Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

day 180

Manchester - 07:12

jabba: WAZZAP

...

ja: moreta wypierdalaj kurwa jest siódma rano

jabba: świat nie widział bardziej uroczego człowieka :*

jabba: w każdym razie jestem na lotnisku w manchesterze i czekam

ja: nigdzie nie jadę, sam się tu teleportuj

jabba: abrakadabra

jabba: o, popatrz - dalej jesteś dupkiem

ja: jeez wyślę luke'a

jabba: i dobrze. gdybyś sam przyjechał, skopałbym ci tyłek. a luke'a chętnie poznam

ja: żeby nie ZBYT chętnie, moreta

jabba: kto mi zabroni? 8))))

ja: chcesz zostać na tym lotnisku?

jabba: żartuję, zazdrosny gnoju

jabba: albo nie ( ͡° ͜ʖ ͡° )

[ • ]

Luke powoli skręcał w kolejną ulicę, mamrocząc pod nosem jak bardzo nienawidzi Michaela. Była siódma rano, a on musiał tłuc się przez miasto tylko dlatego, że Mike był zbyt leniwy. Przecież Luke nawet nie chciał, żeby Casey przyjeżdżał, więc dlaczego to on miał po niego jechać? Dopiero zdał na prawo jazdy i był przerażony, ponieważ miał pewność, że rozbije się na pierwszym skrzyżowaniu.

- Luke, nie dramatyzuj. Praktycznie słyszę twoje zdenerwowanie - głos Caluma wypełnił wnętrze samochodu. Luke podłączył komórkę do urządzenia w aucie i zadzwonił do Hooda, ponieważ wiedział, że z jakiegoś nieludzkiego powodu Calum o tej porze biega. - Tylko nie przejedź jakiejś staruszki na pasach.

- Ugh, nie wiem czemu myślałem, że rozmowa z tobą tak wcześnie to dobry pomysł - mruknął blondyn, starając się ogarnąć lewostronny ruch. - Może lepiej zostawić Casey'a na lotnisku? Powiem Michaelowi, że go nie znalazłem, albo... Że wpadł na taśmę z bagażami i pojechał dalej.

Calum prychnął i zaśmiał się cicho. - Nie oglądasz nic poza Animal Planet i Discovery, masz cholernie wysoką średnią, a czasem jesteś takim głupkiem. Michael nie zostawi cię dla Morety, okej? Weźmiecie ślub, będziecie mieć dzieci, dziesięć psów...

- To moja przyszłość, czy twoja? - spytał rozbawiony Luke. To nie tak, że nie ufał Michaelowi. Po prostu za mało wierzył w siebie i nie uważał, że ma w sobie coś, co mogłoby zatrzymać przy nim kogoś takiego jak Mike. Kiedy w życiu Luke'a coś wydawało się zbyt dobre, by być prawdziwe, z reguły takie było.

- Daj spokój, będzie dobrze.

- Dzięki, Cal. Jesteś najlepszy - rzucił Luke, wjeżdżając na parking przy lotnisku. W oczy od razu rzucił mu się chłopak, który siedział przed budynkiem na dużej czarnej walizce.

- Wiadomo. Wróć bezpiecznie, młody. - Calum się rozłączył, a Luke ostrożnie zaparkował, wysiadając. Kluczyki zostawił w silniku, którego nie zgasił. Niepewnie podszedł do chłopaka i uśmiechnął się lekko.

- Casey, tak? - spytał głupkowato, chociaż oczywiście wiedział jak ten wygląda. Casey miał na sobie czarne jeansy i koszulkę z napisem smells like teen spirit. Luke miał ochotę powiedzieć 'smells like the only song you know', ale się powstrzymał. Wiedział, że o poranku potrafi być dupkiem, a mimo wszystko nie chciał źle zaczynać relacji z przyjacielem swojego chłopaka. - Jestem Luke.

Brunet wstał i uśmiechnął się szeroko, wyciągając w stronę Luke'a dłoń. - Miło mi, Michael dużo o tobie mówił. Właściwie w ogóle się nie zamyka, to cholernie urocze, chociaż też irytujące - stwierdził Casey, gdy Luke uścisnął jego rękę. Brunet wyglądał na zmęczonego, dlatego Luke postanowił dłużej go tu nie trzymać.

- Daj, wezmę tę walizkę i wrócimy do hotelu, żebyś mógł się przespać - zaproponował siedemnastolatek i mimo protestów członka Hey Violet, sam zapakował jego rzeczy do bagażnika wypożyczonego samochodu.

Im dłużej Luke rozmawiał z tym chłopakiem, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że Casey nie jest heteroseksualny. Nie powiedział mu tego wprost, jednak kluczył wokół tematu i, jakkolwiek tandetnie to brzmi, ludzie o odmiennej orientacji potrafili rozpoznać "swoich". Według Luke'a Casey był biseksualny, tak samo jak on. Blondyna niepokoił ten fakt, chociaż było to irracjonalne.

Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet jeśli Luke powinien być zazdrosny i negatywnie nastawiony do Morety, to jakoś nie odczuwał nic podobnego.

Tego człowieka po prostu nie dało się nie lubić.

cześć dzieciaczki
rozdział przejściowy. nie chciałam znów bezsensownie wprowadzać kolejnej postaci, którą byście znienawidzili tylko po to, żeby zrobić dramę, dlatego casey nie jest dupkiem (jeszcze ???).
poza tym to jest moje słoneczko (nigdy nie słuchałam hey violet, a rena ma mnie zablokowaną na tt ahahahaha lol ale uwielbiam przyjaźń michael+casey i ogólnie casey jest uroczy) i mój spirit animal, więc nie chcę, żebyście go obrażali ok ok

przez ostatnie trzy noce spałam może jakieś 5 godzin i czuję się tak, jakbym była naćpana. rano trzy razy upewniałam się, że ubrałam spodnie, a potem wyszłam bez butów. przez pierwszą godzinę w szkole byłam przekonana, że mówi do mnie kaloryfer, a przed chwilą przeprosiłam drzwi, w które weszłam. luke w tym ff to ja, jesteśmy sobie razem takimi przegrywami życiowymi, ech

poza tym mam do was prośbę.
wcześniej tego nie robiłam i też nikogo nie zmuszam, ale moglibyście napisać mi dlaczego czytacie tą historię? co skłoniło was do czytania, a jeśli zostaliście stałymi czytelnikami, to dlaczego? co wam się podoba, a co nie? bo nie jestem pewna, czy ta historia idzie tak, jak sobie zaplanowałam i po prostu chciałabym znać wasze zdanie.

wiem, że jestem irytująca, ale wiecie, że was kocham
na razie !!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro