37.
LILY
Wkrótce dotarliśmy do mieszkania. Kazałam Nathanowi położyć Jacka na kanapie w salonie. Nasz ranny jeszcze nie odzyskał przytomności. To niedobrze. Rozerwałam bluzę na postrzelonym ramieniu, przyglądając się ranie.
-Nie wygląda to najlepiej. Trucizna już płynie w jego krwi. Będziemy musieli szybko przygotować odtrutkę. Chodź, pomożesz mi wyjąć tę strzałę.-powiedziałam do Natha.
-Lil...ale...ale ja...nie wiem, czy dam radę.
-Spokojnie, wszystko Ci powiem.
Niepewnie podszedł i czekał na polecenia.
Na nasze nieszczęście, Jack zaczął się budzić. No nic.
-Trzymaj go z całej siły.-powiedziałam.
-Tylko tyle?-zapytał z niedowierzaniem.-To proste.
-Nie byłabym taka pewna...A teraz do roboty.
Nathan oparł się na ramionach leżącego Jacka.
-Teraz wyjmę strzałę. Uważaj, może się szarpnąć.
Po czym szybkim ruchem złamałam przedmiot tkwiący w ramieniu Roześmianego.
Po całym mieszkaniu rozległ się jego krzyk. Nath zdołał utrzymać go w pozycji leżącej. O to chodziło.
-Bardzo dobrze.-powiedziałam, wyciągając z apteczki bandaż i zawiązując ranę.-A teraz powiedz, czym zatruliście te strzały...
PSYCHO
Po zabiciu Mariana, poszliśmy zobaczyć, jak radzą sobie chłopcy z Lucjanem. Okazało się, że zdołali wyciągnąć od niego tę informację, zanim go zabili.
-Zwariowaliście? Zabijać go, nie sprawdzając tego miejsca?-krzyknęłam na nich.
-Toby poszedł to sprawdzić. Jeff, Magda i Jason poszli za nim. Jako "plecy".-powiedział Tim.
-Ok. I tak od niego...chwila...powiedziałeś, Toby?
-Dokładnie tak powiedziałem.
-Wydawało mi się, że jest więziony przez Clockwork. O czym nie wiem?-za mną pojawiły się Matylda i Amy. Też przysłuchiwały się odpowiedzi Masky'ego.
-Kiedy zorientował się, że Lucjan i Marian długo nie wracają, związał jakimś sposobem Clocky i dał od niej nogę. Po wyjściu z jej altany, natknął się na Slendermana.
-Ok.
Potem przyszedł Slender i "powiedział":
"Co z Lucjanem i Marianem?"
-Nie żyją.-odpowiedzieliśmy chórem.
"To dobrze. Na terenie działek były jeszcze cztery osoby. Spotkał je taki sam los. A co do Clockwork...zostanie usunięta z grona Creepypasty i usunę jej pamięć. Potem teleportuję do jakiegoś odległego kraju."-postanowił.
-Najlepiej na Antarktydę!-dodała Matylda.
LILY
-
A więc jesteś na sto procent pewny, że to wszystkie składniki trucizny?-wypytywałam Nathana.
-Tak. Z precyzją odmierzaliśmy składniki.-powiedział.
-Ok, znam na to odtrutkę.
-A można wiedzieć skąd?
-Od niego.-Wskazałam na Jacka.-Kiedyś pomagałam mu z dokumentami, a on opowiadał mi o swoich miksturach i tym podobnym badziewiom. Zapamiętałam kilka rzeczy.-
Wyjaśniłam, wyciągając z szafki zielony proszek, cytrynę i proszek do pieczenia. Wszystko to wymieszałam z odpowiednią ilością wody.
Chwyciłam też z apteczki jednorazową strzykawkę z igłą. Nabrałam do niej przygotowanego roztworu i wstrzyknęłam go Jackowi. Miejmy nadzieję, że wszystko dobrze zapamiętałam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro