Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

day 142 (ii)

Los Angeles - 14:09

Michael wszedł do niewielkiego pokoju podzielonego na dwie części i spojrzał przez szybę na swojego chłopaka, który stał przy mikrofonie, przytrzymywał jedną słuchawkę przy uchu i śpiewał z zamkniętymi oczami.

"Well I won't be back no more/ Just like I did before/ Always thinking that it's gonna be alright/ I'm gonna start again/ This time I won't pretend/ That you're coming back into my life."

Na twarzy Michaela pojawił się mimowolny uśmiech. Głos Luke'a był naprawdę genialny, chłopak potrafił niesamowicie nad nim panować, czego dowodem były lekkie załamania i wyższe tony. Mike żałował, że nie poznał Luke'a cztery lata temu, gdy zakładał zespół razem z Johnnym. Przydałby im się, szczególnie teraz.

Blondyn zakończył refrenem i dopiero wtedy otworzył oczy, momentalnie skupiając swoją uwagę na Michaelu, a nie na tym, co mówił do niego jeden z dźwiękowców. Luke wyglądał na zmęczonego i Michael poczuł się jeszcze gorzej. Nie przeczył, że trochę przesadził z reakcją i prawdopodobnie nie powinien był odreagowywać w klubie, ale nie bardzo wiedział, co innego zrobić. Kochał Luke'a i miał świadomość tego, że Luke odwzajemnia to uczucie, jednak czasami nie możemy nic poradzić na to ziarno wątpliwości. Mike wiedział, że nie zasługiwał na Luke'a i może dlatego zachował się tak, a nie inaczej.

- W porządku, Luke. Zróbmy sobie przerwę - rzucił jeden z mężczyzn, zaś Luke momentalnie odwiesił słuchawki i wyszedł z maleńkiego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Dźwiękowcy szybko opuścili studio, chcąc dać im trochę prywatności. Blondyn miał koszulkę Michaela z Dragon Ball i Mike nie mógł powstrzymać uśmiechu, choćby nie wiadomo jak się starał.

Clifford niepewnie dotknął dłonią twarzy Luke'a, przejeżdżając opuszkami palców po wysokiej kości policzkowej. Było mu głupio, było mu wstyd i nie miał pojęcia od czego zacząć. - Luke, chcę cię strasznie przeprosić... - wydusił w końcu, dochodząc do wniosku, że już nigdy nie chce się z nim kłócić. To było za trudne.

Jednak Luke najwyraźniej nie miał zamiaru go słuchać, ponieważ niezdarnie zrobił krok do przodu i potknął się, wpadając prosto w ramiona Michaela, by zaledwie po sekundzie złączyć ich usta. Mike podtrzymał Luke'a, opierając się o ścianę studia i zamknął oczy, chcąc poczuć ten pocałunek nawet w duszy. Jak mógł pomyśleć, że Luke wolałby kogoś innego?

Blondyn ujął twarz Michaela w dłonie, przechylając lekko głowę w bok, by pogłębić pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej natarczywy. Siedemnastolatek czuł ucisk w spodniach, więc niemal desperacko otarł się o ciało starszego chłopaka, wydając przy tym z siebie bolesny jęk. Michael odsunął się na moment i zaklął pod nosem, chwytając Luke'a za biodra i obracając go tak, by teraz to on znalazł się przy ścianie, następnie złapał jego ręce i jedną dłonią objął nadgarstki blondyna, przytrzymując je nad jego głową. Usta Mike'a znalazły się na szczęce Luke'a, zostawiając na skórze mokre pocałunki, które zjeżdżały w dół po szyi, aż do obojczyka, gdzie zostały na dłużej, by odcisnąć tam czerwony ślad, mający niebawem zmienić kolor ma siny.

Oddech Luke'a był szybki i urywany, oczy przymknięte, wargi lekko rozchylone. Czuł gorąc, bijący od ich ciał i pragnął, by ta chwila trwała jak najdłużej. Michael dmuchnął chłodnym powietrzem w miejsce, gdzie pozostawił swój ślad, po czym ostatni raz mocno pocałował Luke'a w usta i cofnął się o krok.

- Jesteś mój - powiedział cicho, jakby sam nie do końca w to wierzył. W jego zielonych oczach Luke widział iskry radości.

- Zawsze byłem.

[ • ]

robin hood: skończyliście obciąganie?

ja: cALUM

robin hood: ??? grzecznie pytam bo nie chcę wejść i tego widzieć, są jakieś granice, stary

ja: nie będę z tobą rozmawiał o takich sprawach

robin hood: więc jednak była jakaś """sprawa""" ( ͡° ͜ʖ ͡° )

ja: powiem ashtonowi

robin hood: KONFIDENT ALERT

ja: nln

ja: wyobraź sobie, że to była moja ręka i pokazałem ci środkowy palec

robin hood: kreatywnie, hemmings

ja: #zamknijsięcalum

robin hood: #lukessie

ja: #calumpołyka

robin hood: ech no i jak tu żyć

robin hood: ale skoro już po """sprawie""" to idę do was, bo #jashton to dla mnie za dużo

ja: ew to mój brat, nie mów mi takich rzeczy poza tym jashton brzmi okropnie #cashtonforever

robin hood: ............skończ

ja: ..........jeszcze nie zacząłem ( ͡° ͜ʖ ͡° )

cześć dzieciaczki
pod tamtą częścią nie było notki i tu też jej za bardzo nie będzie, bo nie mam najlepszego dnia, a nie chcę wam nudzić.

życzę wszystkim miłego dnia , pijcie dużo wody i dbajcie o siebie, misie

na razie !!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro