Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II - Żyli długo i szczęśliwie?

Styczeń 2022, Paryż

Léon jeszcze raz pochylił się nad dokumentami z banku, które przekazała mu matka. Kurwa, muszę szukać pracy – jęknął, złapawszy się za głowę.

Burdel w papierach firmy ojca był jeszcze gorszy niż to, co zastał we własnej angielskiej spółce po odejściu Gabriela. A co gorsze, matka miała rację. Interes, na którym kiedyś jego ojciec dorobił się fortuny, chylił się ku upadkowi. Albo rynek się zepsuł, albo to tata na starość stracił smykałkę do biznesu. A możliwe, że po prostu nie nadążał za duchem czasu. Tego jednak nie udałoby się ustalić bez przeprowadzenia solidnego zewnętrznego audytu, na który nie było go stać. Rodzicom bieda nie groziła, bo mieli inne źródła dochodów, między innymi z wynajmu nieruchomości, w które swego czasu mądrze zainwestował Joseph Navarro. Co innego on. Pieniądze, które miał odłożone lub ulokowane w różnych funduszach inwestycyjnych, były nie do ruszenia ze względu na wysoką stopę procentową obecnie. Żal było zrywać umowy. Po zamknięciu firmy w Londynie i rozliczeniu się z byłym wspólnikiem, kontrahentami oraz fiskusem, zostało niewiele. Teraz więc Léon nie miał wyboru, bo nie wyobrażał sobie, żeby wrócić na garnuszek rodziców. Żeby utrzymać poziom życia, do którego był przyzwyczajony, musiał znaleźć pracę. Najlepiej natychmiast. I koniecznie dobrze płatną.

Upokorzony zaczął przeglądać ogłoszenia o pracę na stanowisku od managera wzwyż. Obowiązkowo w Paryżu, ostatecznie do piątej strefy. Inne go nie interesowały. Przecież nie będzie dojeżdżał do pracy jak plebs.


Koniec stycznia 2022

Léa w poniedziałek wróciła do szkoły z ciężkim sercem. Nie odpowiedziała Damienowi nawet na kolejną wiadomość, którą jej przysłał: „Léo, na pewno wszystko w porządku? Odpisz, martwię się trochę". Nie była gotowa, żeby zmierzyć się z piątkowym wieczorem. Jeszcze nie.

Jakoś przeżyła ten dzień, ale marzyła tylko o tym, żeby wrócić do domu i się położyć. Nigdy więcej alkoholu – obiecała sobie solennie.

We wtorek po matematyce zaczepiła ją Patricia:

– Hej, laska. Wszystko w porządku? Mój brat dobijał się do mnie w sobotę o twój numer telefonu, ale może pomyliłam cyfry, bo mówił, że mu nie odpisujesz.

Léa z trudem opanowała rumieniec wstydu wypełzający na policzki.

– Nie pomyliłaś. Ja... po prostu źle się czułam przez weekend i nie miałam do tego głowy – zbyła koleżankę.

– Ale odpowiesz mu dziś?

– Chyba tak.

– Chyba? Dziewczyno, w życiu nie widziałam, żeby mojego braciszka tak wzięło! Nie rób mu tego! Chyba że naprawdę nie jesteś zainteresowana. Wtedy kawa na ławę. Mimo wszystko kocham tego głupka. Nie chcę, żeby cierpiał – wyjaśniła jej koleżanka.

Léa znowu poczuła się głupio.

– Masz na myśli... że on chce się ze mną spotykać? – Wolała się upewnić.

– To delikatnie powiedziane – zaśmiała się koleżanka. – Kompletnie mu odwaliło. Jak się nie odezwiesz, gotów przyjechać do ciebie do domu.

Léa próbowała się nie uśmiechnąć, ale słabo jej to wyszło.

– Dobrze, odpiszę mu. Dzięki, Pat.

– Dziewczyno, ja to dla swojego spokoju robię. Nie wiedziałam, że mój starszy brat potrafi być takim marudą!

– A jak ty się bawiłaś? – Léa zmieniła temat.

Tym razem Patricia się zawstydziła.

– Super.

– A ten twój sąsiad to na poważnie?

– Zobaczymy. To było dziwne, bo znamy się z Adrienem od dzieciaka, ale... – Pat się zawahała – teraz jest zupełnie inaczej. Jakbyśmy oboje zauważyli, że dorastamy.

– Trzymam kciuki. – Léa uśmiechnęła się do koleżanki.

– Ach, ci chłopcy! Co oni z nami robią. – Patricia puściła do niej oko, śmiejąc się.

– Lepiej, żeby za dużo nie mieszali – zauważyła Léa. – Za trzy miesiące matura.

– Masz rację. Ale nie zaszkodzi nam trochę rozrywki.

– Chodź. Zaraz mamy konwersatorium z angielskiego z lady Makbeth. To dopiero jest rozrywka – zaśmiała się Léa. – Nie rozumiem, dlaczego cały świat nie mówi po francusku. O ile łatwiej by się żyło...

– Popieram***.

*

Po lekcjach Léa wpatrywała się w telefon, nie mogąc się zebrać, żeby odpisać Damienowi. W końcu się poddała i postanowiła, że spróbuje wieczorem.

Ponieważ nic z tego nie wyszło, Patricia dorwała ją w środę rano, jeszcze przed lekcjami.

– Czy ty chcesz, żeby mój brat dostał depresji? – wygarnęła jej. – Snuje się po domu jak cień, nie uczy się, a przecież za tydzień ma ważne egzaminy na uczelni! Zrób coś! Napisz do niego cokolwiek, nawet, żeby się odwalił, ale napisz! Niech wie, na czym stoi... – Spojrzała na nią błagalnie.

Léa naprawdę się zawstydziła.

– Przepraszam, Pat. Ja... jakoś nie mogę.

– Ale, do cholery, chyba wiesz, czy chcesz się z nim spotkać, czy nie???

– Wiem.

– Więc?

– Chciałabym się z nim jeszcze spotkać, ale mi wstyd za to, co odwaliłam na twojej imprezie.

– To znaczy za co?

– Że się upiłam i nie pamiętam, jak wróciłam do domu. Podobno on mnie odwiózł.

– Tak było, ale nie przesadzajmy. Nie wyglądałaś tak źle. Bardziej, jakbyś była zmęczona. Zresztą, sama mu dawałam twój adres, bo chciał cię odwieźć. Potem pojechał do domu i czekał na mnie.

– Naprawdę przeze mnie się nie może uczyć? – Léa miała już wyrzuty sumienia.

– Serio. Jak nie on.

– Dobra, ale... pomożesz mi?

– Jak?

– Nie wiem, co mam napisać.

– Dawaj ten telefon!

Patricia wzięła do ręki smartfon koleżanki i sprawdziła trzy wiadomości wysłane jej przez brata.

– No, do licha, przecież ci napisał, że się martwi!

– Wiem.

– Piszemy! – I Pati zaczęła wystukiwać wiadomość, jednocześnie mówiąc ją na głos: –Cześć, Damien. Przepraszam, że nie odpowiedziałam od razu, ale źle się czułam w weekend. Patricia mi powiedziała, że się martwisz. Niepotrzebnie. Już wszystko w porządku. Możesz do mnie zadzwonić później? Będę w domu... – Zatrzymała się. – O której będziesz? – dopytała.

– Zaraz po szkole, ale o dziewiętnastej będę już sama. Mama i Jean-Luc wychodzą na kolację.

– Tak napiszę. „Od dziewiętnastej będę sama, bo rodzice wychodzą na kolację". Wysyłam.

– Stój! – Léa spanikowała, ale było już za późno. Wiadomość została wysłana.

– Po co mu to napisałaś?

– Bo sama powinnaś była to zrobić już w poniedziałek.

– Masz rację. – Léa spuściła wzrok. – Straszny ze mnie tchórz.

– Chodź, bo się spóźnimy na francuski. Madame Chassagne nas zeżre na śniadanie – przypomniała jej koleżanka i razem pobiegły do klasy.

*

Damien trzy razy czytał SMS od Léi i nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Odpisała! „Cześć, Damien. Przepraszam, że nie odpowiedziałam od razu, ale źle się czułam w weekend. Patricia mi powiedziała, że się martwisz. Niepotrzebnie. Już wszystko w porządku. Możesz do mnie zadzwonić później? Od dziewiętnastej będę sama, bo rodzice wychodzą na kolację". Tak! Chłopak aż podskoczył z radości. Odpisał: „Dzięki, że odpowiedziałaś. Oczekuj mnie o dziewiętnastej". A potem wziął się za naukę, żeby zdążyć z materiałem do kolacji. Miał lepszy pomysł niż dzwonienie. Postanowił pojechać do Léi. Przecież już wiedział, gdzie. I to było tylko o dwie stacje metra od niego.



$$$

* Metropolia paryska jest podzielona na strefy komunikacyjne: 1-3 to strefy wewnątrz miasta, a 4-5 poza jego bramami (np. lotnisko Charles de Gaulle, Wersal czy Disneyland).

** bohaterka sztuki Szekspira, tu: przezwisko nauczycielki, niepochlebne.

*** Część Francuzów nadal uważa, że cały świat powinien mówić po francusku i nawet się nie stara uczyć innych języków ;-). W młodym pokoleniu jest już trochę lepiej, ale nie próbujcie czasem mówić w Paryżu po niemiecku. Odsłużą was jak za okupacji :-P.

Weekendowy bonus 6/6. Dziękuję za Waszą aktywność :-) We wtorek kolejny rozdział. Jestem ciekawa, jak mnie przekonacie, żeby za jakiś czas dawać dwa w tygodniu? :-P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro