III.2.
Osiemnaście i pół roku wcześniej, sierpień 2003
Było lato, kończyły się ostatnie wakacje przed klasą terminale. Siedemnastoletnia Nadine z niecierpliwością czekała na wiadomość od swojego chłopaka, Léona. On miał wrócić właśnie z wakacji, na które pojechał z rodzicami do Hiszpanii. Minęły dwa tygodnie, od kiedy ostatni raz się widzieli i bardzo już za nim tęskniła. Léon był idealny. Przystojny, inteligentny, opiekuńczy: o dwa lata starszy, ale sprawiał wrażenie dojrzalszego. Tak poważnie mówił o przyszłości – studiach, przyszłym biznesie.
Nadine była bezpowrotnie zakochana. Wiedziała, że Léon planuje wyjechać na studia do Anglii, więc i ona postanowiła, że jak zda maturę, dołączy tam do niego. Pieniądze jakoś zdobędzie. Będzie pracowała przez całe przyszłe lato. Przecież nie bała się żadnej pracy. Tata Nadine nie odmawiał jej niczego, ale nie miał takich możliwości finansowych jak rodzice Léona. Państwo Navarro byli bogaci i wszystkich traktowali z góry. Niezbyt podobało im się, że ich jedynak spotyka się z taką zwykłą dziewczyną. Ale przecież my się kochamy! Kiedyś to zrozumieją – myślała naiwnie nastolatka.
Spotkali się jednak dopiero ostatniego dnia sierpnia. Mieli iść razem do kina. Nadine była tak wytęskniona, że prawie rzuciła się na chłopaka, którego bardzo cieszyła ta atencja.
– Strasznie długo cię nie było – sapnęła mu w usta tuż po tym, jak go pocałowała.
– Przecież zawsze pod koniec lata jeździmy do Hiszpanii – zaśmiał się. – Tata ma tam dalszą rodzinę. Navarro mają winnice. Och, musiałabyś to kiedyś zobaczyć! – entuzjazmował się. – Czegoś piękniejszego nie widziałem w życiu!
– Chętnie bym kiedyś zobaczyła – przyznała nieśmiało. – Tęskniłam.
– Ja też. – Chłopak przytulił Nadine, a potem jego dłonie same zjechały na pośladki dziewczyny. – Zdaje mi się, czy tyłek ci trochę urósł? – zażartował sobie.
– Niemożliwe!
– Ależ tak! Moja mała Nadine staje się kobietą – dodał ze śmiechem, gładząc jej krągłe kształty.
– Jestem niska, a nie mała. – Dziewczyna wydęła usta, robiąc obrażoną minę, i próbowała się od niego odsunąć.
– I niska, i mała – odparł Léon, tuląc ją bardziej. – I nie wymkniesz mi się. Jesteś moja.
Te słowa roztopiły gniew nastolatki, bo przylgnęła mocniej do swojego chłopaka.
– Jestem twoja – potwierdziła.
– No, nie do końca – zaśmiał się nerwowo Léon. – Nadal nie wiem jak... smakujesz.
– Léon! – szturchnęła go w ramię. – Mam siedemnaście lat!
– Znam mnóstwo ludzi, którzy w tym wieku dawno już mieli pierwszy raz za sobą – odparł z przekonaniem. – Poza tym jesteś już w klasie terminale. Za parę miesięcy matura i upragniona dorosłość.
– Studia.
– Tak.
– Nadal chcesz wyjechać do Londynu? – spytała.
– Jak tylko mnie przyjmą. A ty dołączysz do mnie po maturze?
– Jeśli tylko nazbieram dość pieniędzy. To jednak drogi kraj.
– Przy odrobinie szczęścia dostałabyś stypendium. A możliwości zarobku też są tam większe niż u nas. To kraj prawdziwych perspektyw.
– Masz rację, ale tu mam tatę...
– Przecież to nie koniec świata, Nadine!
– Ale ja nigdy nie wyjeżdżałam z Paryża.
– I to jest właśnie twój problem, złotko.
Nadine nie była przekonana do pomysłu wyjazdu do Anglii, ale z drugiej strony nie chciała się rozstawać z Léonem. Bardzo go kochała.
– A nie zapomnisz o mnie przez ten rok? – zażartowała sobie.
– Myślę, że możesz zrobić coś, żebym nigdy nie zapomniał – odparł, po czym pocałował ją namiętnie.
Oddała mu pocałunek i po chwili już spalali się w ogniu namiętności.
– Nadine, ja tak dłużej nie wytrzymam – sapnął po chwili, odrywając się od niej. – Muszę cię mieć, bo zwariuję!
– Daj mi trochę czasu, proszę. – Spojrzała na niego błagalnie.
– Ile? Czekam już parę miesięcy.
– Ja muszę... być pewna, że tego chcę.
– Ja zrobię tak, że będziesz pewna, skarbie. Daj mi tylko okazję.
– Mój tata za dwa tygodnie wyjeżdża na konferencję branżową dla architektów.
– Będziesz sama?
– Tak, przez dwa dni i jedną noc.
– To mi wystarczy. – Puścił do niej oko. – Chodźmy, bo spóźnimy się do kina.
Nadine niewiele pamiętała z filmu. Léon drażnił się z nią, muskał niby niezauważalnie, ale przez jej ciało przetaczała się burza. Kiedy przejechał dłonią między jej udami, musiała powstrzymać jęk. Miał rację. Jej ciało mówiło, że jest dość dojrzała, żeby pragnąć mężczyzny. Chciała, żeby dotykał więcej, nawet jeśli czasami ją to krępowało.
Po filmie Léon odprowadził Nadine do domu.
– Kiedy znowu się spotkamy? – spytała z nadzieją w głosie, którą od razu wyczuł.
– Jutro idziesz do szkoły, mała – przypomniał jej ze śmiechem.
Miał rację. Czekała ją ostatnia klasa liceum i matura. Choć była świetną uczennicą, szczególnie z matematyki, nawet ona musiała się przykładać do nauki.
– Wiem, wiem. Ale może znajdziesz dla mnie jakieś wolne popołudnie?
– W piątek możemy wybrać się na dyskotekę, jeśli chcesz.
Nadine nie przepadała za dyskotekami. Jednak perspektywa spędzenia całego wieczoru na tańcu z Léonem podziałała na nią kusząco.
– Chcę.
– Świetnie. To jesteśmy umówieni. A teraz zmykaj do domu, maleństwo – zażartował sobie z dziewczyny, która nie tylko była od niego młodsza o ponad dwa lata, ale jeszcze nie sięgała mu nawet do ramienia ze swoim powalającym wzrostem stu pięćdziesięciu ośmiu centymetrów.
Włożę szpilki na dyskotekę – postanowiła Nadine.
– Do zobaczenia, kochany – powiedziała jednak, wspinając się na palce, żeby go pocałować.
Nie ułatwił jej zadania i nie schylił się, więc ledwo musnęła jego usta.
– Do piątku, mała.
Léon poszedł w kierunku najbliższej stacji metra, a Nadine wróciła do domu.
Znowu styczeń 2022
Zawsze traktował mnie z góry – przypomniała sobie ze złością dorosła już Nadine. I nigdy nie pokazał, żeby mu na mnie zależało. To ja lepiłam się do niego jak ten głupi rzep. Jeszcze tylko kilka miesięcy i jego prawa do Léi wygasną. A ja będę wolna.
Luty 2022
W pierwszy poniedziałek lutego do biura Nadine wpadła Lydie z informacją dnia:
– Nadine! Nadine! Szefowo, mamy to!
– Co? – zdziwiła się.
– ABN wybrali nas do przeprowadzenia audytu!
Ach. I to niby ma być taka dobra wiadomość?
– Ale jak to? Przecież nie dałyśmy najkorzystniejszej ceny. – Coś jej nie pasowało.
– Nie. Może inni dali jeszcze mniej korzystną. W końcu kto by chciał wchodzić w układy z firmą, o której oficjalnie się mówi, że podupada?
– Właśnie z takich firm żyjemy, Lydie – przypomniała jej Nadine.
– To co mam odpowiedzieć? Bierzemy to?
– Nie powiem, żebym się rwała do współpracy z nimi – westchnęła Nadine – ale ostatecznie od tego mam was. – Uśmiechnęła się w końcu.
– I to mi się podoba, szefowo. – Lydie też się uśmiechnęła. – Zaraz przekażę Émilie, żeby skontaktowała się z ich działem prawnym w kwestii umowy.
$$$
Kochani, tak jak obiecałam, od dziś startuje codzienna publikacja tej historii. Nie jest jeszcze zakończona, ale niewiele brakuje, powinnam się wyrobić w ciągu tygodnia, maksymalnie dwóch. A dziś życzę Wam miłego śnieżnego poniedziałku (u mnie rano było -12), a wszystkim Barbarom, Basiom i Baśkom życzę wszystkiego najlepszego w dniu imienin :-*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro