VIII.3.
Léa po północy rozliczyła się z klubem za lożę i pożegnała się ze swoimi gośćmi, tłumacząc się zmęczeniem. Damien powiedział, że ją odprowadzi, jak przystało na troskliwego chłopaka. Oboje mieli w głowie tylko jedną myśl. I co teraz?
Na miejscu dziewczyna zamknęła za nimi drzwi i zaprosiła chłopaka na górę.
– Prysznic? – spytała nieśmiało.
– Ale tylko wspólny – odparł z uśmiechem.
– Nigdy tego nie robiłam.
– Kiedyś musi być pierwszy raz, młoda. – Puścił do niej oko, a Léa się zarumieniła.
Damien wywoływał w niej intensywne uczucia i emocje, które przerażały ją równie mocno, jak fascynowały.
– A to nie jest tak, że powinnam być pewna, że tego chcę?
Damien się zatrzymał.
– Kochanie, oczywiście, że powinnaś być pewna – potwierdził. – Chciałbym tylko wiedzieć, gdzie podziała się ta zadziorna młoda lwica, która przekraczała swoje granice, a przy okazji moje, już parę miesięcy temu, a dziś, kiedy ma skończone osiemnaście lat, chowa się do skorupki jak ślimak?
Léa zaśmiała się nerwowo.
– Nie mam pojęcia.
– Posłuchaj. – Damien przyciągnął ją do siebie, po czym podniósł jej brodę i cmoknął usta. – Jestem tu dla ciebie. Zrobię, cokolwiek zechcesz. Tylko mów do mnie, słoneczko.
– Możemy wziąć prysznic osobno?
– Jasne. Ale mogę wiedzieć, czego się wstydzisz?
– Sama tego nie wiem. Po prostu tak jest. Nie uciekniesz mi, jeśli pójdę pierwsza?
– Uciec? Musiałabyś mnie wyciągać stąd wołami – zażartował Damien. I znów ją cmoknął w usta. – Kocham cię. Czekam cierpliwie.
Léa wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki. Wyszła stamtąd po kwadransie już w piżamie. Zdążyła nawet umyć zęby i wyszczotkować włosy, które opadały teraz na jej ramiona brązowymi sprężynkami.
– Zostawiłam ci rzeczy w łazience. Będę czekała w moim pokoju.
– Dobrze, kochanie. Zaraz wracam.
Damien zniknął za drzwiami łazienki. Przynajmniej już umiał obsługiwać prysznic. Zobaczył, że Léa zostawiła mu ręcznik, piżamę i szczoteczkę do zębów. Słodka i kochana.
Léa wsunęła się pod kołdrę i zgasiła światło. Zostawiła jednak otwarte drzwi, żeby Damien widział, gdzie ma iść. Serce waliło jej jak szalone. Jej chłopak miał trochę racji, Czuła się tak, jakby nagle opuściła ją cała odwaga. Powtarzała sobie w głowie, że przecież nic nie musi, a on jej nie skrzywdzi, ale pierwszy raz pożałowała, że już skończyła osiemnaście lat i nie ma już na co czekać.
Damien przyszedł szybko. Zdziwił się, że dziewczyna leży w ciemnościach, ale zaraz zrozumiał, że ona się po prostu wstydzi i uśmiechnął się pod nosem. Zamknął za sobą drzwi i po omacku trafił do łóżka Léi.
– Hej, słoneczko. Jestem już czysty i pachnący, chcesz powąchać? – zażartował, czym zasłużył sobie na prychnięcie dziewczyny. – No dobrze, jak ty nie chcesz, to ja chętnie powącham ciebie – dodał tym samym tonem.
Léa westchnęła.
– A mógłbyś się po prostu przytulić?
– Oczywiście. To nie będzie mi przeszkadzało w zaciąganiu się twoim aromatem.
– To ja mam jakiś aromat?
– Oczywiście. Pachniesz jak muffinka. Taka w sam raz do schrupania.
– To wina czekoladowego żelu po prysznic.
– To niczyja wina, słoneczko. – Damien objął ją i przyciągnął do siebie. Oparła głowę na jego ramieniu, a on pocałował ją w czoło. – Kocham cię, wiesz?
– A ja ciebie. Ale miałam dziś taki męczący dzień. – Ziewnęła.
– Wierzę, że był intensywny i pełen wrażeń, ale... – zawahał się, ale po chwili zdecydował, że powinien być z nią szczery. – Bardzo cię pragnę, Léo.
– A jeśli się boję?
– To powiedz, co mogę zrobić, żebyś przestała się bać.
– Już to robisz. Jesteś tu i mnie przytulasz.
– Ale mnie nie chcesz?
– Chcę. Ale boję się, że coś się między nami zmieni.
– A co miałoby się zmienić?
– Nooo... zostawisz mnie tak, jak mój tata mamę?
Damien parsknął śmiechem.
– Nie ma mowy. Nie wybieram się nigdzie i mam nadzieję, że ty też nie.
– Tylko pod koniec sierpnia na wakacje z tatą. Pierwsze w życiu – zażartowała.
– No, twój stary na pewno nie pozwoli nikomu cię podrywać – zaśmiał się Damien.
– A gdyby pozwolił, to myślisz, że coś by się zmieniło? – zdziwiła się.
– Nie, żartowałem, kochanie. Ja ci ufam. Ty mi też powinnaś.
– Ufam ci.
– Świetnie. Skoro już to wyjaśniliśmy, pozwól mi zrobić coś dla nas. Zawsze możesz powiedzieć „stop", ale nie wierzę, że będziesz chciała – szepnął jej do ucha zmysłowym głosem.
Léa zadrżała. Miał rację. Dlaczego miałaby protestować, skoro ona też tak go pragnęła?
Damien najpierw ją pocałował. Z początku delikatnie, potem coraz intensywniej, długo i namiętnie. Zarzuciła mu ręce na szyję i pozwoliła sobie poddać się emocjom. Wtedy przeszedł do pieszczot, nie przerywając pocałunku. Wsunął dłoń pod jej koszulkę i objął nią najpierw jedną pierś, a potem drugą.
– Są idealne – szepnął, po czym włożył głowę pod jej koszulkę i zaczął je lizać.
Léa czuła dreszcze na całym ciele i odbierała przyjemność coraz śmielej. Wplotła palce we włosy Damiena i zaczęła masować jego głowę. Zamruczał jak kot, a potem zszedł z pocałunkami niżej.
– Musimy się pozbyć twojej piżamy – stwierdził, podnosząc koszulkę Léi. Pomogła mu i zdjęła ją przez głowę.
– A kiedy ty pozbędziesz się swojej piżamy? – Zaśmiała się cicho.
– Mówisz i masz – odparł i, klęknąwszy obok niej, zdjął t-shirt. A potem znowu położył się obok niej.
Gładził jej odkryte piersi, które ściągnęły się jak zamknięte pączki kwiatowe.
– Mam nadzieję, że nie jest ci zimno.
– Nie, jest przyjemnie.
Dłoń Damiena powędrowała pod kołdrę i przesunęła po jej spodenkach. Potem palce wsunęły się w szeroką nogawkę szortów i musnęły jej kobiecość, która zapulsowała pragnieniem.
– Ach, jeszcze – jęknęła.
Wtedy wsunął obie dłonie przez dwie nogawki i przesunął kciukami pomiędzy krótkimi włoskami.
– Czasem myślę, że jesteś zbyt idealna, żeby być prawdziwa – szepnął, kiedy lekko rozchyliła nogi, żeby dać mu lepszy dostęp. – Muszę ci zdjąć te spodenki, żeby cię posmakować.
– Zdejmij.
Damien nie czekał, aż Léa zmieni zdanie. Jednym ruchem zdjął dół od jej piżamy, a potem rozchylił palcami płatki i delikatnie przejechał językiem po czubku jej łechtaczki.
– Aaaa.... ooo... tak... – Léa przestała się wyrażać składnie, kiedy zaczął ją pieścić w ten sposób. Rozchyliła uda jak najszerzej i lekko uniosła biodra, żeby dać sobie jak najwięcej przyjemności. Rozkosz dopadła ją tak szybko, że Damien nie zdążył się nawet zmęczyć.
– Pięknie, skarbie. A teraz mi powiedz, czy chcesz więcej.
– Tak, chcę palcami, jak wtedy w klubie – jęknęła, mając w nosie fakt, że się wydała. Chciała kolejnego orgazmu. Więcej rozkoszy.
Damien uśmiechnął się pod nosem, ale nie skomentował. Wsunął w nią najpierw jeden, a potem dwa palce, bardzo delikatnie zaczepiając kciukiem o łechtaczkę, która dopiero dała jej orgazm. Léa czuła przyjemność, momentami zbyt intensywną, ale jednocześnie uzależniającą.
– Oszaleję przez ciebie – sapnął Damien, kiedy jęczała coraz głośniej i w końcu zarzuciła mu jedną nogę na ramię.
– Nie gadaj... tylko... jeszcze... – wysapała, poruszając zachłannie biodrami.
Dołączył trzeci palec, zanim głośno oznajmiła mu swoją rozkosz, wijąc się przy tym jak jaszczurka.
– Przecież mówiłem, że zrobię, cokolwiek rozkażesz.
Cokolwiek rozkażę, cokolwiek... Léa już dawno straciła kontrolę. Jej ciało było jednym pragnieniem. Więcej Damiena, do pełna.
– Wyskakuj z gaci – zażądała, kiedy wyjął z niej palce i pocałował czule spierzchnięte usta, a on poczuła udzie gorącego i bardzo twardego członka.
– Bardzo chętnie, skarbie, ale może trochę odpoczniesz? – zasugerował, wiedząc, że może być zbyt wrażliwa po kolejnym orgazmie. Choć pożądanie go rozsadzało, bał się, że sprawi jej ból w takim stanie.
– Nie chcę odpoczywać. Chcę więcej – sapnęła.
Damien posłusznie zdjął bokserki, a potem położył się na niej. Patrząc w oczy swojej dziewczyny, powiedział:
– Kocham cię i pragnę tak bardzo, że nie potrafię tego wyrazić.
– Wyrażasz to bardzo dobrze – odpowiedziała wzruszona i sama go pocałowała. – Zrób to, bardziej gotowa nie będę – dodała, rozchylając uda i obejmując go nogami w pasie.
Nakierował się na jej wejście i wsunął delikatnie, tak na kilka centymetrów. Rzeczywiście, czuł, jak była wilgotna. Jednak nigdy dotąd nie kochał się z dziewicą. Ostatnimi czasy naczytał się historii o pierwszych razach dziewczyn w jej wieku i bał się małego horroru ze sobą w roli głównej.
– Damien! – ponagliła go, kiedy się wysunął, zamiast wejść w nią do końca.
$$$
Wiem, że kochacie moje cliffhangery :-P Dzisiejszy zawdzięczacie marysziaa , która bardzo potrzebowała bonusu po smutnych rozdziałach :-D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro