obejmując ją ramieniem.
– Już nie – odparła, rumieniąc się jeszcze bardziej.
Wtedy ją pocałował.
Léa zamruczała, poddając się pieszczocie.
– Nawet nie wiesz, jak długo marzyłem o tym, że tu będę – szepnął, kiedy na chwilę oderwał się od jej ust.
– Ja też – odparła cicho i zawstydziła się jeszcze bardziej.
– Ty się nie wstydź, tylko właź pod kołdrę. Nie chcę, żebyś zmarzła.
– Zgasisz światło?
– A nie wywołam alarmu? – zażartował, wskazując dziwne wyłączniki z pokrętłem zamiast przycisku.
– Przekręć maksymalnie w lewo aż usłyszysz kliknięcie – pouczyła go.
Damien wykonał instrukcję, a kiedy światło zgasło, wsunął się pod kołdrę obok niej.
Chwilę później oboje wiedzieli, że to nie był najlepszy pomysł.
Damien poczuł, że zapanowanie nad emocjami w tej sytuacji jest po prostu niemożliwe. Czuł jej zapach, miękkie i ciepłe ciało przytulone do niego... tyłem.
– Léa – szepnął jej prosto w kark. Zadrżała.
– Tak?
– To są tortury. Nie wypinaj się tak do mnie, proszę.
– To jak mam się położyć?
– Na plecach.
– Okej.
Léa przekręciła się na plecy. Leżała teraz bokiem do swojego chłopaka. On leżał nadal na boku i położył jedną rękę na jej brzuchu. Praktycznie wstrzymała oddech, ale przed chwilę nie działo się nic, więc zaczęła oddychać spokojnie.
– Czy tak lepiej? – spytała kontrolnie.
– Nie pytaj, mała. Nie mam pojęcia, jak zasnę.
Ani ja – pomyślała Léa, ale nie miała odwagi tego przyznać. A potem Damien wsunął dłoń pod jej koszulkę i zaczął gładzić jej brzuch. Fakt, że miała na sobie majtki w niczym nie pomógł. Czuła się przy nim naga, kiedy eksplorował powierzchnię jej ciała pod piżamą.
– Jesteś taka gładka – szeptał, wspinając się dotykiem do jej piersi. Kiedy musnął jedną palcami, przeszedł przez nią prąd, który skumulował się między udami.
– Boże – jęknęła.
– Damien – poprawił ją.
– Czemu to jest takie przyjemne? – spytała.
– Dopiero będzie ci przyjemnie, słoneczko – odparł i podniósł się na drugim ramieniu. A potem załapał zębami za jej koszulkę i podciągnął ją do góry, odsłaniając całe piersi o idealnym kształcie i kolorze. I pocałował najpierw jedną, a potem drugą pierś. I zaczął je lizać, kończąc za każdym razem na sutkach, które okrążał językiem.
Léa zamknęła oczy i chłonęła doznania, jęcząc cicho. Nie miała pojęcia, że dojdzie do takiego momentu, kiedy pozwoliłaby mu na wszystko, byle tylko nie przerywał.
Damien zaczął wtedy zniżać się pocałunkami do jej majtek. W końcu bezceremonialnie je zdjął, a ona nawet nie zaprotestowała. Kiedy uderzył go jej zapach, przypomniał sobie, co zrobił kiedyś na dyskotece i postanowił sprawdzić, ile Léa z tego pamięta.
$$$
Bonus 3/5. Ciekawi, co te dzieciaki namotają? :-D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro