IV.6.
Tego samego wieczoru Léon przygotował się i wybrał do klubu, w którym był umówiony z Laeticią. W końcu przyszedł czas na odrobinę rozrywki na odpowiednim poziomie. Laeticia Arend y Gomes też była pół-Hiszpanką, ale u niej to matka pochodziła z Półwyspu Iberyjskiego. Ojciec był właścicielem jednego z luksemburskich banków. Oboje studiowali w Londynie na Oxfordzie. Kiedyś spotykali się niezobowiązująco, ale potem ona wróciła do Luksemburga, a on został w Anglii. Kontakt utrzymywali tylko zdawkowy i jedynie przez Internet.
Podszedł do baru i rozejrzał się. Zobaczył ją prawie natychmiast. W obcisłej czarnej sukience i czerwonych szpilkach przyciągała uwagę większej części sali. Wyglądało na to, że choć Laeticia miała trzydzieści siedem lat, męża i dwoje dzieci (co Léon wiedział z Facebooka właśnie), nadal była z niej niezła diablica.
– No-no, Léonie, prawie wcale się nie zmieniłeś, przystojniaku – zachichotała, po czym pocałowała go na powitanie w usta.
– Ty również wyglądasz kwitnąco, Laeti – skłamał, bo przecież zauważył u niej pewne oznaki wieku. Nie zmieniało to faktu, że była seksowna i kusząca. Miał przynajmniej pewność, że szuka rozrywki, a nie związku czy rodziny, bo już je miała.
Zamówili sobie po drinku i zajęli hokery obok siebie. Sącząc napoje wyskokowe, rozmawiali:
– Ale nie chce mi się wierzyć, że nikt cię dotąd nie usidlił. Takie geny się marnują – sapnęła mu w usta, ocierając się o niego sugestywnie.
Trzeba ci przyznać, że nie tracisz czasu – pomyślał, poddając się tym zabiegom.
– A kto ci powiedział, że się marnują? – zaśmiał się. – Brak obrączki na palcu w niczym nie przeszkadza.
– Doprawdy?
– Powiedz mi lepiej, co cię sprowadza do Paryża, Laeti? – zmienił temat.
– Interesy, mój drogi – westchnęła. – A co, myślałeś, że sobie latam po Europie dla przyjemności?
– Tak właśnie pomyślałem, znając ciebie.
– Stare dobre czasy. – Kobieta przewróciła oczami. – I to już nie wróci. Mój ojciec nie ufa Louisowi na tyle, żeby powierzyć mu przewodzenie zarządowi banku. Może sobie być ojcem jego wnuków, ale krew z krwi i te sprawy... Jednym słowem: kicha. Muszę sama wszystko załatwiać. A co u twoich starych?
– Tak sobie. Ojciec miał w grudniu wylew, zapuścił firmę. Musiałem wrócić z Anglii i teraz prostuję wszystko po kolei.
– Biedaku.
– Ech, nie żałujmy się nawzajem – zaproponował. – Rozumiem, że jesteśmy tu dziś, żeby się zabawić?
– Nie jest inaczej, Léonie.
– W takim razie bawmy się!
Laeticia dopiła drinka i zarzuciła mu ręce na szyję. Léon już dawno wypił swojego i tylko na to czekał.
Poszli tańczyć. Oboje mieli ochotę na dobrą zabawę.
Dwie godziny i trzy drinki później wylądowali w pokoju hotelowym Laeticii, gdzie pieprzyli się jak króliki. Léon miał wrażenie, że tego właśnie najbardziej było mu trzeba. Reset. W końcu oboje odpadli ze zmęczenia i nadmiaru alkoholu.
Rano Navarro przebudził się w hotelowym pokoju obok kobiety w swoim wieku, której rozmazany makijaż i wczorajsza fryzura nie dodawały uroku. Stanowczo, w wieczorowym, klubowym wydaniu i po kilku drinkach, Laeticia prezentowała się znacznie lepiej.
Dyskretnie wstał, pozbierał swoje ubrania i udał się do łazienki, gdzie postanowił się ubrać. Nie chciał korzystać z hotelowego prysznica, nie mając swojego ręcznika i czystych rzeczy. Kiedy wrócił ubrany, wahał się, czy by po prostu nie wyjść z pokoju, ewentualnie zostawiając Laeticii wiadomość, ale kobieta ubiegła go, odzywając się pierwsza:
– Jeśli zamierzałeś się wymknąć, to ci nie wyszło.
– Nie zamierzałem – skłamał gładko. – Ale nie chciałem też cię budzić.
– No to już za późno. Obudziłam się. I co teraz? Uciekniesz mi przed śniadaniem?
– Muszę, Laeti, jestem umówiony w południe.
– To ktoś ważny?
– Bardzo ważny, ale nie w ten sposób, o jakim myślisz.
Laeticia odgarnęła włosy w twarzy, wyobrażając sobie, że nie wygląda jak marzenie. A jednak poczuła irracjonalną zazdrość na myśl, że jej przyjaciel miał większe plany i potraktował ją jak jednorazową zabawkę. I było jeszcze coś...
– Skąd wiesz, o czym myślę? – spytała.
– Widać to po twojej twarzy, Laeti. Poza tym nie powinnaś robić mi wyrzutów. To ty wracasz jutro do męża i dzieci.
– A ty? Do kogo wracasz?
Léon miał dość tego przesłuchania, ale przez wzgląd na dawna przyjaźń, postanowił być z nią szczery.
– Do nikogo. Spotykam się z córką.
Laeticia zrobiła wielkie oczy.
– Nie mówiłeś mi, że masz dziecko!
– Bo sam niedawno dowiedziałem się o jej istnieniu.
– To świeża sprawa? W jakim jest wieku?
– W czerwcu kończy osiemnastkę.
Tu już na twarzy przyjaciółki odmalował się czysty szok.
– Jaja sobie ze mnie robisz???
– Nie, Laeti. To stara sprawa. Spotykałem się z jej matką za gówniarza. Potem wyjechałem na studia do Anglii, nie mając pojęcia, że zaszła w ciążę. Fakt, chciałem o niej zapomnieć, ale rodzice też nie powiedzieli mi, że była u nich, próbując się ze mną skontaktować. I tak przebimbałem osiemnaście lat życia własnego dziecka.
– W taki razie nie masz czasu do stracenia – zawyrokowała Laeticia. – Musisz ją odzyskać.
– Bardzo bym chciał – przyznał szczerze. – Ale w tym celu muszę się wykąpać i przebrać w czyste ciuchy. Nie powinna czuć ode mnie alkoholu... i innych zapachów.
– To pewne. Nastolatki są na to bardzo wyczulone.
– Skąd wiesz?
– Mam dwóch nastoletnich synów.
– Czasem zapominam, jacy my już jesteśmy starzy – zaśmiał się Léon, czym zasłużył na wściekłe spojrzenie Laeticii.
– Spadaj już lepiej, Navarro – syknęła.
– Do zobaczenia, Laeti. Daj znać, jak będziesz znów przejazdem w Paryżu – stwierdził i wyszedł.
Nie usłyszał już, jak kobieta powiedziała za nim: „Niedoczekanie twoje".
Léon wrócił do domu, wykąpał się, ogolił, użył swoich najlepszych perfum, a potem ubrał się w garnitur. Chciał zrobić jak najlepsze wrażenie na osiemnastolatce, a jednocześnie pokazać jej, z jakiej rodziny pochodzi. I ona także.
– Znowu wychodzisz, synku? – Usłyszał głos matki. – Czy mi się zdaje, czy dopiero wróciłeś?
– Wróciłem i wychodzę, mamo – odpowiedział, starając się ukryć irytację w głosie. – Idę naprawiać to, co wiele lat temu zepsuliście z ojcem.
– Co takiego?
– Moje relacje z córką – odparł i wyszedł.
Było wpół do dwunastej. Czekał go jeszcze kawałek drogi, którą postanowił przejechać samochodem. Coraz częściej jednak łapał się na myśli, żeby sprzedać angielskie auto i kupić sobie coś na miejscu. Kierownica po prawej stronie we Francji była dość irytująca.
Zaparkował przed restauracją i wszedł do środka, informując kelnera o zarezerwowanym stoliku.
– Zapraszam, panie Navarro – odparł chłopak i zaprowadził go na miejsce.
Pozostało poczekać. No bo Léa się pojawi, prawda? Na pewno przyjdzie.
$$$
Jak widzicie, Leon korzysta z życia i próbuję wpasować w nie relację z nastolatką. Czy to się uda? Czy jednak coś musi się zmienić, żeby się udało? Mam do Was pytanie za bonusik :-D
Jak to będzie?
A) Lea przyjdzie punktualnie
B) Lea spanikuje i wyśle matkę
C) Lea spanikuje i przyjdzie z matką
D) Obie go oleją, nie informując o tym, że nie przyjdą
Na odpowiedzi macie czas dziś do godziny 20. Wtedy wrzucę kolejny rozdział i się dowiecie, jak było.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro