#15. Naćpana
Za gify dziękuję @momoneuq
Nastała godzina wieczorna, w której to Bone miał zająć się blondyną, podczas gdy Jackson oraz Ranve byli już w drodze do miasta. Hailey nie była uradowana faktem, że ma zostać pod opieką piwnookiego, ale nie miała za bardzo wyboru, a sprzeciwić się nie chciała, bo doskonale znała Jacksona i jego zdolności ukarania jej. Poza tym sytuacja z klubu nadal siedziała dziewczynie w głowie, dlatego siedziała cały czas skulona w fotelu przed kominkiem, podczas gdy jej "opiekun" korzystał z łazienki. Siedziała cicho, gdy już wyszedł. Nawet na nią nie spojrzał, kiedy opuścił pomieszczenie. Chłopak udał się na dół, gdzie w kuchni zaczął przeszukiwać lodówke w poszukiwaniu soku pomarańczowego. W końcu go znalazł i rozlał do dwóch wysokich szklanek. Z tylniej kieszeni swoich jeansów wyjął plastikowy woreczek, w którym znajdowała się biała tabletka. Rozdrobnił pigułkę nożem i dosypał do pierwszej szklanki. Kiedy wszedł do pokoju zastał dziewczyne w niezmienionej pozycji.
- Ale ja nie chcę - zaprotestowała, gdy chłopak podał jej szklanke.
- A ja nie będę za chwilę latać, bo ci się pić zachce - wcisnął dziewczynie szklanke do ręki. Patrzył na nią tak długo, aż oczy jej się zaczerwieniły ze strachu.
- Jezu, okej - prychnęła i przystawiła szklanke do ust. Co prawda nie lubiła soku pomarańczowego, ale pod czujnym wzrokiem Bonea zjadłaby nawet sushi, na które jest uczulona.
Blondyn patrzył, jak dziewczyna pije zawartość szklanki, po czym odstawia szkło na podłogę. Na usta kolorowowłosego wdarł się cwaniacki uśmiech, gdy sam wziął łyk napoju. Odłożył szklanke na etażerke i rozłożył się na łóżku wyczekując odpowiedniego momentu.
- Co jest? - zapytała blondynka łapiąc się za głowę, w której zaczęło jej się kręcić.
Bone uśmiechnął się i wstał z łóżka, aby podejść do dziewczyny i kucnąć przed nią. Położył dłoń na jej kolanie i spojrzał w oczy, przy czym zauważył, że dziewczyna się uśmiecha. Sam się wyszczerzył, ponieważ jego plan zadziałał, niebieskooka była pod wpływem narkotyków, które jej dosypał. Odgarnął włosy blondynki za ucho, po czym przesunął palcami po policzku dziewczyny i ujął jej podbródek.
- Masz piękne usta - przyznał zawieszając na nich wzrok, a w następnej chwili to ona nachyliła się i go pocałowała.
Pocałunek po chwili przerodził się w coś brutalnego. W grę weszły ich języki, a blondynka spadła kolanami na podłogę obejmując rękami szyję chłopaka.
- Czekaj, a Jackson? - zapytał chłopak, kiedy się odsunął nieco od blondynki.
- Chuj z nim - wydyszała, po czym znów zaatakowała usta blondyna.
Podnieśli się z podłogi nie odrywając swoich ust. Chłopak ułożył swoje dłonie na pośladkach dziewczyny i lekko je ścisnął, na co jęknęła mu w usta. Obrócił ich tak, aby dziewczyna była plecami do łóżka i chłopak mógł przenieść jedną z dłoni na jej plecy. Położył ją na łóżku i sam nad nią zawisł. Szybko pozbył się swojej bluzy oraz bokserki, którą pod nią miał, a z niebieskookiej zdjął jej bluze. Ich bielizna zniknęła szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Jęczała, gdy zajął się pieszczotami jej piersi, za to on sapał, ponieważ ręka dziewczyny śledziła wyrzeźbione mięśnie jego ramion. Wsunął się w nią tak niespodziewanie i mocno, że wciągnęła więcej powietrza w usta i zatopiła paznokcie w jego skórze. Obrócił ich tak, aby to ona była na górze i siedziała na nim okrakiem. Odurzenie przez narkotyki sprawiło, że dziewczyna nie miała żadnego problemu ze swoimi ruchami na jego biodrach. Blondynowi chodziło tylko i wyłącznie o jego przyjemność, więc kiedy w niej doszedł, od razu się odsunął. Dziewczyna była zdezorientowana widząc, że chłopak się ubiera.
- Co ty odwalasz? - wydyszała, a jej piersi falowały w miarę nierównych oddechów.
- Nie widać? - prychnął zapinając swoje spodnie.
- Właśnie widać - wstała z łóżka i podeszła do niego, żeby objąć rękami jego tors. Chłopak spojrzał w jej oczy. -A co ze mną? - wydęła wargi.
- Dokończ sama - wzruszył ramionami wyrywając się z jej uścisku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro