day 120 (i)
Tokyo - 18:55
@WW5SOSUpdates
Za 35 minut 5SOS wchodzą na scenę! Z setlisty usunięto WAYF, Outer Space i Waste The Night. | via insider
@hemmo
@WW5SOSUpdates CO GDZIE JTO ZROBIŁ CO USUNĘLI JAK TO OUTER SPACE I WAYF
@Japan5SOS
@hemmo REPREZENTUJ FANDOM I WRÓĆ OUTER SPACE NA SETLISTĘ, DODAJ JESZCZE BROKEN HOME
@hemmo
@Japan5SOS ŻEBYŚCIE WIEDZIELI
@WW5SOSUpdates
#hemmonaprawsetlistę
2,5k retweets 2,84k favorites
[ • ]
princess: CO TO ZNACZY
ja: co co znaczy
princess: SLSP I DONT STOP ZOSTAJE ALE USUWACIE WAYF I OUTER SPACE?
princess: CO NASTĘPNE?
princess: DODACIE KISS ME KISS ME ZAMIAST CARRY ON?!
ja: jezu uspokój się człowieku
ja: nie dam rady zaśpiewać dziś wayf bo ledwo mówię
princess: och no tak, zapomniałem, przepraszam. a outer space? albo broken home?
ja: outer space nie chciał johnny, a nie mamy czasu na większą ilość piosenek, więc musieliśmy coś wykluczyć i padło na waste the night
princess: bo nie mogło paść na slsp huh?
ja: może zagramy broken home, hm?
princess: KOCHAM CIĘ
[ • ]
- Chyba sobie, kurwa, żartujesz - rzucił Michael zachrypniętym głosem, patrząc na bezradną minę Ashtona. - Wchodzimy za dziesięć minut, a jego nie ma? Okej, nie przyszedł na próbę, jakoś to przeżyjemy. Ale ma zamiar nie pojawić się nawet na koncercie? Zamorduję go.
Luke niepewnie wsunął głowę do garderoby i spojrzał na swojego chłopaka, którego twarz czerwona była z gniewu. Calum chodził po pomieszczeniu tam i z powrotem, a Ashton wyglądał tak, jakby miał się rozpłakać. Kiedy Luke upewnił się, że w pobliżu nie ma Johnny'ego, wszedł do środka.
- Co się stało? - spytał, obejmując Michaela ramionami od tyłu i opierając brodę na jego ramieniu. Mike odetchnął głęboko, czując na plecach spokojne bicie serca młodszego chłopaka.
- Jaśnie książę nas olał - burknął Calum, zaś Ashton zabrał z zasięgu jego rąk gitarę basową, którą ten gotów był rozwalić, chcąc rozładować napięcie. - Johnny nawalił, głos Michaela nie działa, czekają na nas dziesiątki tysięcy osób, a my musimy im powiedzieć, że nie zagramy.
Luke nie wierzył w to, co słyszał. Więc jeszcze wczoraj Johnny darł się na niego o miejsce w zespole, a dzisiaj się nie pojawił? Publiczność w Tokio była o wiele większa niż w Osace i Nagoyi, przecież wokalista nie mógł tak po prostu zostawić swojego zespołu!
- Spokojnie, na pewno przyjdzie. Macie jeszcze ponad pięć minut. Po prostu przygotujcie instrumenty - poradził im Luke, następnie całując Michaela w skroń i obserwując jak zrezygnowani muzycy opuszczają pomieszczenie.
Niestety Johnny się nie pojawił, nikt również go nie widział. Nawet Luke próbował się do niego dodzwonić, ale skoro nie odbierał telefonów od menadżera, wątpliwe było, że odbierze od niego. Tłum zaczynał się niecierpliwić, Mike, Cal i Ash stali przy wyjściu na scenę, a ich miny mówiły same za siebie. Tak bardzo cieszyli się na ten koncert i musieli go odwołać. Nie było szans, że uda im się zagrać w trójkę. Może gdyby Michael nie nadwyrężył gardła, to mogliby chociaż spróbować.
- Idę im powiedzieć, że nie zagramy. Lepiej, żeby usłyszeli to od któregoś z nas - stwierdził Ash z rezygnacją i westchnął, następnie kierując się na scenę.
- Nie, Ash, czekaj! - krzyknął Michael, ciągnąc przyjaciela za rękę. Irwin praktycznie wpadł na Mike'a, a Calum w ostatniej chwili przytrzymał go z drugiej strony. Luke nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Co, do cholery? Johnny ci się objawił i powiedział, że już jedzie? - spytał zirytowany perkusista, wyrywając się Michaelowi. Chłopak o białych włosach uśmiechnął się szeroko i obrócił głowę w stronę Luke'a.
- Nie, mi też się nie objawił - rzucił od razu Hemmings, ale po chwili zrozumiał intencje Michaela. - O nie.
Calum przez moment patrzył między parą, a nagle jego oczy zrobiły się dwa razy większe. - O Boże, to jest genialne!
- Czekaj, co? - wtrącił Ashton, unosząc brwi ku górze.
- Luke, znasz wszystkie teksty, byłeś z nami na próbach, znasz wszystkie riffy... - zaczął Michael z zapałem, nagle wszystko idealnie widząc. Luke na scenie, w światłach reflektorów, przed tysiącami fanów. Ideał.
- Nie ma mowy, zwariowałeś?! Nie wejdę na scenę, tam są dziesiątki tysięcy ludzi! Popieprzyło cię? Oni wystarczająco mnie już nie znoszą - bronił się Luke. Przed oczami miał wpatrzonych w nich ludzi, w głowie głos Johnny'ego, mówiący, że miejsce w zespole jest jego.
Ale teraz go tu nie było, prawda? Zespół go potrzebował, a jego nie było.
- Luke, nasi fani cię uwielbiają. Wiedzą, że głównie dzięki tobie Michael zatrzymywał się na zdjęcia z nimi. Wiedzą, że pracujesz nad naszą setlistą. Dodajesz dla nich filmiki z naszych prób. Gdybyś był dziewczyną to by cię nienawidzili, ale tak nie jest - stwierdził Ashton. Jakkolwiek źle to brzmiało, taka była prawda. Ashton wiedział, że ich fani potrafili być okrutni, przynajmniej część z nich. Sam jeszcze nie do końca był przekonany co do pomysłu Michaela, ale żaden z nich nie chciał zawieść tych wszystkich ludzi, którzy czekali właśnie na nich.
- Poza tym jesteś dobry, Luke - dodał Calum, kładąc ręce na ramionach Luke'a i patrząc w jego przestraszone oczy. - Jak... Najlepszy z nas wszystkich. Masz genialny głos i potrafisz grać na gitarze. Słyszałem twoją dzisiejszą solówkę na naszej próbie. Cóż, później widziałem, jak obściskujesz się z Michaelem, ale łaskawie was nie nagrałem - wzruszył ramionami i zaśmiał się.
Michael przewrócił teatralnie oczami i odciągnął Luke'a od Caluma. - Kochanie, wiem, że to ogromny stres. Zmuszamy cię, by przejść z bezpiecznego miejsca przed kamerą na scenę, gdzie patrzy na ciebie tyle osób. My też praktycznie sraliśmy ze strachu, kiedy pierwszy raz graliśmy przed taką publicznością, ale czy nie tego chciałeś? Luke, widziałem cię na scenie. To jest twoje miejsce. Ten jeden raz proszę cię, pomóż nam.
Luke gorączkowo myślał o całej sytuacji. Jego najpopularniejszy cover miał trochę ponad 900 tysięcy wyświetleń i to dzięki Calumowi. To zupełnie tak, jakby stanął przed większą publiką niż ta, która czekała na nich na arenie. Wiedział, że byłby w stanie zagrać, znał doskonale wszystkie utwory z setlisty, znał program koncertu. Dałby sobie radę.
Jednak bał się reakcji Johnny'ego, bał się reakcji fanów. Bądź co bądź kochali obecnego wokalistę 5SOS, a przynajmniej część z nich. Chociaż z drugiej strony... Woleliby, żeby koncert został odwołany, czy żeby jeden raz Johnny'ego zastąpił ktoś inny?
- W porządku, minęło już piętnaście minut. Trzeba im powiedzieć - odezwał się Ashton, a mina Michaela sprawia, że Luke poczuł się fatalnie.
Johnny mu groził. Johnny go przestraszył. Luke uznał, że nie da sobą tak pomiatać.
- Ashton? Powiedz fanom, że za moment wystąpicie.
Irwin z radością przekazał fanom wiadomość, że koncert jednak się odbędzie, udał smutek mówiąc, że Johnny z powodu problemów zdrowotnych nie będzie im towarzyszył, po czym usiadł za perkusją i czekał na swój zespół.
Luke dostał białą gitarę, pomodlił się w myślach, oznajmił mamie co zamierza (prawie dostała zawału) i wyszedł na ciemną scenę razem z Michaelem, szepczącym mu do ucha, że wszystko będzie dobrze.
Blondyn czuł, jak jego oddech przyspiesza, w uszach dudniły mu krzyki fanów, w sercu czuł nierówne uderzenia. Spocone dłonie ułożył na mikrofonie i zamknął oczy, kiedy reflektor nad nim zalśnił, a arena umilkła w zaskoczeniu. Luke odliczył do trzech i pomyślał, że tu właśnie powinien być.
"Carry on, let the good times roll/ Sail on, let your path unfold/ It won't be long, won't be long, won't be long/ You know it's gonna get better..."
[ • ]
- That's the story of another us! - krzyknęli Luke, Michael i Calum, tym samym kończąc występ.
Tłum jeszcze przez długi czas krzyczał, zaś Luke nie mógł wyjść z podziwu. Przyjęli go jak swojego, śpiewali, bawili się. Luke uważał, że to niesamowite. Uczucie w jego piersi sprawiało, że prawie mógł latać. Nie potrafił porównać tego z niczym i wiedział, że nigdy więcej nie poczuje nic podobnego, nawet gdyby udało mu się zrobić karierę.
Na tej scenie, z tą trójką chłopców, z tymi dziesiątkami tysięcy niesamowitych osób, Luke był w domu.
Był w domu.
√
cześć dzieciaczki
WOO kto wie, że 5sos nigdy nie zaśpiewają story of another us i kto wie, że to dziwne, że luke się zgodził wejść na scenę? JA.
a kogo to nie obchodzi? MNIE.
podoba mi się ten rozdział, kochajcie mnie.
wiem, że to wygląda trochę tak, jakbym na siłę chciała się pozbyć johnny'ego, ale on od początku miał być negatywną postacią, poza tym wciąż jest w zespole, luke zastąpił go tylko raz.
aktualnie jestem w szkole i zastanawiam się, jak wiele osób widzi, że jedna moja skarpetka jest biała, a druga niebieska.
chyba jeszcze spałam, ubierając się. dobrze, że nie zapomniałam spodni lol
następna część później
na razie !!
:-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro