Nowa wiadomość
Milczałam. To była najlepsza opcja w tej chwili. Mogłabym go zabić, ale wtedy nie rozwiązałabym tej sprawy. Muszę pozwolić mu działać.
Postać zbliżyła się do mnie. Nie ruszaj się, Ellie. Zareaguj dopiero jak będziesz musiała. Mogłam poczuć cuchnący oddech osobnika przede mną.
- Słuchaj no, dziewczynko. Dzisiaj masz szczęśliwy dzień. Nie zabiję cię. Ale masz powiedzieć policji, że nic nie usłyszałaś. Nic nie widziałaś. Zapomnisz o tym, co się tutaj wydarzyło - gorliwie pokiwałam głową.
Odszedł ode mnie i wyskoczył przez okno. Idiota. Nie nadaje się na mordercę. Spojrzałam na swoją dłoń. Jak się nachylił, to urwałam mu kawałek włosa. Głupiec. Jak można pozwolić, żeby coś tak charakterystycznego wstawało spod kostiumu? Ja przynajmniej mam swoje włosy spięte.
To znaczy, że jest kompletnym amatorem. Nie wie ci robi. Żeruje tylko na mojej opinii. Nawet drzwi nie potrafił otworzyć. Wyłamał zamek. Beznadziejny przypadek.
To nie może być ta sama osoba, która pozbyła się rodziny pani Lossterie. Musi ich być więcej.
Grupa zorganizowana? Możliwe.
Zerknęłam z bólem na ciało pani Lossterie. Spała tak spokojnie. Już nigdy się nie obudzi. Rozejrzałam się.
Nic się nie zmieniło. Nawet nie próbował zadbać o pozory. To na pewno nie jest ten sam osobnik co poprzednio.
Czemu tym razem był sam? Bo była tylko jedna ofiara? Ale czy tylko dlatego?
Nie ma żadnych innych śladów. Głos był męski, ale budowa kobieca, zbyt charakterystyczne kształty, żeby można je było podrobić. Czyli to była dziewczyna. Skoro ukrywa głos to był on zbyt charakterystyczny, czyli zapewne młoda. Coś jeszcze mogę się o niej dowiedzieć?
Zerknęłam na ciało. Wbiła jej nóż w serce. Cztery rany. W pierwsze trzy miejsca nie trafiła tam, gdzie powinna. Czyli ręka jej zadrżała, co z kolei nasuwa wniosek, że była niedoświadczona.
Może to jakaś sekta? Zrzesza ludzi, którzy mają mi coś za złe i chcą mnie sprowokować. Łatwiej manipulować młodymi.
Powinnam zacząć się bać? Raczej nie.
Czemu zostawiła mnie przy życiu? Zapewne nie chciała więcej zabijać.
Ten raz był dla niej pierwszym i już miała wystarczająco ciężko. Psychika jej wysiadła.
Ale próbowała utrzymać pozory i kazała mi siedzieć cicho. Niezłe zagranie. Kazali im tak robić czy sama zareagowała? Raczej sama, bo rozkaz brzmiał "zabij". Czyli nie jest aż tak głupia. Wyciągnęłam zapalniczkę i oświetliłam ścianę.
To wciąż nie koniec. Dopóki nie zrobisz tego, co chcemy, kolejne osoby będą tracić życie.
Wyszłam z mieszkania i zamknęłam je na klucz. Będę musiała uruchomić talent aktorski przed policją.
Ale teraz jest za późno. Za niedługo wybije pierwsza nad ranem. A mam dzisiaj szkołę. Chyba jednak któraś z sąsiadek będzie musiała zadzwonić po policję. Nie mogę się zbytnio wychylać.
Wróciłam do siebie. Zerknęłam na telefon. Brak powiadomień. Może to i dobrze? Zbytnio się przywiązałam do PanaF. Przez niego się zmieniam. I przez Matthiasa. To nie jest zbyt dobry omen. Muszę coś z tym zrobić. Tylko co? Nie mam na to wpływu. Chociaż bym chciała, nic nie jestem w stanie zrobić. Wszelkie moje zachowania są nieskuteczne wobec ich czynów. Przyznaję to z trudem, ale czuję się przez nich pokonana.
Jak z jednym pewnie bym sobie poradziła, tak jak działają we dwójkę, choć o sobie nie wiedzą, krok po kroku łamią moje postanowienia. Jednak raczej nie dojdzie do takiego momentu, żebym przestała zabijać. Uczucie, które wywołało pierwsze zabójstwo wciąż trwa we mnie jednakowo jak na początku. I to się nie zmieni. Weszłam pod prysznic. Woda jak zawsze dawała ukojenie. Tutaj mogłam się wyłączyć. Kogo spróbują zabić następnie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro