day 186
Dublin - 00:18
Calum siedział na łóżku Ashtona, z kolanami podciągniętymi pod brodę, a Ash znajdował się na przeciwko, siedząc po turecku. Wpatrywał się w twarz swojego przyjaciela, zastanawiając się, co zrobić, by mu pomóc. Calum zawsze był osobą wrażliwą, jednak był również z natury szczęśliwy i chciał pomagać innym, więc widok chłopaka w stanie przypominającym apatię zasmucał Ashtona.
- Cally, odezwij się do mnie - powiedział, łapiąc dłoń Caluma w swoje ręce i gładząc kciukiem jej zewnętrzną stronę. - Michael cię nie znienawidzi. Jeśli już, to będzie trochę zły na Luke'a, ale za bardzo go kocha, żeby mu nie wybaczyć. Poza tym sam robił głupie rzeczy po alkoholu. To żadna wymówka, ale oni sami muszą dojść ze sobą do ładu. Luke się upił, bo nie radził sobie z cierpieniem, a jego pijany umysł stwierdził, że najbardziej zrani Michaela, robiąc to, przez co on sam czuje ból - mówił spokojnie Ash, nie odrywając wzroku od ciemnoczekoladowych oczu Caluma. - Twoim jedynym błędem było to, że czasem jesteś zbyt dobry. Chciałeś pomóc Luke'owi, a nie pogorszyć sprawę.
Cal wolną ręką przeczesał swoje czarne włosy, z frustracją ciągnąc za ich końcówki. - Ja nawet nie wiem, czy jestem zakochany w Luke'u, czy w uczuciu, które mnie przy nim ogarnia - wyznał w końcu, nieśmiało patrząc w oczy ciemnego blondyna, siedzącego tuż przed nim. Ashton czekał cierpliwie, aż Calum znajdzie w sobie odwagę do dalszej rozmowy. - Przy nim czułem się doceniony, kochany, ważny. Ale nigdy nie całowałem innego chłopaka i sam nie wiem. Luke jest po prostu tak cudowną osobą i zawsze potrafi mnie rozśmieszyć, ale nie mam porównania. Może wszystko wyolbrzymiam? Przecież ja nawet nie wiem, czym jest miłość.
Ashton przygryzł dolną wargę, myśląc nad słowami bruneta. Calum faktycznie był inny kilka miesięcy temu. Sypiał z fankami, bawił się w klubach i nic go nie obchodziło. Ale teraz było inaczej, stał się spokojniejszy, częściej się uśmiechał, bardziej szanował kobiety. Dopiero teraz Ashton zrozumiał, że mogło to wynikać z faktu, iż Caluma po prostu nie interesują dziewczyny.
- Będziesz musiał się przekonać, czy chodzi tylko o Luke'a. Może ogólnie wolisz mężczyzn, ale dopiero dzięki Luke'owi zacząłeś sobie to uświadamiać i utożsamiłeś go z własnymi uczuciami - podsunął Ash, wciąż bawiąc się palcami Caluma, któremu zdawało się to nie przeszkadzać.
- Więc co? Mam znaleźć jakiś klub dla homoseksualistów i pocałować przypadkowego kolesia, żeby wiedzieć, czy jestem gejem? - spytał Calum, unosząc brwi ku górze. Był zmieszany i zdezorientowany. Wcześniej postanowił, że nie powie Michaelowi o nim i Luke'u, ale teraz nie był tego taki pewien. Miał ogromne wyrzuty sumienia, nawet jeśli Ash miał rację i to nie do końca była jego wina. Znał Michaela od czternastu lat i nie mógł tak po prostu ukryć przed nim czegoś tak wielkiego.
Ashton zaśmiał się cicho, przechylając lekko głowę w bok. - Nie, głupku. Pocałuj mnie - rzucił, nerwowo ściskając dłoń Caluma. Widząc zaskoczenie przyjaciela, Ash zaczął się zastanawiać dlaczego w ogóle to zaproponował. - Jestem twoim przyjacielem, tak? Chcę ci pomóc w odnalezieniu siebie i poznaniu swojej orientacji, a jeśli w taki sposób to zrobię... Nie ma sprawy. Nie patrz tak na mnie, czuję się wystarczająco niezrę...
Ashton nie mógł dokończyć, ponieważ Calum pochylił się w jego stronę, mocno złączając ich usta i niemal przewracając Ashtona na materac. Ciemny blondyn otworzył szeroko oczy ze zdumienia, jednak po chwili pozwolił powiekom opaść, gdy palce Caluma wślizgnęły się w jego włosy. Ash nigdy nie całował żadnego mężczyzny, ale teraz stwierdził, że nie różni się to tak bardzo od całowania kobiety. Wargi Caluma były miękkie i smakowały miętową gumą do żucia, dłonie chłopaka ostrożnie zjechały na policzki Ashtona, gdy brunet pogłębił pocałunek poprzez obrócenie głowy w lewą stronę. Palce Ashtona zacisnęły się na szarej koszulce Caluma, gdy przytrzymał go przy sobie nieco dłużej, niż było to stosowne.
Kiedy Calum nareszcie się odsunął, oddechy obojga były przyspieszone, policzki czerwone, oczy błyszczały. Siedzieli w ciszy, próbując przetrawić to, co właśnie miało między nimi miejsce. Ashton chciał postąpić dobrze, dlatego pozwolił Calumowi się pocałować. Nie spodziewał się, że sprawi mu to taką przyjemność.
- Chyba... Chyba chodzi tylko o Luke'a - wymamrotał Cal, spuszczając wzrok na swoje dłonie i oddychając szybko.
Miał nadzieję, że Ashton nie mógł wyczytać z jego twarzy kłamstwa.
[ • ]
Luke
Michael
Casey
Oczekujesz na video rozmowę z michaelgcliffor
'Luke?'
'Cześć, Michael. Przeszkadzam ci?'
'Nie. Oczywiście, że nie. Nie spodziewałem się, że się odezwiesz.'
'Dlaczego nie powiedziałeś mi, że lecisz do Sydney?'
'Nie sądziłem, że cię to obchodzi.'
'Och.'
'Dlaczego dzwonisz, Luke?'
'Ja...'
'Michael, gdzie dałeś mój telefon?!'
'Czy to głos Casey'a?'
'Uch... Ja... I on... To znaczy my nie...'
'Ta, cokolwiek. Chciałem ci tylko powiedzieć, że pisała do mnie fanka, która była tej nocy w klubie. Najwyraźniej nie pocałowałeś Casey'a. Przynajmniej nie tam.'
'Nie tam i nigdzie indziej. Wiedziałem, że nie mógłbym ci tego zrobić. Za bardzo cię kocham.'
'Ale teraz to nieważne, bo zrobiłem coś o wiele gorszego, Mike.'
'Co... O czym ty mówisz?'
'Złościłem się na ciebie o alkohol i praktycznie zrobiłem ci na ten temat wykład, a potem sam się upiłem. Zrobiłem to, czego najbardziej się bałeś. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ty i Casey nie... Ale to żadna wymówka. Zachowałem się jak pieprzony hipokryta.'
'Ty i... Ty i Calum?'
'Tak, ale to tylko moja wina. Calum od razu się odsunął, więc proszę cię, nie złość się na niego. Złość się na mnie.'
'Hej, nie płacz. Proszę cię, tylko nie płacz. Kocham cię, rozumiesz? Tak bardzo, że aż mnie to boli.'
'Ale miałeś rację, Michael. Nawet nie wiesz ile bym dał, żeby cofnąć czas i nie ranić w taki sposób ani ciebie, ani Caluma, bo na to nie zasłużyliście. Myślałem tylko o sobie, chciałem, żebyś cierpiał. Powinienem był po prostu wziąć leki i pójść spać. Przepraszam, kochanie. Tak strasznie zawaliłem. Nawet nie wiem jak spojrzeć Calumowi w oczy bez spalenia się ze wstydu. Pewnie ma mnie serdecznie dość. '
'Michael, czy ty znów doprowadziłeś swojego przyszłego męża do płaczu?'
'Moreta, zamknij się w końcu, bo ani się obejrzysz i skończysz w jeziorze z bucikami z cementu.'
'O, słyszysz? Luke się śmieje!'
'Luke, słonko... Nie jestem na ciebie zły. Wiem, że na pewno czujesz się wystarczająco źle i wiem, że Calum na pewno też się tak czuje. Wiem, że nie chcieliście tego zrobić. Calum to mój najlepszy przyjaciel i chociaż nie raz byłem o niego zazdrosny, to wiedziałem, że za nic nie zraniłby mnie w ten sposób. Zwyczajnie będziesz musiał z nim porozmawiać, chociaż Calum nie mógłby mieć cię dość. A ja nie jestem w stanie dłużej bez ciebie wytrzymać. Tylko ty sprawiasz, że czuję się tak, jakbym na okrągło słuchał mojej ulubionej piosenki.'
'Michael Clifford, jesteś najcudowniejszym człowiekiem, na którego ten świat nie zasłużył i nawet gdybym żył przez milion lat, ja też bym tego nie zrobił. Ale nikt nie powiedział, że nie mogę próbować.'
'Kocham cię.'
'Ja ciebie bardziej.'
'Nope.'
'To urocze.'
'Zamknij się, Casey.'
'Zamknij się, Casey.'
'Wow, dupki.'
√
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro