day 119
Tokyo - 21:45
@hemmo
kiedy mama jest na ciebie zła i starasz się nie przebywać w zasięgu jej wzroku:
@Calum5SOS
@hemmo XNZJSIDHSHSBDKSBS
[ • ]
Calum wybuchnął śmiechem, prawie zrzucając Ashtona z łóżka i spojrzał na Luke'a, który siedział z telefonem w dłoni, przytulony do Michaela. Mike obejmował go ramionami, trzymając podbródek na czubku głowy blondyna, zaś jego oczy były zamknięte. Calum był prawie pewien, że Michael zasnął. Zdawało się, że wychodziło mu to lepiej, gdy Luke przy nim był.
- Śmiej się. Wystarczy, że wejdę do pokoju, a ona już "Boże, czemu tak głośno oddychasz". Moja matka mnie nienawidzi, dzięki, Ashton - mruknął chłopak, na moment wtulając nos w szyję Mike'a. Kiedy białowłosy zamruczał, Cal miał pewność, że spał. - Co za kotek. A upiera się, że jest punk rockowy.
Luke był tak beznadziejnie zakochany, że uwielbiał wszystko, co dotyczyło Michaela. Od tego, jak zachwycał się dosłownie każdą uroczą fanką w uszach Pikachu, do tego, jak sekretnie próbował złapać rękę Luke'a, kiedy siedzieli obok w samochodzie. Teraz już przynajmniej nie musieli się kryć, ponieważ Liz o wszystkim się dowiedziała.
Kiedy wzięła ich wczoraj na rozmowę, miała pewne podejrzenia, ale dopiero wykręty Luke'a i Michaela utwierdziły ją w przekonaniu, że coś jest na rzeczy ("Luke, jesteś gejem? Masz siedemnaście lat, jesteś pewien? Wiesz, co to znaczy bycie gejem?", "Michael, wiesz, że on jest młodszy od ciebie? Wiesz, że jesteś jego pierwszym chłopakiem? O MÓJ BOŻE, nie robiliście... Tego, prawda?").
Luke był zażenowany, owszem, ale czuł również ulgę, bo przynajmniej w gronie bliskich nie musiał niczego ukrywać. Razem z Michaelem ustalili, że nie powiedzą jeszcze fanom, nie byli na to gotowi. Wystarczyło, że Liz czuła się oszukana przez syna, który ściągnął ją do Japonii tylko po to, żeby "zabawiać się z imitacją Billiego Armstronga".
- Idę po coś do jedzenia. Jakieś zamówienia? - spytał Luke, delikatnie odsuwając od siebie ramiona Mike'a i pozwalając mu opaść na poduszki, by dalej mógł spać.
- W zasadzie to... - zaczął Ashton, odkładając czytany magazyn muzyczny i rozprostowując nogi, przy czym położył je na kolanach Caluma, który zdawał się tego nie zauważyć, zbyt zajęty przeglądaniem tweetów Luke'a. Brunet miał obsesję na punkcie chłopaka swojego przyjaciela.
- Widzisz, żebym mówił do ciebie? Może dodaj do rozmowy moją mamę, ona ci coś przyniesie - rzucił blondyn ironicznie, ale kiedy Ash spojrzał na niego z zaskoczeniem, Luke wybuchnął śmiechem. - W porządku, przyniosę ci jakąś sałatkę. Cal, chcesz coś?
Hood poderwał głowę do góry, mrugając szybko oczami. - Nie, dziękuję. Wracaj szybko, muszę ci pokazać cudowny filmik z mopsami.
Luke pokiwał głową i wyszedł, cicho zamykając drzwi. Na korytarzu hotelowym było już pusto, światła były przygaszone, zaś Luke słyszał dźwięki telewizorów z pokoi, obok których przechodził. Wciąż trudno mu było się do tego przyzwyczaić. Był w Japonii. Do diabła z tym! Był w Japonii ze swoim ulubionym zespołem. Jak wiele osób może powiedzieć coś takiego?
Z głupkowatym uśmiechem skręcił za róg, by dojść do windy i wtedy poczuł, jak jego ciało z impetem uderza o ścianę. Chciał krzyknąć, lecz ktoś zakrył mu usta dłonią. Luke szybko zamrugał, by pozbyć się czarnych plam sprzed oczu, wywołanych uderzeniem o beton. Wtedy dotarł do niego ostry zapach alkoholu, a tuż przed nosem ukazała się twarz Johnny'ego. Luke zaczął się wyrywać, ale mimo alkoholu we krwi, Johnny był silniejszy.
- I co teraz, gnojku? - spytał niewyraźnie, przyciskając łokieć do szyi młodszego chłopaka. Luke zaczął się krztusić, ale wokalista nie poluzował chwytu. - Bez Clifforda nie jesteś taki odważny, huh? Posłuchaj mnie uważnie, blondi. Myślisz, że nie wiem co próbujesz zrobić? Miejsce w zespole jest moje i lepiej o tym pamiętaj, bo następnym razem nie będę miły.
Dwudziestolatek ostatni raz mocno uderzył ciałem Luke'a o ścianę hotelową, następnie zataczając się do tyłu. Blondyn dopiero teraz dostrzegł butelkę alkoholu w jego ręce.
Luke złapał się za szyję, gwałtownie wciągając powietrze w płuca. Czuł, że oczy mu łzawią, trzęsły mu się kolana. Pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji i wiedział, że chociaż Johnny jest pijany, to mówił poważnie. Luke nie mógł uwierzyć, że jeden z jego idoli właśnie mu groził.
- Och, lepiej, żeby twój kochaś o niczym się nie dowiedział, dzieciaku. Dobrze ci radzę - splunął Johnny, wymachując butelką i rozchlapując trunek dookoła. Luke mógł tylko się w niego wpatrywać, próbując nie zacząć płakać. Nie powie Michaelowi, oczywiście, że mu nie powie. Zniszczyłby zespół.
Johnny zaśmiał się ironicznie i odszedł, niemal potykając się o własne nogi. Luke natomiast został w miejscu, niezdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Patrzył przed siebie, zaciskając dłonie na gardle i próbując przełknąć ślinę bez odczuwania bólu.
Był przerażony i nienawidził tego uczucia.
√
cześć dzieciaczki
to jak? johnny na stos?
muke?
cake?
cashton?
kto wie? może zabiję ich wszystkich? kiedyś czytałam takie cukierkowe opowiadanie z mukiem, gdzie luke lubił się ubierać w spódniczki i wszystko było pięknie, aż tu nagle BAM ashton zabił caluma. byłam jak:
sjsjhshsjsj mam obsesję na punkcie fineasza i ferba
kocham was !!
na razie
:-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro