Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cmentarz

- Znów za mną idziesz? - byłam zaskoczona, że nie irytowało mnie to tak jak wcześniej, ale jednak wciąż nie było to komfortowe. Lekcje szybko się skończyły, tylko nauczyciele rzucali nam zaniepokojone spojrzenia.

- Daj spokój, pozwól mi odprowadzić koleżankę - uniosłam brwi i spojrzałam na niego.

- No co?

- Ledwo się znamy. Nie lubię, kiedy ludzie wiedzą o mnie za dużo. Poza tym nie idę teraz do domu.

- To gdzie? - przez chwilę nie odpowiadałam. Powiedzieć mu czy nie? Raczej nic mi nie zaszkodzi, jeśli pozna tę informację, ale i tak nie lubiłam z nikim na ten temat rozmawiać. Westchnęłam cicho. Nie miałam siły się kłócić.

- Na cmentarz.

- Do kogo?

- Brata.

- Ile miał kiedy zmarł?

- Nie chcesz wiedzieć za dużo? - bolało mnie każde słowo na ten temat.

- Nie. Odpowiesz mi? - spojrzałam w niebo. Czemu przy nim czuję, że mogę się otworzyć? Nie zrobię tego. Ale czemu tak czuję?

- 7.

- A ty?

- 11

- Jak to się stało? - chora psychicznie matka go zatłukła, tak jak wcześniej zrobiła to z ojcem i próbowała zrobić ze mną.

- Był chory. Koniec tego tematu. Wracaj do domu.

- Pójdę z tobą.

- Chyba coś powiedziałam.

- Ja też.

- Nie odpuścisz, co?

- Nie mam najmniejszego zamiaru.

- Idiota.

- Skoro tak uważasz - jak ja go nie cierpię. Podeszłam do bramy cmentarza i kupiłam dwa znicze. Matthias uparł się, że je poniesie. Jak on mnie wkurza.

- Prowadź, Ellie - bez słowa poszłam przed siebie, klucząc między grobami. W końcu zatrzymałam się przed małym, skromnym nagrobkiem. Sięgnęłam po jeden ze zniczy.

- Masz zapalniczkę?

- Mam - wyciągnęłam z małej kieszonki pod spódniczką zapalniczkę.

- Czemu nosisz ze sobą zapalniczkę?

- A czemu nie? - wzruszyłam ramionami. Kieszonka na pasku wokół górnej części uda była praktyczna i właściwie niewidoczna z zewnątrz. Bardzo przydatna.

- Jesteś interesującym człowiekiem.

- Potraktuję to jako komplement - jego spojrzenie było niesamowicie rozpraszające. Patrzył, jakby chciał się dowiedzieć o czym myślę. Nie lubię takiego wzroku. Bo i tak nikt niczego się nie dowie.

Podpaliłam lont. Przysłoniłam go na chwilę, żeby wiatr go nie zdmuchnął. Taki delikatny. Ale jednocześnie niszczycielski, jeśli tylko dostarczyć mu odpowiednich warunków. Mały i niepozorny. A jednak ma miażdżącą przewagę nad wszystkim. Siły natury są niesamowite.

Postawiłam znicz na grobie i zamknęłam oczy. Zmówiłam krótką modlitwę, wspominając brata. Właściwie jedyne, co pamiętałam perfekcyjnie, to moment jego śmierci. Potrząsnęłam głową. Poczułam na ramieniu dłoń.

- Wszystko okej?

- Ta.

- Gdzie ten drugi?

- Do taty - odwróciłam się na pięcie. Nie chciałam kontynuować tego tematu. Teraz pewnie jest mu głupio, bo wcześniej narzekał mi o śmierci swojego ojca. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy. Przeszłam pod mogiłę zbiorową. Każdy cmentarz miał taką. Jak zawsze było mnóstwo zniczy. Ludzie tu przychodzą, gdy nie mogą iść na cmentarz, gdzie oryginalnie spoczywa ta osoba. Mnie to nie dotyczyło. Po prostu nie lubiłam grobu ojca. O ile gdzieś istniał.

Nagrobek brata kupiłam sama,. Na ojca nie było mnie stać.

Odpaliłam kolejny lont. Zielony znicz dołączył do wielkiej połaci kolorowych światełek. Lubiłam ten widok. Nie dlatego, że mówił o śmierci, ale dlatego, że napawał mnie pewnego rodzaju spokojem. Odwróciłam się w stronę wyjścia z cmentarza. Blondyn w milczeniu poszedł za mną. Wyszliśmy na ulicę.

- To cud.

- Co?

- Chyba po raz pierwszy byłeś cicho przez tak długo - wysiliłam się na uśmiech.

- Ja... Nie wiedziałem, że twój brat i tata....

- Nieważne. To i tak nie twoja sprawa, więc nie przejmuj się tym.

- Ja... Chyba pójdę już do domu...

- Myślę, że to dobry pomysł

- Tak...

- Postaraj się zapomnieć o tym, co dzisiaj widziałeś. To najlepsze wyjście.

- Ja... Ja się postaram - odszedł wolnym krokiem. Wyglądał na przybitego. Powinnam coś zrobić? Pocieszyć go?

Nie.

Nie od tego jestem.

I to zdecydowanie nie on potrzebuje tutaj wsparcia. Zerknęłam na telefon. Brak powiadomień? Zwykle o tej porze PanF już do mnie pisał. Napisać pierwsza?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro