day 216
Herning - 12:54
ja: luke przepraszam
ja: obiecuję, że więcej cię z nimi nie zostawię
ja: wyjdź z łazienki
ja: albo chociaż mi odpisz
ja: lulu
lil bitch: to ja przepraszam.
lil bitch: że nie jestem jak ty, calum i ashton. że nie umiem zachowywać się "na luzie" przy fanach. że denerwuję się, kiedy jest ich dużo i czasem potrzebuję potrzymać cię za rękę, żeby nie zemdleć, kiedy niemal przewracają barierki. że czasami za długo z nimi stoję i rozmawiam o tobie, znów stając się jednym z nich. że nie stosuję się do rozkazów modestu, bo chciałbym móc pokazywać światu, że jestem z najcudowniejszym człowiekiem pod słońcem. że przeze mnie się denerwujesz.
lil bitch: przepraszam, że nie jestem johnnym.
ja: nigdy, nigdy, przenigdy więcej tego nie powtarzaj, rozumiesz?
ja: jesteś idealny i wiem, że mówi się że nikt nie jest idealny i bla bla bla, ale ty jesteś. nie jestem żadnym poetą i rzadko ci to mówię, ale nie ma w tobie niczego, co chciałbym zmienić. no, może z wyjątkiem tego ile czasu spędzasz nad swoimi włosami. zawsze chciałem umawiać się z fanem i spełniłeś moje marzenie, a teraz sam nim jesteś. jasne, często krzyczysz mi prosto w twarz, kiedy zmienię kolor włosów, albo pomaluję oczy eyelinerem, kradniesz moje koszulki, robisz mi zdjęcia kiedy śpię i wysyłasz je fanom, uciekasz z prób, żeby porozmawiać z nimi o tym jak gorąco wyglądam w koszulach w kratkę i robisz mnóstwo innych irytujących rzeczy, ale mnie kochasz. kochałeś mnie jeszcze zanim zdawałem sobie sprawę z twojego istnienia i wtedy była to miłość fanowska, ale teraz mimo tego, że wciąż zachowujesz się jak fan, to wiem, że kochasz mnie tak, jak kocha się kogoś z kim chce się iść przez życie i ta świadomość mi wystarcza.
ja: przepraszam, że często jestem dla ciebie dupkiem przez modest, ale sam nie jestem zbyt dobry w ukrywaniu związku i po prostu nie chcę, żeby to wszystko odbijało się na tobie.
ja: kocham cię tak strasznie strasznie mocno
my love: jeśli chciałeś doprowadzić mnie do płaczu to brawo
my love: boże czemu ja tak często płaczę
my love: robię screena twojej wiadomości i wydrukuję sobie to boże kocham cię najmocniej na świecie. poradzimy sobie z tym jakoś, prawda? modest w końcu da nam spokój, a teraz wszystko będzie dobrze, okej?
ja: oczywiście, że tak. bo jak nie my, to kto?
my love: bo jaK NIE MY TO NIKT TEGO LEPIEJ NIE ZROBI TU
ja: o nie, dość. wyjdź już do mnie, chcę się przytulać.
my love: nieprawda, chcesz żebym ci obciągnął.
ja: a było tak uroczo, nienawidzę cię
my love: kochasz mnie
ja: i masz szczęście, inaczej właśnie spłukiwałbym twoją głowę w sedesie
my love: perwersyjnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
ja: blokuję twój numer
my love: kckc
√
cześć dzieciaczki
ten rozdział miał być bardziej poważny, ale wyszło jak zawsze. przepraszam za moje """poczucie humoru"""". w ogóle to tak sobie myślałam i nie wiem czy uda mi się napisać jeszcze ponad 100 części, tak jak planowałam, więc możliwe, że w którymś momencie ich trasy po prostu przeskoczę do końca.
chciałam wam powiedzieć coś ważnego i znowu zapomniałam. nienawidzę tego jak mój mózg funkcjonuje w nocy ok, może sobie przypomnę i pod następną częścią to napiszę. a na razie powiem wam, że nienawidzę pisać na komputerze fndsfndsnlsd
a teraz opowiadajcie jak wam minęła sobota? jak się dzisiaj czujecie? co miłego wam się przytrafiło? co ciekawego robiliście/widzieliście/usłyszeliście? jak tam wam życie mija? dobrze? to cudownie!! źle? nie przejmujcie się, misie, bo od teraz może już być tylko lepiej!!
pijcie dużo wody i dajcie też pić swoim roślinkom (tak, będę to cały czas powtarzała, bo nawadnianie organizmu jest bardzo ważne + poprawia samopoczucie i dzięki temu kwitniecie jak śliczne kwiaty), dużo się śmiejcie i doceniajcie samych siebie, bo bez was nie miałabym co tutaj robić.
miłego dnia/nocy/życia
kc kc, na razie !!
<"/ & c"|
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro