Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Psycholog"

PRB: jesteś nastolatkiem

PanF: Owszem

PRB: liceum

PanF: tak

PRB: druga klasa

Strzelałam w ciemno. Jak trafię, to będzie cud.

PanF: ... tak

No proszę, cud. Albo kłamie.

PRB: co nam daje 17 lat

PanF: mam wrażenie, że zbyt łatwo mnie rozpracowałaś

PRB: cicho, nie skończyłam

PanF: ...

PRB: więc tak. mamy młodocianego samozwańczego psychologa internetowego

PanF: samozwańczego?!

PRB: a masz licencję?

PanF: nie

PRB: więc samozwańczego

PRB: kontynuując. Zapewne w swojej klasie pomogłeś paru osobom rozwiązać problemy, które ich dręczyły

PanF: można tak powiedzieć

PRB: przez to poczułeś, że jesteś całkiem niezły w pomaganiu ludziom z problemami natury psychicznej

PanF: no, powiedzmy

PRB: w twoim jakże ułożonym życiu pojawiła się tragedia

PanF: ...

PRB: uznaję to za "tak"

PRB: choroba?

PanF: nie

PRB: śmierć?

PanF: tak

PRB: ktoś bliski?

PanF: tak

PRB: rodzina

PRB: ojciec?

PanF: tak

PanF: dość tego

PRB: nie ma mowy. Więc moja wersja jest taka. Pomagałeś ludziom w swoim wieku w wielu sprawach, byłeś dla nich oparciem, przez co czułeś się doceniany, bo każdy widział w tobie przyjaciela. Działało to niestety na krótką metę. Jednak w momencie, gdy straciłeś ojca, to ty straciłeś oparcie. W internecie starasz się zbudować siebie od nowa, podbudować sobie jakoś psychikę, pomagając innym, jednak gdzieś tam głęboko czujesz, że to nie wypali

PanF: to ja tu miałem być psychologiem

PRB: coś ci nie wychodzi

Czy to zabrzmiało wrednie? Możliwe

PanF: no wybacz, ale co ty niby możesz o tym wiedzieć, co? Dla ciebie śmierć jest czymś normalnym, bo codziennie ją zadajesz niewinnym ludziom! Nie wiem dlaczego myślałem, że może jednak to był przypadek i wcale nie jesteś mordercą. Ktoś taki jak ty nigdy nie zrozumie, jakie to uczucie. Żal mi twojej rodziny.

Poczułam, jak wzrasta we mnie wściekłość. Niewielu ludzi było w stanie mnie zirytować, jednak jemu wyszło to idealnie. Szczególnie, że wszedł na mocno drażliwy temat. Na temat mojej rodziny. Niemal zniszczyłam telefon, zaciskając dłoń w pięść.

PRB: tak uważasz? Nie znasz mnie. Ani mojej sytuacji rodzinnej. A ludzie, których zabijam, wcale nie są niewinni. Oszukują. Kradną. Kłamią. Na szeroką skalę. Wykorzystują innych, naprawdę NIEWINNYCH ludzi. Okradają ich. Skazują na życie w biedzie lub brak życia. Dyskryminują. Jeśli uważasz, że mieli prawo do życia, to w tym temacie się nie dogadamy. Powinieneś poczytać trochę o tych ludziach. Żaden z ich nie był dobrym człowiekiem

PanF: nie tobie to oceniać. Nie możesz wiedzieć kim byli, nie znałaś ich

PRB: John Bischel. Polityk. Lat 43. Żonaty od lat 18. Pięć kochanek. Jego sekretarka Marion, Larisa, jego była szefowa, Ivone, koleżanka z liceum, Rose, dziewczyna którą poznał w klubie "Light Lemon" i Lili, najlepsza przyjaciółka jego żony. Którą swoją drogą zdradza od lat 10. Mam w pamięci również jego rozkład dnia i tygodnia, spotkania na najbliższy miesiąc, znam adresy wszystkich jego kochanek, a także miejsc, do których jeździł w "delegacje", jestem w stanie podać jego zarobki, a także powiedzieć ci, jakie ustawy zamierzał prowadzić w tym miesiącu. Znam go lepiej niż jego własna żona.

PanF: Nie możesz go oceniać

PRB: wciąż nie rozumiesz? Więc powiem więcej. Jedna z ustaw, których dokumenty miał w teczce, wszystkie podpisane, brakowało tylko podpisu prezydenta, do którego miał udać się za dwa dni, przewidywała powstanie trzech nowych osiedli. W miejscu tych sześciu kamienic, które są niemal uznane za zabytek. Oczywiście nie było tam mowy o odszkodowaniach dla ludzi, których stamtąd wysiedlą. Zastanów się, gdzie by się podziały te setki ludzi?

PanF: ... dlaczego miałbym ci wierzyć?

PRB: a masz dowód na to, że kłamię?

PanF: jesteś Prawą Ręką Boga, nie mam powodów, żeby ci ufać

PRB: więc nie masz też powodów żeby mi nie wierzyć. "Nie znasz mnie". Twoje własne słowa

PanF: .... Nie brzmisz jak morderca

PRB: cóż, to już twoja opinia

PanF: zastanawia mnie jedno

PRB: Hm?

PanF: czy jesteśmy rówieśnikami. Brzmisz jak nastolatka

PRB: może. Jakie to ma znaczenie, czy nastolatka czy nie? Zdajesz sobie sprawę, że piszesz cały czas z mordercą?

PanF: owszem. Myślałem, że coś takiego musi być dziwne, a tymczasem jest zadziwiająco normalne. Więc.... porozmawiajmy o twoim problemie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro