Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30.

LILY

Nie wiedziałam, na co się przygotować. Zostaniemy w domu, czy też może wyjdziemy na miasto? W zasadzie to Laughing Jack był typem domatora, ale też nie zawsze. A że na dworze było ciepło, postanowiłam ubrać sukienkę w biało-czarne paski XD. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż i czekałam na swojego gościa. W moich myślach zawitał obraz dawno nie widzianych rodziców. Wspólne posiłki, wyjścia, a nawet wyjazdy do rezydencji. Po prostu za nimi bardzo tęskniłam. Musiałam jednak jeszcze poczekać, bo sama nic nie zdziałam, a wręcz pogorszę sprawę, jeśli pozwolę się złapać.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
Za nimi stał Jack. Na powitanie zrobił zdziwioną minę i zapytał:
-Czyżbyś chciała zostać Laughing Lily?-i znacząco spojrzał na mój strój.
-Na pewno nie w tym życiu. Znasz moje zdanie na ten temat.-odparłam, po czym wręczył mi "bukiet" z kolorowych lizaków w kształcie kwiatów.
-Ostrzegam, są tylko do ozdoby. Gdy zrobią się zielone, natychmiast je wyrzuć.-powiedział.
-Zapamiętam.-po czym poszedł do kuchni, a ja do swojego pokoju, wstawić "kwiaty" do wazonu na biurku.
-Za dwie godziny grają w kinie "Drogę bez powrotu". Wiem, że chciałaś to zobaczyć. Może się wybierzemy?-zaproponował.
-Chętnie.-bardzo lubiłam filmy typu horror.
Chwilę porozmawialiśmy o sprawach w rezydencji, jej mieszkańcach i planach na przyszłość. Tak minęła godzina.
-Lily? Mogę Cię o coś zapytać?
-No jasne. Nie mam nic do ukrycia.-odpowiedziałam.
-Co Ty do mnie czujesz?-usłyszałam, po kilku sekundach milczenia.
Akurat takiego pytania się nie spodziewałam. Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.
-Jack, ja...Ja naprawdę Cię lubię...-zaczęłam niepewnie. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć dalej, więc po prostu milczałam.
-Czy chciałabyś być ze mną? Nie musisz teraz odpowiadać. Poczekam, zrobisz to, kiedy będziesz gotowa.
Moje serce chciało od razu wykrzyknąć:
"Jack! Oczywiście, że z Tobą będę! Nie wiem od kiedy, ale Twoje towarzystwo sprawia mi prawdziwą przyjemność. Czekam na te chwile, które mogę spędzać w Twoim towarzystwie!!!".
Jednak rozum podpowiadał:
"Nie możesz nawet o tym myśleć! Przecież od zawsze chcesz się uwolnić od Creepypast i żyć jak normalny człowiek! Bez tajemnic, bez ciągłego myślenia, co mogę o sobie powiedzieć, a co nie. Powiedz mu, że nie ma na co liczyć!!!"
Stałam przy zlewie, zmywając naczynia po kawie i ciastkach. Byłam odwrócona tyłem do chłopaka, więc nie widział zdradzieckiej łzy, spływające po moim policzku.
-Rozumiem...Przepraszam, uznajmy, że nie było tego pytania.
-Nie, Jack. To nie tak. Ja...Ja bardzo Cię lubię, wiesz przecież. Tylko...Tak jak powiedziałeś, potrzebuję czasu na odpowiedź.
To mówiąc, odwróciłam się w jego stronę i nasze oczy się spotkały.
Jack podszedł do mnie i wyciągnął zaciśniętą pięść (tzw. Żółwik).
-W takim razie, przyjaciele?
-Przyjaciele.-odpowiedziałam, przybijając z nim, "żółwikową" piątkę.
Potem zebraliśmy się i wyruszyliśmy do kina.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro