Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

day 255

Darien - 03:10

ja: nie, jack. nie opowiem ci jak to jest, kiedy uprawiasz gejowski seks

ja: co to w ogóle za pytania?

ja: tak bardzo pokażę to mamie, kiedy przyjadę do domu

jack sparrow: naPISAŁEŚ DO MNIE KIEDY JESTEM W PRACY I OCZEKUJESZ NORMALNEJ ROZMOWY?

ja: NA PEWNO NIE OCZEKIWAŁEM TEGO

ja: kiedy dowiadujesz się, że ktoś jest gejem, podchodzisz do niego i jesteś jak "hej, jakie to uczucie brać w tyłek?" wtf

jack sparrow: ale jak ty to mówisz to brzmi tak chamsko, no zero finezji luke ://

ja: czy ja mam napisać do celeste jeśli oczekuję wsparcia moralnego???

jack sparrow: celeste poleci do ameryki i skopie ci dupę za budzenie jej o tej porze, bo pracuje na nocne zmiany więc...

jack sparrow: okej, co się stało?

ja: nic

ja: wszystko

ja: skąd mam wiedzieć???

jack sparrow: czy ty się kurwa w sofoklesa bawisz, bo jest za późno na to gówno

ja: za wcześnie*

jack sparrow: ............................

ja: tyle kropek nienawiści #kochamswoichfanów

ja: jejku nie wiem, michael jeszcze nie wrócił i chyba jest na mnie zły i chyba znowu coś zepsułem i może jestem idiotą i na pewno jestem trochę głodny a poza tym to idk

jack sparrow: woah

jack sparrow: zaczniemy od początku, okej?

jack sparrow: gdzie jest michael?

ja: poszedł do jakiegoś klubu z calumem i ashtonem

jack sparrow: dlaczego jest na ciebie zły?

ja: bo nie miałem ochoty iść i powiedziałem mu, że on może iść beze mnie

jack sparrow: dlaczego miałby być o to zły?

ja: bo chciał ze mną zostać, ale ja nie chciałem, żeby zostawał

ja: michael chyba boi się, że mi odwali i coś sobie zrobię, chociaż nie wiem skąd mu się to bierze, bo ostatnio wszystko było dobrze, tylko trochę gorzej się czuję

ja: ale to chyba normalne, kiedy wszyscy obserwują twoje życie 24 na dobę

ja: pozostała trójka też na pewno nie czuje się dobrze przez cały czas, więc czemu ja nie mogę mieć gorszego dnia tak, żeby nie było od razu, że znowu mam depresję i nie wiadomo co?

ja: kocham go, ale to trochę denerwujące, kiedy ktoś ciągle stoi nad tobą i przypomina o lekach, albo traktuje cię jak porcelanę. ja WIEM, że on chce dobrze i...

ja: boże, nie wiem jak to powiedzieć, żeby nie wyjść na dupka

jack sparrow: luke, ja to rozumiem, okej? może nie całkowicie, ale mogę sobie wyobrazić jak się czujesz. przez kilka lat mama robiła to, co teraz robi michael i widziałem, jak się czułeś. nie mogłeś zachowywać się normalnie, bo rodzice tak cię nie traktowali. i wiem, że nie chcesz być niemiły, a michael z kolei nie chce być nachalny, ale on się o ciebie martwi. musisz po prostu powiedzieć mu, że jest w porządku i jeśli będziesz faktycznie miał problem, to o tym porozmawiacie. nie musi ciągle cię sprawdzać, a ty nie możesz ukrywać przed nim swojego faktycznego stanu, bo cały czas będziecie się o to kłócić.

ja: ugh

ja: mogłem napisać do bena

ja: on powiedziałby "michael ssie" i przestałby odpisywać

ja: o ile prostsze by to było

jack sparrow: och ja wiem, że ty nie lubisz wysilać mózgu, ale chyba nie masz wyjścia, o ile dalej chcesz być z michaelem

ja: chcę wziąć z nim ślub :-(

jack sparrow: no i proszę bardzo

ja: chyba wraca, napiszę później

jack sparrow: prześpij się chociaż trochę, kc

ja: kc

[ • ]

Luke zablokował telefon i obrócił się plecami do drzwi, starając się udawać, że śpi. Drzwi powoli się otworzyły, by następnie zamknąć się nieco zbyt głośno. Okna niewielkiego pokoju hotelowego były pozamykane, więc zapach alkoholu rozniósł się dość szybko, docierając do Luke'a i sprawiając, że mocno zacisnął powieki.

- Śpisz? - spytał Michael cicho i trochę niewyraźnie. Blondyn nie odpowiedział, oddychając powoli i czekając na to, co zrobi Mike. Luke chciał wiedzieć jak bardzo pijany był jego chłopak. Po chwili usłyszał, jak Michael rozpina spodnie i zsuwa je z nóg, nie przewracając się przy tym, więc dla Luke'a była to jasna wiadomość, że nie wypił dość, by nie móc utrzymać równowagi.

Kilka minut później łóżko ugięło się pod ciężarem drugiej osoby, jednak Mike nie przysunął się do Luke'a tak, jak miał w zwyczaju, a został na swojej połowie, co sprawiło, że Luke obrócił się na plecy. - Jak było? - mruknął, ściskając kołdrę chłodnymi palcami. Jego oczy już przyzwyczaiły się do ciemności, więc mógł dostrzec profil twarzy Michaela, który wpatrywał się w sufit.

- Calum i Ashton na pewno bawili się świetnie, bo nawet na moment nie zeszli z parkietu - odpowiedział dwudziestolatek, przekręcając głowę w stronę Luke'a. - Ja poznałem jednego chłopaka, chyba miał na imię Trevor i wydawał się być całkiem miły, ale poza tym przez większość czasu się nudziłem.

- Cieszę się. To znaczy... szkoda, że się nudziłeś, ale to dobrze, że poznałeś kogoś ciekawego - stwierdził Luke niepewnie. Nie wiedział, czy może się przysunąć bliżej, ponieważ Michael wciąż się nie ruszał. 

- Dobrze? Naprawdę tak sądzisz? - spytał Michael ironicznie, zapalając lampkę przy łóżku i podpierając się na łokciu, by lepiej widzieć Luke'a. Blondyn odchrząknął, próbując zastanowić się jak bardzo podchwytliwe było to pytanie. Nie chciał kłócić się z Michaelem, ale po alkoholu Clifford zawsze był do tego pierwszy.

- Owszem. Sam powiedziałem ci, żebyś szedł z Ashtonem i Calumem, więc teraz nie mogę być zły o to, że szukałeś sobie innego towarzystwa - powiedział Hemmings, również siadając, by nie czuć się z góry na pozycji przegranej. - Możemy o tym zapomnieć i iść spać?

- Więc teraz nagle masz gdzieś to, z kim wychodzę? - Michael brzmiał tak, jakby chciał się upewnić. Luke spojrzał mu w oczy i uniósł brwi ku górze. Teraz już naprawdę nie miał pojęcia dlaczego Michael się tak zachowuje. 

- Jesteś pijany, znowu. I wiesz co? Nie będę z tobą rozmawiał, kiedy jesteś w takim stanie, bo to nigdy nie kończy się dobrze - zdecydował Luke i położył się z powrotem, przyciągając kołdrę pod brodę i obracając się tyłem do Michaela. 

- Nie chodzi o to, że jestem pijany, tylko o to, że ty po prostu boisz się rozmawiać, Luke. Doskonale o tym wiesz i mam tego dość. Boisz się, że będę cię oceniał, albo że cię zostawię, albo jakieś inne gówno. A gdybyś chociaż raz normalnie chciał usiąść i porozmawiać o tym, co jest nie tak, to może jakoś byśmy to naprawili. Ale po co, skoro lepiej się odwrócić i udawać, że śpisz, huh? Bardzo to dojrzałe, Hemmings - prychnął Michael i ze złością zgasił lampkę, również obracając się plecami do Luke'a. Mike pociągnął do siebie kołdrę, tym samym ściągając ją z Luke'a. 

Blondyn jedynie bardziej się skulił, przyciągając kolana do klatki piersiowej i obejmując je ramionami. Starał się nie płakać, bo wiedział, że to niczego nie zmieni, a ostatnio i tak robił to zbyt często. Poza tym nie chciał, żeby Michael go słyszał, a Luke wiedział, że ten jeszcze nie śpi, ponieważ potrafił odróżnić oddech śpiącego Michaela od obudzonego Michaela. 

Michael miał rację, oczywiście. Ale choćby Luke chciał, to nie potrafił nic na to poradzić. Większość ludzi myślała, że jego życie jest idealne i Luke nie ma prawa narzekać, bo startował jako zwykły fan, a teraz był członkiem swojego ulubionego zespołu i miał miliony fanów. Marzenie każdego, czyż nie? Jednak ci ludzie zapominali, że Luke jest takim samym człowiekiem i jego samopoczucie często nie zależy od tego, co Luke ma i czego nie ma w kwestii materialnej. Czasami po prostu życie było zbyt ciężkie, żeby je udźwignąć, nawet ze świadomością tego, że prawdopodobnie "lepiej być nie może". 

Luke bał się tego wszystkiego. Bał się błysku fleszy, paparazzich, wywiadów. Jedyne miejsce, w którym czuł się dobrze to scena, gdzie był on, zespół i fani, rozumiejący ich muzykę. To tego Luke chciał, wszystko inne było negatywnym dodatkiem. Michael chciał zrozumieć, ale chyba nawet on nie był w stanie. Mike żył byciem sławnym, umiał czerpać z tego przyjemność. 

Nie rozumiał, że Luke zwyczajnie był przerażony.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro