Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

day 128/129

Kuala Lumpur - 21:47
Sydney - 00:47

jack daniels: okej, byłem u niego i... cóż, nie jest lepiej niż było wczoraj

jack daniels: czyli jest źle

ja: ale przynajmniej żyje

ja: stary nawet nie wiesz jak się o niego martwiłem

jack daniels: rozumiem ale luke jest specyficzną osobą i jeśli wpadnie w taki nastrój, to to może potrwać

jack daniels: szczególnie skoro nie chce brać leków

ja: błagam namów go, żeby ze mną porozmawiał

jack daniels: naprawdę wątpię, że będzie chciał to zrobić

ja: to mu powiedz, że wracam do sydney

jack daniels: poczekaj, jak mu wbiję do pokoju z włączonym skypem to nie będzie miał wyjścia

ja: michaelgclifford

jack daniels: omg dzwonię do michaela cliFFORDA

jack daniels: żartuje czekaj nie trafiłem w klawisze

ja: cały hemmings

[ • ]

Luke leżał pod kołdrą, przeglądając powiadomienia na Twitterze. Były tam miłe wiadomości, oczywiście, ale przeważnie tonęły w obraźliwych komentarzach na temat jego wyglądu, głosu. Ktoś napisał, że zespół załatwił sobie gościa do obciągania im po ciężkim dniu. Luke pomyślał, że to bardzo kreatywne myślenie.

Starał się nie przejmować, bo kogo obchodzą takie słowa, kiedy miałeś możliwość stania na scenie i grania dla tysięcy ludzi? Luke spełnił swoje marzenie i był z tego powodu szczęśliwy. Ale z drugiej strony... Trudno było nie dopuszczać do siebie wszystkiego, co widział. Ludzie go nienawidzili. Uważali, że przez niego zespół się rozpadnie, a przecież Luke tego nie chciał. Naprawdę zrobił coś tak okropnego?

Od tygodnia nie wyszedł z łóżka. Nie jadł, nie mył się, czasem pił wodę. Po prostu nie mógł się zmusić do wykonania choćby najprostszej czynności, nie miał nawet siły przełykać śliny. Nie chodziło tylko o komentarze fanów. Chodziło o to, że Luke był najzwyczajniej w świecie bezużyteczny, a przynajmniej tak właśnie się czuł i nawet jeśli nie była to prawda, chłopak nie mógł zmienić toku myślenia.

Kiedy znów po policzku spłynęły gorące łzy, otarł je nerwowym gestem dłoni i zaklął pod nosem. Miał prawie osiemnaście lat, powinien przestać być takim mazgajem. Nikogo nie obchodzi, że jest mu źle. Może Jack'owi przeszkadza jego płacz?

Słysząc otwieranie drzwi, Luke jęknął i mocniej nakrył głowę pościelą. - Idź sobie, mamo.

- Nie tym razem, braciszku - odezwał się Jack, zaś Luke niepewnie odsunął kołdrę. - Ktoś do ciebie - rzucił, następnie kładąc na łóżku blondyna laptop.

Kiedy Luke ujrzał Michaela na ekranie, zwyczajnie się rozpłakał.

[ • ]

Michael czuł, jak drżą mu dłonie. Luke przysunął laptopa bliżej, wycierając twarz rękawem bluzki. Jego oczy były podpuchnięte i zaczerwienione, włosy rozczochrane. Wyglądał żałośnie, a Michael jeszcze nigdy nie chciał być bliżej niego. Na odległość nie mógł go pocieszyć.

- Cześć, dzieciaku - rzucił zachrypniętym głosem i wymusił na twarzy uśmiech. - Nie jest najlepiej, co?

- Przepraszam - wymamrotał Luke i pociągnął nosem. Michael wiedział, że blondyn stara się pozbierać, chociaż Michaelowi nie przeszkadzało oglądanie zasmarkanego Luke'a, bo to był jego Luke.

- Nie masz za co przepraszać, kochanie. Martwiłem się o ciebie - przyznał, z zaskoczeniem czując łzy napływające do oczu. - Nie chcę, żebyś się ode mnie odcinał za każdym razem, gdy jesteś w takim stanie, Luke...

- A ja nie chcę, żebyś musiał mnie takim oglądać. Jestem żałosny - mruknął blondyn, podciągając kołdrę pod nos.

Mike zaśmiał się cicho. Miał ochotę pocałować Luke'a w czoło i zawinąć go w kołdrę. Dlaczego musiał być tak daleko?

- Każdy czasem ma zły dzień. Ty po prostu masz je częściej niż inni i jest okej. Kocham cię nawet za to i chcę wiedzieć, kiedy czujesz się fatalnie. Chcę cię wspierać, chcę być przy tobie. Musisz mi tylko na to pozwolić.

- Boję się, że w końcu będziesz miał dość. Zdaję sobie sprawę z tego, że trudno ze mną wytrzymać, ale naprawdę mi na tobie zależy i nie chcę, żebyś... Ż-żebyś mn... Mnie zos-zostawił - szlochał siedemnastolatek, a Michael mógłby przysiąc, że jego serce łamało się coraz bardziej.

- Shh, skarbie. Hej, jestem tu teraz, tak? Nie całkiem, ale wiesz o co mi chodzi - westchnął, wywołując u Luke'a chichot. - Nie mam zamiaru cię zostawiać. Ani teraz, ani jutro, ani za miesiąc. Powinieneś wiedzieć, że nigdy łatwo nie rezygnuję.

- Michael, rozmawiasz z Lukiem?!

Mike, słysząc Caluma, odwrócił głowę w stronę zamkniętych na klucz drzwi i przewrócił teatralnie oczami. - Luke, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda? Obiecaj, że więcej nie będziesz mnie tak straszył.

- Wpuść mnie, dupku! Ja też chcę z nim pogadać!

- Zamknij się, Calum! Luke to mój chłopak! - krzyknął ciemnowłosy, znów odwracając się w stronę kamerki. - Jest w tobie zakochany - poinformował Luke'a, który uśmiechnął się, do końca ocierając łzy.

- Wiedziałem - stwierdził rozbawiony, wodząc wzrokiem po twarzy Michaela. - Powinienem się odezwać, przepraszam. Może faktycznie za bardzo się wszystkim przejmuję. Kocham cię i tylko to się liczy - dodał, biorąc głęboki oddech. Do jego uszu dotarło walenie w drzwi, przez co zaczął się niekontrolowanie śmiać. - Lepiej go wpuść, bo skończy jak Romeo przez nieszczęśliwą miłość.

Michael przewrócił oczami i podniósł się z łóżka. - Hej, ale ty nie jesteś zakochany w nim, prawda?

- Tak, Michael. Właśnie powiedziałem ci, że cię kocham. Całkowicie jestem zakochany w Calumie - mruknął Luke ironicznie. - Chociaż z drugiej strony...

- Nie kończ tego! - wrzasnął Clifford, otwierając drzwi. Calum był do nich przyklejony po drugiej stronie, dlatego teraz upadł na podłogę, piszcząc jak mała dziewczynka. - Zostawiam was, ale cyber seks jest żałosny. Tak tylko mówię. Wrócę za pięć minut.

- Kocham cię! - rzucił głośno Luke, by Mike go usłyszał.

- Ja też - dodał Cal, zbierając się z podłogi i siadając przed ekranem. - Cześć, misiu pysiu - odezwał się do Luke'a, wiedząc, że Michael wciąż może go słyszeć. - Jak się czujesz, hm?

Michael pokręcił głową z dezaprobatą i wyszedł z pokoju. Ostatnim co usłyszał był głos Caluma, mówiący Luke'owi, że na poprawę humoru wyśle mu filmiki z pingwinami i mopsami.

Luke chyba był zachwycony.

cześć dzieciaczki
rozdział chyba niezbyt dobry, ale siedzę na lekcji polskiego i powtarzamy 'lalkę'. zastanawiam się, co by było, gdybym na maturze nazwała izabelę łęcką dziwką. w sumie bym nie skłamała, ale może cichodajka brzmi bardziej poetycko, idk

jak długo mam jeszcze ciągnąć tą historię, żeby nie była zbyt długa? haha

okok wracam do wokulskiego
na razie !!
:-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro