6.
Oczywiście, szybko wybaczyłam przyjaciółce zatajenie przede mną związku z Candy Popem. Tak szczerze, to zawsze chciałam, aby ze sobą byli. Ten wieczór spędziłyśmy jednak tylko w swoim towarzystwie.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?-musiałam zadać to pytanie.
-Bo znam Cię i wiem, że byłabyś bardzo zazdrosna. Wolałam postawić Cię przed faktem dokonanym.-odparła.
-Dzięki -,-. Ale w sumie masz rację.
-A Ty? Kiedy w końcu znajdziesz drugą połówkę?
-Nigdy! Zawsze będę sama i niezależna od nikogo.
-Jasne.-zaśmiała się.-szczególnie niezależna od rodziców.
-Weź pod uwagę to, że dopiero za dwa lata będę pełnoletnia. Wyjadę na studia do wielkiego miasta...wyobraź sobie...nikt Ci nie mówi co masz robić. Możesz co weekend chodzić na dyskoteki...spotykać się z przyjaciółkami... czego chcieć więcej?
-Zapomniałaś dodać: nikt Cię nie budzi z rana, nie zrobi śniadania, nie doradzi w co się ubrać. Jak wrócisz, nie będzie ciepłego obiadu...
-Skończ-,-.-powiedziałam.-rzeczywiście, kilka niedogodności jest. Przynajmniej nikt nie wie, że mam porąbaną rodzinkę.
-Ej! W tym momencie, wychodzę z tego pokoju!
-Nie! Psycho, czekaj! Nie to chciałam powiedzieć.
-Ale powiedziałaś.
-No wiem... Nie tak to miało zabrzmieć. Przepraszam...-zrobiłam słodkie oczka.
-Ok. Zmieńmy temat.
Jeszcze długo rozmawiałyśmy na różne tematy. W końcu zmorzył nas sen.
Następnego dnia, z rana poszłam do stajni. Czyściłam klacz, którą dostałam od rodziców na szesnaste urodziny. Miałam zamiar przejechać się; takim miłym akcentem, zakończyć jakże szybko uciekający, weekend. Do pomieszczenia weszli Eyless i Laughing Jack.
Wyższy z chłopaków zapytał, czy w czymś mi nie pomóc.
-Możesz przynieść mi siodło i ogłowie.
Po chwili przyszedł z moimi rzeczami.
-Dzięki.
-Mogę się do Ciebie przyłączyć?-zapytał czarno-biały.
-Skoro chcesz...
Poszedł przygotować wierzchowca dla siebie, a ja czekałam na zewnątrz. Niedługo potem Roześmiany dołączył do mnie. Ruszyliśmy przed siebie.
-Co naszło Eyless'a do wizyty w stajni?-zagaiłam.
-W tym miesiącu jest jego kolej czyszczenia uprzęży i siodeł.-odpowiedział.-Ścigamy się do plaży?
-Ok.-podjęłam wyzwanie.
Miło spędziliśmy czas dzielący mnie od powrotu do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro