Pierwszy kontakt
Odłożyłam słuchawkę. Przekazałam co chciałam.
Zdjęłam z telefonu modulator głosu. Zapewnił mi anonimowość.
Policja wiedziała co ma zrobić.
Ściągnęłam maskę. W tym pustym mieszkaniu czułam się obca.
Nie było tutaj nikogo. Nikt nie przychodził. Byłam sama. Mogłam w spokoju pracować.
Na biurku stał laptop. Uruchomiłam go. Trzeba wykreślić kolejną ofiarę z listy.
Zdjęłam pas z nożami i pozostałym sprzętem.
Włożyłam go do zlewu. Mocny strumień wody szybko pozbywał się największych plam krwi.
Wyszorowałam Anabeth. Pozostałe noże były czyste, nie użyłam ich.
Nie było potrzeby. Jeszcze tylko Lisanna. Pędzel, którym kreśliłam znaki na murach.
No i Christopher. Maleńki, ostry nożyk, którym wycinałam wiadomości na ciałach ofiar.
Kochałam te narzędzia bardziej niż cokolwiek innego.
Z wyjątkiem mojego brata. Ale to właśnie dla niego to robiłam.
Westchnęłam cicho i wytarłam noże. Schowałam je, delikatnie umieszczając na specjalnie do tego przygotowanych miejscach.
Wsunęłam szafkę z powrotem na swoje miejsce, wcześniej nakładając podwójne dno.
Zerknęłam w stronę biurka. Laptop już się włączył. Uruchomiłam program i skreśliłam odpowiednie nazwisko. Jednego mniej.
Weszłam w przeglądarkę. Trzeba zobaczyć co ciekawego słychać w świecie. I czy ktoś już znalazł ciało.
Od razu na wstępie wyskoczyła mi reklama jakiegoś psychologa internetowego. Zamknęłam ją.
Zerknęłam na wiadomości. Jeszcze nie znaleźli ciała. I dobrze. Rano bardzo przyjemnie słucha się o swoim geniuszu. Chociaż robię to z obrzydzeniem. Znowu ta reklama. Tym razem bardziej sprecyzowana:
Szukasz pomocy, a nie możesz wypowiedzieć swojego problemu na głos? Napisz do mnie, z pewnością pomogę!
Co za tandeta.
Ale. Właśnie, ale.
Wydaje się być niemal skierowana do mnie. Kliknęłam w nią. Co mi szkodzi? Otworzyło się okienko pobierania. Program? Mam zainstalowane wszystkie możliwe zabezpieczenia, więc powinno być wszystko w porządku. Z uporem wpatrywałam się w pasek instalacji. Gdy tylko dobiegł końca, dostałam wiadomość:
Użytkownik1: Witaj w miejscu, gdzie możesz się otworzyć! Jaki jest twój problem, zagubiona owieczko? Z chęcią ci pomogę.
To jest żałosne. Ale i zabawne. Mogę poświęcić na to chwilę.
Użytkownik2: Najbardziej beznadziejna automatyczna wiadomość jaką dane mi było widzieć.
Użytkownik1: Jako pierwszy zorientowałeś się, że to automat. Jak ci na imię?
Użytkownik2: Trzy sprawy
Użytkownik1: Jakie?
Użytkownik2:
1. Jestem dziewczyną
2. Jeśli prosisz o imię, najpierw wypada podać własne.
3. Wątpię, żebyś był zdolny mi pomóc
Szczególnie jeśli wcale nie mam ochoty na współpracę. Chcę, żeby mnie zabito. A dokonać tego może tylko ten, kto rozpracuje Prawą Rękę.
Użytkownik1:
1. Wybacz, nie chciałem cię urazić.
2. Jeśli przychodzisz po pomoc, to powinnaś się przedstawić.
3. A więc skoro w to wątpisz, to co tu robisz?
Użytkownik2:
2. Nie lubię podawać swoich danych w sieci.
3. Co ja tu robię? Nie wiem. Mam problem, o którym nie chcę mówić, bo wiem, że jeśli to zrobię, to nie dość, że nic mi to nie da, to jeszcze ty będziesz przerażony.
Użytkownik1:
1. Tak się składa, że ja też. Co ty na to, żebyśmy wybrali sobie pseudonimy?
2. Spróbuj. Gwarantuję, że cokolwiek to nie będzie, postaram się ci pomóc
Użytkownik2:
1. Niech będzie. PRB.
2. Co do mojego problemu to nie chcę próby pomocy, tylko zapewnienia, że mój problem zniknie.
Użytkownik1:
1. PRB to twój pseudonim?
2. Więc dobrze, obiecuję, że ci pomogę. Za wszelką cenę
Użytkownik2:
1. Nie, imię mojej krowy.
2. Czyżby? Zróbmy tak. Dam ci podpowiedź. Moim problemem jest uzależnienie
Nazwy zostały zmienione. Użytkownik1 - PanF. Użytkownik2 - PRB
PanF: uzależnienie? Alkohol?
PRB: nie
PanF: narkotyki?
PRB: nie
PanF: papierosy? Nikotyna?
PRB: nie i nie
PanF: będziesz odpowiadała szczerze, jeśli będę zadawał pytania?
Zastanowiłam się. Czy to rozsądne? Ale z drugiej strony jestem strategiem. Zauważę takie wyjście z sytuacji, żeby nie zaszkodzić sobie. Więc mogę mu odpowiadać. A jeśli zgadnie? Trudno. Może on rozpracuje Prawą Rękę? Wątpiłam w to. Ale maleńka nadzieja pozostała.
PRB: tak
PanF: obiecujesz?
PRB: tak
PanF: więc dobrze. Czy twoje uzależnienie jest niebezpieczne?
PRB: tak
PanF: dla ciebie?
PRB: nie bezpośrednio
PanF: dla innych?
PRB: tak
PanF: dla twoich znajomych?
PRB: dla ułatwienia powiem że tak. Ale ta kwestia jest dosyć złożona
PanF: no dobra... A dla ludzi, tak ogólnie?
PRB: tak
PanF: handlujesz bronią czy co?
PRB: co? Nie
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Zabawny człowiek. Zabawny w swojej głupocie
PRB: poza tym handel bronią to praca a nie uzależnienie
PanF: w sumie racja. Uzależnienie niebezpieczne dla ludzi....
PanF: dla nich bezpośrednio czy pośrednio?
O, zbliżył się do rozwiązania. Potrafi myśleć. Chociaż miał bardzo dużo podpowiedzi.
PRB: bezpośrednio
PanF: dla ich życia?
Chyba w końcu zgadnie.
PRB: tak
PanF: należysz do mafii?
Boże, co za idiota.
PRB: *facepalm* jednak jesteś głupszy niż myślałam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro