day 103
Luke, Sydney - 22:38
jack sparrow: hej, młody
jack sparrow: ben do mnie dzwonił, podobno znów nie najlepiej się masz. chciałem się upewnić, czy wszystko w porządku. chcesz, żebym do ciebie przyjechał?
ja: ta, chcę zepsuć ci wakacje i ściągać cię do domu z drugiego końca kraju, bo mam "swoje dni". właśnie tego chcę, jack.
jack sparrow: wiesz, że nie ma z tym problemu, mogę przyjechać. ty nie miewasz "swoich dni", przestań zachowywać się tak, jakby wszystkie problemy na świecie były przez ciebie
ja: może są. używam tyle lakieru do włosów, że na pewno niszczę jakąś warstwę ziemi.
jack sparrow: luke, nie zachowuj się jak dzieciak
ja: a może właśnie chcę? może chociaż raz chcę się zachowywać jak dzieciak, skoro nie mogłem robić tego mając mniej niż dziesięć lat? daj mi spokój, nie potrzebuję litości ani od ciebie, ani od bena. niech mi odda moje bokserki z małymi vaderami :-/
jack sparrow: chodzi o michaela?
ja: nie, nienawidzę go.
jack sparrow: to była zbyt szybka odpowiedź i wcale tak nie myślisz
ja: ta, chcę całować jego głupią twarz mimo tego co mi zrobił. taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?
jack sparrow: o wiele bardziej niż poprzednia. przecież wiesz, że michael czuje się teraz prawdopodobnie tak samo źle jak ty. nie możesz się z nim spotkać i o tym porozmawiać?
ja: mam ochotę na więcej lodów czekoladowych i kolejny odcinek american horror story.
jack sparrow: w takim razie wracam i sam zaciągnę do niego twój żałosny tyłek
ja: wiesz co? mam ochotę cię uderzyć, ale to by było znęcanie się nad zwierzętami.
jack sparrow: TAK BRACISZKU JA TEŻ CIĘ KOCHAM JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ SPOTKANIA
ja: ugh, przyjadę po ciebie na lotnisko.
jack sparrow: :*
[ • ]
robin hood: luke, błagam cię, porozmawiaj z michaelem. możesz mnie znienawidzić, zrozumiem, bo to wszystko moja wina. to ja wciągnąłem w to michaela. możesz do końca życia się do mnie nie odezwać, ale nie mogę patrzeć na to, jak mike cierpi. jestem skończonym dupkiem, ale kocham go i nie dam rady ponownie patrzeć, jak ashton zakłada mu opatrunek na rękę, którą rozwalił lustro po rozmowie z tobą. nie każ mi znowu przytulać go w nocy, kiedy będzie płakał tak bardzo, że nie będzie mógł oddychać. nie rozumiem tego, co on do ciebie czuje i pewnie nigdy nie zrozumiem, ale proszę o zrozumienie ciebie.
robin hood: przepraszam, luke.
√
cześć dzieciaczki
po ostatnim rozdziale poczułam się taka kochana, jak to dobrze mieć taką ilość dzieci, hahaha
nie rozstrajam was za bardzo emocjonalnie tymi częściami? wiem, że teraz będzie trochę nudno, ale później powinno być już lepiej. to znaczy.. ciekawiej, bo czy lepiej to nie wiem ;-)
och, i to oficjalne - jestem piątym członkiem 5sos, gram na ksylofonie, miło mi.
na razie !!
:-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro